Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2018, 21:00   #36
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Opal, Smith, Bill, Elektra

Zamknięty w pancerzu górował nad obiema kobietami. Rozglądał się dookoła nonszalancko trzymając broń i pozwalając dziesiątkom holoreklam zmieniać go w żywą kolumnę ogłoszeniową. Smith niewiele sobie z tego robił. Cała jego postać emanowała pewnością siebie. Mówił wyraźnie wszystkim swoją postawą, że jest we właściwym miejscu i ma prawo tu być tak uzbrojony.
- Dobra… teraz musimy albo namierzyć dostawców wirusa, albo Mahakaviego. Ten drugi z pewnością, jeśli chce obserwować eksperyment z bliska, to wybrał miejsce pozwalające na bezpieczne oglądanie wydarzeń. Może ViProom w klubie? Oszklony i z własnym obiegiem powietrza? - zamyślił się Smith. -My powinniśmy wpierw udać się na zaplecze i zdusić zarazę w zarodku, policyjna “odznaka” Billa może się w tym przydać.
- Nie mamy absolutnie pojęcia w jaki sposób chcą rozprowadzić ten wirus Smith. To może być zarówno przez wentylacje, do drinków albo zwyczajnie przez dealerów. Oczywiście, że możecie iść na tyły, ale wydaje mi się, że nie świecąc odznaką, bo wszyscy będą wiedzieć co się święci. Wejdę pierwsza i się zakręcę. Może uda mi się coś przyuważyć… Elektro czy masz może coś co pozwoli nam przeanalizować strukturę wirusa? - Opal wracając wprost z wywiadu była wciąż w tym samym ubraniu. To zakrawało o lekkie fo pas ale mówi się trudno.
Elektra skinęła głową i klepnęła się po udzie.
- Mam przy sobie smart-dust. Powinien wystarczyć do zebrania kodu. Spróbuję go też użyć jako izolowane środowisko do badań, ale będę potrzebować spokoju. Najpierw jednak zlokalizujmy wirusa.
Bil podrapał się po karku. Twarz wyrażała sceptyczne nastawienie do pomysłu Opal.
- Czyli co… po prostu chcesz tam wejść? Wiesz że w najgorszym wypadku jak stracimy z tobą kontakt, to szukanie twojego morfa w tłumie będzie czasochłonne… o ile w ogóle możliwe. Już wolę zrobienie jakiegoś przyczółka na zapleczu, jak Smith sugeruje. Jeśli coś ma zostać wypuszczone w powietrze, to pewnie materiały znajdziemy właśnie tam.
- Musimy znać pozycję Mahakaviego zanim zaczniemy działać. - Ramirez może nie był obecny ciałem, ale utrzymywał ze wszystkimi stałe połączenie poprzez mesh.
- Wchodzenie w środek imprezy pełnej ludzi nie mając pojęcia jakiej metody użyje się do rozpylenia wirusa to… szukanie igły w stogu siana… to znaczy… szukanie jednego błędnej linijki w kodzie programu. Mała szansa na sukces przy potrzebie dużej ilości czasu.- stwierdził Smith i podrapał się potylicy. -Zróbmy to metodycznie. Zacznijmy od wentylacji. Możesz wpuścić tam smart-dust, by odszukał wszelkich anomalii, które mogłyby posłużyć do rozpylania niebezpiecznych substancji.
Opal ściągnęła brwi i stęknęła z niezadowoleniem.
- Racja, macie rację. Chodźmy od zaplecza. Pozwólcie mi tylko spróbować to rozegrać pierwszej i jak nie wyjdzie dopiero pokazywać odznakę. Pasuje?
- Pasuje.- rzekł ugodowo Smith.

