Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2018, 16:12   #23
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kiedy Ola dotarła na wieżę, Lesław faktycznie już tam był. Majstrował coś przy jednej z lamp. Ubrany był w sprany podkoszulek i sięgające kolan bojówki - wyglądał jak typowy chłopak z sąsiedztwa a nie wampirzy książe. A potem podniósł wzrok i spojrzał na Mokkę, przeszywając ją tymi swoimi jasnymi, wszystkowiedzącymi oczami.
- Dobry wieczór. Słyszałem, że miałaś pracowity dzień. - powiedział.
- Chciałam narysować kilka rzeczy do teczki gdy tutaj wszystko schło. - Ola uśmiechnęła się do wampira i podeszła do pudła, na którym położyła album. Pochyliła się i zaczęła powoli kartkować książkę szukając zdjęcia, które wybrała poprzedniej nocy. - Dzisiaj pewnie rozrysuję sobie wszystko i jutro mogłabym zacząć malować pierwszą warstwę.
- Świetnie. To słucham w czym mogę ci pomóc.
Lesław wyprostował się i podszedł nieco bliżej, ale... nie za blisko. Na tyle by samemu widzieć album.
Ola spojrzała na niego zbita z tropu.
- Chcesz mi pomóc? - Wpatrywała się w mężczyznę czując, że jest jej coraz głupiej z faktem, że się nie przebrała. W końcu uśmiechnęła się i wyprostowała pokazując wampirowi trzymaną w dłoni książkę. - Malowałeś kiedyś? W sensie obraz? Jeśli nie, to możemy się umówić, że zaczniesz nakładać kolor podstawowy. - Przesunęła palcem pokazując na niebo. - Wymieszałabym mniej więcej ten kolor i mógłbyś go zacząć nakładać do wyznaczonej przeze mnie linii. Co ty na to?
Wampir uśmiechnął się lekko.
- Myślę, że sobie poradzę. Ale jakbym był całkiem beznadziejny, nie miej wyrzutów, by mnie wykopać.
Ola zaśmiała się. Na szczęście wychodziło na to, że jej “zapach” o którym wspominał Łamacz nie przeszkadzał Lesławowi tak bardzo. Wydobyła z pudła puszkę z białą farbą, odlała nieco do mniejszego pojemnika i zaczęła dodawać pigmenty. Podała wampirowi zdobyty przez Karola kijek.
- Trzeba dokładnie wymieszać i zobaczę, czy będzie potrzeba więcej koloru. - Sama chwyciła ołówek i zabrała się za rysowanie linii oddzielającej krawędź nieba od morza. - Rozmawiałam z mamą Tomka i podobno nie dostała żadnego smsa o tym, że wyjechał.
Nagle luźna atmosfera prysła niby bańka mydlana. I właściwie sama Ola nie była w stanie powiedzieć na czym polegała różnica. Po prostu wyczuła spięcie Lesława.
- Słabo... - powiedział w końcu, zabierając się za malowanie i nie patrząc na dziewczynę - Mam nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni.
Mokka przerwała rysowanie i spojrzała na wampira. Teraz gdy siedziała na podłodze wykonując podrys wydawał się być jeszcze większy, niemal przytłaczający i to nawet pomimo dosyć swobodnego stroju. Nie był pociągający jak Rafael, to nie tak że każde jego zachowanie miało przyciągać wzrok, kusić… A jednak jakoś trudno było jej oderwać od niego wzrok.
- Dziękuję, że mi pomagacie. - Uśmiechnęła się do mężczyzny. - Wiesz, że chętnie wam pomogę… jeśli tylko będę w stanie.
Lesław przygryzł wargę, przez co odpowiedział dopiero po chwili. Wzrok miał twardy, utkwiony w malowanej powierzchni, mięśnie napięte.
- Chciałbym nigdy nie musieć cię o nic prosić. Chciałbym... pozwolić nam się spotkać bez tych wszystkich... okoliczności. Zobaczyć czy wtedy chciałabyś ze mną przebywać w jednym pomieszczeniu... Chciałbym wiele rzeczy. - westchnął, po czym dodał: - Rafael się wygadał. On... ci się podoba, prawda?
