Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2018, 20:15   #22
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Okazało się, że przystojniak chce jeszcze wziąć prysznic, więc spotkali się godzinę później w przydzielonej Oli pracowni malarskiej. Rafael miał na sobie te same jeansy co wcześniej, jednak tym razem nie założył koszulki. Na jego barku Mokka zobaczyła charakterystyczny tatuaż przedstawiający odlatujące ptaki.
Mężczyzna zamknął za sobą drzwi, po czym teatralnym gestem opadł na kolana.


- Królowo... jestem do twoich usług.
Ola zdążyła rozstawić sztalugę i przygotować dobrze oświetlone lampami miejsce z tłem. Widząc klęczącego przed sobą mężczyznę na dłuższa chwilę rozchyliła usta by w końcu zamknąć je przełykając głośno ślinę. Poczuła jak rumieniec zaczyna rozlewać się po jej polikach.
- Może… wygodniej ci będzie usiąść? - Wskazała na krzesło stojące przed przygotowanym tłem.
- Mogę... jeśli takie jest twoje życzenie... - powiedział playboy z szelmowskim uśmieszkiem, po czym zajął wskazane miejsce.
- Jak mam usiąść?
- Na razie wygodnie. - Ola spróbowała się uśmiechnąć w odpowiedzi. Musiała się uspokoić Rafael był teraz jej modelem, a na osoby które pozują nie patrzy się tak.. nieprofesjonalnie. - Zrobię szkice kilku pozycji, a potem wybierzemy tą, którą pomęczę cię dłużej by zrobić większy rysunek, dobrze?
- Męcz mnie, dręcz mnie ręcznie... - powiedział, rozsiadając się i zakładając nogę na nogę. Zdecydowanie musiał mieć praktykę. Po chwili też, gdy dziewczyna zaczęła rysować, zagaił:
- I jak się teraz czujesz... z myślą, że oni istnieją. I tym jacy są?
- Trochę… nadal nie mogę w to uwierzyć. - Ola chwyciła węgielek i zaczęła szybko szkicować sylwetkę mężczyzny, zerkając to na niego to na kartkę. - A raczej… widziałam, wiem że istnieją. Tylko to nadal wydaje się być jakimś dziwnym snem.
- Cały czas mówisz to samo. Wiesz, wypadałoby się oswoić, zastanowić... na ile chcesz się z nimi związać. - Rafael teraz patrzył w okno, trzymając głowę na podbródku. Minę miał zamyśloną.
Mokka ułożyła pierwszy szkic przed sobą. Rafael miał naprawdę zgrabne ciało, aż kusiło by wykonać akt ale biorąc pod uwagę jej “frustrację”, jak to ładnie określił, byłby to raczej głupi pomysł.
- Usiądziesz bokiem na krześle, tak by ramieniem oprzeć się o oparcie? - Pokazała mniej więcej mężczyźnie jaką ma przyjąć pozę i sięgnęła po kolejną kartkę. - Nie mam trochę czasu się z nimi oswajać, a i oni nie wyrażają szczególnych chęci by to się stało. Lesław nie odpowiada mi na pytania, pozostali… na razie tylko wycięto mi numer i miałam jakąś minutową wizytę. Odnoszę wrażenie, że obie strony chcą by żadnego związku nie było. - Zabrała się za kolejny szybki szkic.
Rafael o dziwo przyjął pozę, która mu zleciła, bez zbędnych złośliwości czy komentarzy.
- Może nie chcą cię wystraszyć? Bo chyba widzisz, że starają się, żeby było ci tu dobrze, nie?
- Widzę. - Ola przez chwilę rysowała w milczeniu. Jej palce już odruchowo łapały za pomocą prostych linii proporcje, wydobywały mięśnie. Odłożyła kolejną kartkę i spojrzała na mężczyznę.
- Usiądziesz okrakiem na krześle? Pod kątem do mnie. - Pomogła mu przyjąć konkretną pozę i wracając do rysowania powróciła do przerwanego tematu. - Co rozumiesz przez “wiązanie” się z nimi?
Rafael znów przyjął pozę, której sobie zażyczyła, uprzednio jednak przeciągając się. Ola miała możliwość obserwowania gry jego mięśni. Gdyby tylko to cudo udało się uwiecznić na malowidle...
- Nie w takim sensie jak z nami, ale wiesz... Znasz ich tajemnicę. Jeśli... jeśli tylko będziesz chciała, pewnie chętnie cię zatrudnią, przygarną. Wiesz jak to jest, nagle coś takiego jak pieniądze, mieszkanie, bezpieczeństwo przestaje mieć dla ciebie znaczenie, bo ktoś nad tobą czuwa. Trzeba tylko... być lojalnym.