Im bliżej budynku, tym większy robił się tłum. Nie było to nic dziwnego, biorąc pod uwagę fakt ile osób zostało zaproszonych oraz ile osób w istocie pojawiło się na miejscu gotowe odczekać swoje w kolejce. Bramkarze na wejściu mieli ręce pełne roboty sprawdzając każdego, kto miał ochotę wejść do środka. Tutaj zaś dominowali mieszkańcy Małego Szanghaju - w niewyszukanych, choć obładowanych ozdobami i ficzerami morfach.
Na szczęście mało kto obierał drogę na zaplecze, choć kilku maruderów właśnie stamtąd wracało, gdy odmówiono im wstępu. Drzwi prowadzące do wewnętrznych baraków, pełniących jak się można było domyśleć część gospodarczą nowego klubu, pilnowały dwie Furie. Jedna czteroręka a druga bardziej ”normalna”.

Swoją postawą wyraźnie dawały znać, że jakiekolwiek pytanie o wejście do środka, jest nie na miejscu. To jednak nie zraziło Opal. Wystarczyła krótka gadka, podczas której dziennikarka została rozpoznana przez obie strażniczki. Nie robiły więcej kłopotów, ale zasugerowały, aby nie wspominać o tym, że przymknęły oko na “nieortodoksyjny wjazd do klubu”.