- Myślę, że gdyby brać okoliczności przez które tu trafiłam… pewnie nie chciałabym przebywać w jednym pomieszczeniu z żadnym wampirem. - Ołówek Mokki niespiesznie zarysował linię jakiejś skały. - A Rafael.. jest bardzo przystojny, ale nie czuję by podobał mi się bardziej niż ty, tyle tylko, że przy tobie czuję się swobodniej.
Mężczyzna nie skomentował tego, ale... Mokka była gotowa przysiądz, że na moment pod jego nosem pojawił się uśmiech.
- Kiedy skończymy z tą wieżą, porozmawiamy. Będę... będę miał do ciebie prośbę. Na razie jednak chciałbym żebyś po prostu cieszyła się pobytem tutaj, spróbowała nas poznać... przynajmniej tych, którzy też są ciebie ciekawi. Wiesz, niektórzy po prostu tak dużo żyli w zamknięciu, że nie potrafią inaczej. Ja sam... zwykle tyle słów, co tego wieczora wypowiadałem może w tydzień. Może w miesiąc. Naprawdę swoją osobą bardzo ożywiłaś to miejsce.
Ola rozejrzała się po pomieszczeniu spoglądając na puste ściany.
- To trochę zajmie. - Mruknęła i powróciła do przerwanej pracy. - Ale postaram się wykorzystać ten czas i was poznać… Chcesz bym zaczęła od ciebie? - Uśmiechnęła się do stojącego obok wampira. - Ja ci opowiedziałam nieco o sobie, ale nadal nic nie wiem o tobie.
- Heh, nie mam doświadczenia w mówieniu o sobie, ale... pytaj. Postaram się sprostać.
- Czym się zajmowałeś gdy jeszcze nie musiałeś być tutaj? - Ola przesunęła się kawałek rysując kolejny fragment. - Mieszkałeś tutaj wcześniej?
- Tak, to mój rodzinny majątek, choć też podróżowałem trochę. Choć niedużo. Bardziej... latałem po lasach jak dzikus. - zachichotał.
- Polowałeś? - Ola wstała z podłogi i zaczęła rysować kontur stojąc tuż obok malującego wampira. - Widziałam jak montowałeś lampy, wydajesz się być bardzo wysportowany… czasem mam wrażenie, że potrafisz wszystko.
- Zapominasz, że miałem trochę więcej czasu na naukę niż przeciętny człowiek. Poza tym nigdy nie byłem zbyt pilnym studentem, wolałem zawsze bardziej praktyczne umiejętności... - zamilkł a uśmiech zniknął z jego twarzy - I pomyśleć, że ktoś taki został księciem i stał się odpowiedzialny za innych... kiepsko trafili. Czasem myślę, że faktycznie powinienem odpuścić... - umilkł.
- Prawda jest taka, że nie wiem ile czasu miałeś. - Ołówek Oli zatrzymał się gdy narysowała jakiś figurujący na zdjęciu konar. Spojrzała na stojącego obok wampira przyglądając mu się uważnie. - Wydaje mi się, że chyba twoim ludziom dobrze z takim księciem. - Powróciła do przerwanej pracy. - Ja bym momentami wolała by moje władze miały nieco praktycznych umiejętności. Może lepiej by wtedy rozumieli jak wygląda życie normalnego śmiertelnika.
- Są lojalni i... chyba lubili nasz dawny styl życia. Ale to zamknięcie... powoduje frustrację. A ponieważ to ja jestem odpowiedzialny za nasza koterię... cóż, odpowiedzialny jest po to by ponosić odpowiedzialność. - uśmiechnął się pod nosem.