- Na razie chcę wyjechać na studia do Krakowa. Pozostanie tutaj mi nie pomoże. - Ola starała się skupić na rysunku jednak sama zauważyła, że jej wzrok na coraz dłuższą chwilę zawiesza się na ciele Rafaela. On… ten cały zamek… nie czuła by to było jej miejsce. Oni wszyscy byli… na swój pokrętny sposób zbyt idealni. - Już raz usłyszałam, że jestem konkurencją… a nie chcę nią być.
- Czyli co, nie chcesz mieć wartości? Zawsze będziesz ustępować miejsca? Udało ci się cokolwiek osiągnąć z takim nastawieniem? - Rafael wyraźnie się rozemocjonował, bo aż zmienił pozę, by spojrzeć na Olę - Cholera, nie rozumiem cię dziewczyno. Zamiast się cieszyć, że spotkała cię przygoda, spotkało cię coś niezwykłego i otworzyły się przed tobą możliwości o których inni mogą pomarzyć, ty chcesz to odpuścić, ty “nie wiesz”.
Mokka odłożyła na ziemię kolejny szkic i spojrzała na siedzącego przed nią mężczyznę.
- Jeśli czegoś nie wiem, to mi powiedz. - Obserwowała chwilę Rafaela po czym sięgnęła po kolejną kartkę i rozpoczęła kolejny szkic. - Jak jesteście z nimi związani? Co może mnie ominąć gdy już wiem, że wyrwę się stąd… z Opola i będę mogła żyć jak chcę?
Mężczyzna patrzył na nią chwilę w zamyśleniu, po czym rozejrzał się, jakby chciał sprawdzić czy ściany mają uszy.
- Nie powinienem ci mówić. Lesław nie chciał, żebyś czuła presję, ale... jesteś bardziej wyjątkowa niż myślisz. I oto jest zazdrosna Gośka. Bo ty możesz przełamać ich klątwę. Żadne z nas tego nie może... a ty tak.
Mokka westchnęła. Przez chwilę przyglądała się szkicowi, którego nie mogła skończyć bo mężczyzna poruszył głową. Przesunęła palcem po umięśnionym torsie, który udało się jej naszkicować i odłożyła kartkę obok pozostałych.
- Jeśli Lesław mi nie wyjaśni jak, jeśli nie poprosi… - Starała się ułożyć poprawne zdanie, ale bardzo jej to nie wychodziło. Miała w głowie mętlik. Przetarła twarz i ponownie spojrzała na Rafaela. - Nie wiem jaka to niby presja, skoro nawet nie wiem czy rzeczywiście mogę im pomóc.
Mężczyzna znów przekrzywił głowę, tym razem opierając ją na dłoni.
- Daj mu czas. I daj sobie czas na poznanie ich. Po prostu... fajnie jakbyś ich nie skreślała dlatego, że są dziwni. Mi, Karolowi, Laurze i Gośce naprawdę dobrze się z nimi żyje, dlatego Gośka jest taka zazdrosna. Nie chce stracić tego, co ma. Ale wiesz, Gośka jest w gorącej wodzie kąpana i czasami głupia. Bo to że byś z nami zamieszkała, że mogłabyś ich uwolnić wcale nie czyni z was konkurencji. Myślę, że w świecie Lesława jest miejsce dla was obu. I że byłabyś mile widziana…
Ola wzięła kolejną kartkę i zaczęła rysować kolejną pozę, skupiając się na głowie i ramionach mężczyzny. Nie uważała by była w jakikolwiek sposób potrzebna “w świecie Lesława”. Jeśli nawet mogłaby zdjąć z nich klątwę to potem wampir mógłby sobie wziąć każdego zarówno jako posiłek jak i jako sługę.
- Mile widziana jako kto? Może Gosia ma rację. Nawet jeśli kiedyś mi powie… powiedzą jak mogę im pomóc. Jeśli zgodzę się to zrobić. Wątpię by pozostali tutaj. Myślę, że chętnie rozejdą się choćby na chwilę by odpocząć od swojego towarzystwa. - Rysowała powoli zerkając na twarz Rafaela ciekawa jego reakcji na jej słowa. - Ta mała idylla może się rozpaść.