Wystarczyło przejść przez próg by muzyka stała się głośniejsza. Poziom dźwięku wciąż umożliwiał wokalną rozmowę, ale zapewne tylko dlatego, że na ścianach pomontowano aktywne ekrany wygłuszające.
Wewnętrzne baraki, jak wszyscy pamiętali z planów, to było zaledwie kilka pomieszczeń rozmieszczonych na dwóch piętrach i przytulonych do jednej ze ścian hali. Z ulicy można było wejść do niedużego przedsionka który prowadził już bezpośrednio do głównej sali lub odbijając w bok do składu alkoholu, w którym kręciło się kilka miłych dla oka morfów barmanek. Dalej zamknięte drzwi prowadziły do jeszcze jednego pomieszczenia, a schody przy ścianie na górę do kolejnych trzech pokoi również o nieznanym na razie przeznaczeniu. Stamtąd można się też zapewne dostać na okratowane chodniki ciągnące się ponad główną salą.
- Ramirez możesz podłączyć się do systemów ochrony? I sprawdzić pomieszczenia zamknięte?- zapytał Smith, po czym zwrócił się do pozostałej dwójki.-Może wpierw zamówimy drinki i sprawdzimy je pod kątem naszego wirusa. W burdelu tak był przecież rozprowadzany.
- Ano był. Tylko będąc na zapleczy Smith nie zamawiasz sobie drinków od tak. Trzeba wyjść tam. - Opal wskazała na salę gdzie morfy tańczyły i panował chaos. - Zacznijmy od beczek, a potem można wejść jeśli już naprawdę musimy.
- Zdołasz je sprawdzić niepostrzeżenie za pomocą smart-dusta? My będziemy cię osłaniać podczas tej akcji. - zaproponował “ochroniarz” Smith rozglądając się dookoła w poszukiwaniu potencjalnych źródeł kłopotów. Tak jak by to zrobił prawdziwy ochroniarz.
- O ile beczki nie są nanouszczelniane, to smart dust powinien móc się przedostać do środka. To i tak jest dwadzieścia minut nim zbiorą wszystkie dane. Mamy tylko jeden Smart Dust. Mój został w burdelu przypominam. Elektro?
Ramirez odpowiedział po dłuższej chwili.
- Zajmuje się szczepionką. Pozostałe procesy są zajęte hakerem, potrzebuje kilku minut aby zająć się ich system z odpowiednimi zabezpieczeniami dla samego siebie. .
Elektra skinęła głową.
- Zacznę działać ze smart dustem, ale nie możemy tu tkwić jak słupy. Ktoś w końcu zacznie zadawać pytania.
AI wykonała gest dłonią zapewne uwalniając niewidoczną chmurę nanobotów.
- Będę miała odpowiedź za piętnaście, dwadzieścia minut.
- Bill… poflirtuj z Opal, obejmij Elektrę poufale w pasie. Udawajcie balangowiczów mających ochotę na trochę “prywatności” w nietypowym miejscu. A ja… będę wynajętą przez ViPa osobą, która ma tej prywatności dopilnować. To powinno wystarczyć na przykrywkę. - zadecydował szybko Smith.
Dziennikarka zlustrowała mężczyznę wzrokiem uznając, że nowa zbroja ewidentnie podbiła mu ego. Uśmiechnęła się na tę zmianę. Złapałą Billa pod ramię i z wymownym spojrzeniem powiedziała.
- Znienawidzisz mnie za to ośmiorniczko. Trzeba spotkać się z kilkoma osobami. - Opal uwielbiała odgrywać nieco zepsutą i rozpieszczoną sławą osobę… no a w zasadzie lubiła bawić się swoją własną rozpoznawalnością. Czyli z odgrywania nie za wiele było, a zwyczajnie pozwalanie sobie na rozluźnienie.
- Dotknij mnie, a stracisz ręce - warknęła Elektra do Billa, gdy ten chciał podążyć za sugestią Smitha. W odpowiedzi wzruszył tylko ramionami i skinął głową do Opal.
- Mamy tu zostać i udawać zajętych - przypomniał. - Wiem że ciebie ciągnie na takie imprezy Opal, ale Smith ma rację. Zostańmy tu jeszcze przez chwilę.
- Tak tak - mruknęła Elektra opierając się o ścianę. - Gadajcie sobie.
Jedna z kelnerek w PODzie właśnie wyszła z pomieszczenia z zapasami obładowana butelkami. Dmuchnęła poprawiając niesforny, plastikowy kosmyk włosów. Spojrzała na was z pytaniem w oczach. Na ułamek sekundy zapadła cisza…
Opal zaśmiała się perliście i podeszła do kelnerki.
- Weźmiemy dwie. - powiedziała tak pewnie jakby nie było mowy o sprzeciwieniu się.
- Yyyy… Dobrze.
Kelnerka pozwoliła sobie odebrać dwie butelki i skierowała się do drzwi prowadzących ku większej hali. Gdy tylko je uchyliła, muzyka stała się bardziej słyszalna. Dziewczyna zniknęła za drzwiami, które natychmiast się za nią zamknęły.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=hN3oBgHnth4[/MEDIA]
-Elektro… udawaj, że się dobrze bawisz i daj się pochwycić Billowi. Nie martw się, od tego nie zajdziesz w ciążę. Nie rozumiesz tego, że nie możemy wyglądać podejrzanie? - burknął Smith grzecznie pozując na ochroniarza szyszek szukającego potencjalnych zagrożeń dla swego bossa i potencjalnych okazji do wypróbowania zabawki.
Elektra w odpowiedzi zmarszczyła brwi i przeczesała włosy w ludzkim, ale trochę sztywnym odruchu.
- Niech będzie… - powiedziała w końcu. - Poudawajmy. Jeszcze tylko kilka minut i będzie…
Nie skończyła. Drzwi do przedsionka z głównej hali znowu się otworzyły pozwalając na nowo głośnej muzyce rozbrzmieć pomiędzy ścianami. Kelnerka wpadła przez futrynę upadając na podłogę z cichym jękiem protestu zmieszanego ze strachem. Miała podarty rękaw koszuli, spod którego zaczynała płynąć biała, lepka maź będąca dla PODów tym, czym krew dla biomorfów. Tuż za nią, w wejściu pojawił się mężczyzna w płomiennym irokezie. Miał odkryty tors, lecz nawet gdyby był ubrany, łatwo by było dostrzec mechaniczny implant jakim wymienił jedną z rąk. Połyskująca fioletowymi refleksami dłoń była zwieńczona groźnie wyglądającymi szponami. Druga dłoń odpalała elektropapierosa.
- Następnym razem może będziesz chętniejsza - rzucił do leżącej kobiety i dopiero teraz spojrzał na pozostałych obecnych w przedsionku.
 
Asderuki jest offline