Tym razem przystojny model nie poruszył się. Jego mimika ledwo drgnęła, gdy mówił:
- Więc wolisz, żeby cierpieli? Nie wiesz, co będzie potem, ale znam Lesława i wiem, że nie zapomina łatwo... ani krzywd, ani przysług. Ja zresztą też.
- Nie chcę. Lesław jest dziwny ale go… chyba go polubiłam i chciałabym im pomóc, choćby za to co już zrobili dla mnie. - Mokka zerknęła na trzymany w ręku szkic i na te leżące na ziemi. Chyba druga poza była najciekawsza. - Mówię tylko, że Gośka może słusznie ma obawy, że to co macie teraz może się zmienić.
Rafael wzruszył ramionami.
- Nie zawsze wszystkim dogodzisz. Skończyłaś już, bo spać mi się chce, jak tak siedzę... Mogłabyś mnie jakoś pobudzić i wiesz, byłem miły, zasłużyłem chyba na nagrodę? - mężczyzna uśmiechnął się szelmowsko.
Mokka zaśmiała się.
- Mogę ci zrobić kawę. - Uśmiechnęła się do Rafaela i podniosła drugi szkic. Pokazała go mężczyźnie. - Narysowałabym to na większym formacie, a jeśli jesteś senny… to się rozbierz. - Zażartowała. - Zmarzniesz i od razu się obudzisz.
- W sumie...
Mężczyzna wzruszył ramionami. Podniósł się z krzesła i zaczął rozpinać jeansy.
Ola otworzyła usta zaskoczona. Wpatrywała się w Rafaela nie mogąc oderwać od niego wzroku.
- Ja żar… - Powinna go powstrzymać, ale ciekawość wygrywała. Niby na zajęciach widywała mężczyzn nago, ale żaden nie był choć w połowie tak przystojny i tak dobrze zbudowany jak Rafael. Czy zdejmie tylko spodnie? Co ma zrobić gdy zdejmie więcej? Pospiesznie dokończyła swoją wypowiedź ledwo słyszalnym szeptem. - Żartowałam.
Przystojniak jednak ściągnął spodnie, odsłaniając obcisłe czarne bokserki, których gumkę chwycił i już miał ściągnąć, lecz... uśmiechając się pod nosem, zaczął wodzić po niej palcami. Po niej i nie tylko...
- Poproś. - polecił pewnym siebie głosem - Poproś żebym je zdjął...
- Prosiłbym żebyś ich jednak nie zdejmował - w drzwiach pracowni stał Łamacz. Minę miał powściągliwą, choć w jego oczach, Oli wydawało się, że widziała cień nagany. Tak dobrze jej się rozmawiało i pracowało z Rafaelem, że nawet nie zauważyła zajścia słońca!
Przystojniak też wydawał się zdziwiony, jednak szybko po prostu wciągnał jeansy i ruszył do wyjścia.
- Innym razem, maleńka - przechodząc obok klepnął Mokkę po ramieniu.
Ola wpatrywała się jak wryta w miejsce, w którym jeszcze niedawno stał Rafael. Nadal miała rozchylone usta, a jej policzki paliły jakby spaliła je na słońcu. Chciała by je zdjął! Co się z nią działo?! Szybko obejrzała się na stojącego w drzwiach Łamacza. Skoro on tu był… Powinna być już w wieży! Spanikowana zaczęła zbierać swoje rzeczy starając się uspokoić szalejące w piersi serce. Jej bielizna znów była lekko wilgotna, ale nie miała czasu by iść ją zmienić. Od godzinny powinna robić podrys pod pejzaż dla Lesława.
- Przepraszam. - Wyszeptała składając szkice i wkładając je do teczki.
- Nie ma problemu - odparł ze spokojem Łamacz, który teraz jakby złagodniał - Ale powinnaś się przebrać. Lesław ma czuły węch.
Mokka zarumieniła się jeszcze bardziej o ile to w ogóle było możliwe. Śmierdziała? O jakim zapachu mógł mówić wampir? Zgarnęła z podłogi swoje rzeczy i szybko uprzątnęła przygotowane stanowisko. Nawet jeśli pachniała źle.. bo chyba o to chodziło Łamaczowi, to najwyżej Lesław sobie pójdzie. Nie miała zbyt wielu ubrań roboczych… najwyżej te będzie musiała przeprać.
- Nie chcę za bardzo odwlekać rozpoczęcia prac i tak… - Uśmiechnęła się do wampira. - Powinnam tam być już od dłuższego czasu.
Tego już Łamacz nie skomentował, po prostu odwrócił się na pięcie i wyszedł.
 
Aiko jest offline