- Z tego co widzę tkwisz tu razem z nimi. - Ola odłożyła ołówek nie do końca mogąc skupić się na pracy i już całą swoją uwagę poświęciła stojącemu obok wampirowi. Była ciekawa co takiego musiałaby zrobić by im pomóc. Czy w ogóle chciałaby to zrobić? Irytowało ją, że nie może się niczego dowiedzieć. - Chciałabym wiedzieć jak mogę pomóc… wiesz… to nie tak, że dam radę podjąć decyzję od razu, a przynajmniej…. brzmi poważnie, więc chyba będę musiała się zastanowić, prawda?
Lesław spojrzał na nią z ukosa po czym westchnął ciężko, mimo że przecież nie potrzebował już oddychać i przysiadł na schodku drabinki. Wskazał Oli zaś swoje zwykłe miejsce na parapecie okna.
- W porządku, ale... chcę żebyś wiedziała, że choć zależy mi bardzo na twojej pomocy i... niestety będę musiał cię o nią prosić nawet nie dla mnie a dla moich poddanych, to... - wampir wyglądał na zmieszanego - dawno z nikim tak dobrze się nie czułem. Wiem, że dla ciebie to tylko przykra konieczność, ale ja... cieszę się, że tu jesteś. I że podjęłaś się tego malowania.
Ola westchnęła ciężko. W milczeniu przeszła w stronę okna i zajęła miejsce na parapecie.
- Gdyby twoje towarzystwo było dla mnie ciężką koniecznością, powiedziałabym że nie jesteś w stanie mi pomóc przy malowaniu i zajęła się tym sama. - Uśmiechnęła się niepewnie do Lesława. - Może mój pierwszy kontakt z wampirami… nie był najlepszy. Najpierw ta dziewczyna, a potem sny i ten wygłup z robakami. - Pominęła specyficzne zachowanie Marii. Teraz gdy w końcu Lesław skłaniał się do tego by coś jej powiedzieć, nie planowała ryzykować tym, że wybiegnie gdzieś w gniewie. - Ale poza tym wszyscy byliście dla mnie bardzo mili.
Wampir chyba bardzo cenił sobie jej słowa, bo wyglądał na nieco uspokojonego.
- Dobrze to słyszeć, widzisz... zostaliśmy tu uwięzieni z powodu klątwy, którą na nas rzucono w wyniku... nazwijmy to wampirzej polityki. Ktoś... z góry bardzo chciał dowieść, że nie radzę sobie jako książę. I niestety, pewien niefortunny wypadek w tym czasie sprawił, że wielu naszych ojców tej osobie uwierzyło. Ponieważ jednak moi podwładni wstawili się za mną, nałożono na nasz dom klątwę i zamknięto nas tu za karę na 10 lat. Jeśli w tym czasie nie uda się nam wykonać pewnego zadania, wszyscy zostaniemy związani krwią ze starszymi od nas wampirami. To znaczy... że będziemy ich sługami na wieki.
Lesław nacisnał dłoń na ramie metalowej drabiny, którą jęknęła i wygięła się pod siłą jego palców.
Ola poczuła jak zimny dreszcz przebiegł jej po plecach gdy uszy podrażnił charakterystyczny dźwięk giętego metalu. Mogła sobie tylko wyobrazić co dla takiej osoby jak Lesław mogło oznaczać bycie zamkniętym w tym zamku. jednak… być czyimś sługą na zawsze? Jak poważny musiał to być wypadek? Czy mówiąc o polityce, miał na myśli tamtą wampirzycę, o której wspominał na samym początku, czy znowu coś innego?
- Jak rozumiem nie jest to zadanie, które da się wykonać będąc tutaj zamkniętym? - Delikatnie zacisnęła dłonie na krawędzi parapetu cały czas wpatrując się w Lesława. - Jak mogłabym pomóc?
- Nie, to nie chodzi o zamknięcie. Zadanie jest możliwe, a jednak prawdopodobieństwo... wydawało się żadne. I wtedy gdy nasz czas zaczął się kończyć, pojawiłaś się ty...
Mężczyzna wstał, po czym podszedł do Oli i ukląkł przed nią, by móc patrzeć jej w oczy z bliska.
- Klątwa zostanie zdjęta jeśli śmiertelnik, będący poza naszymi wpływami i świadomy zła, które możemy czynić, który sam się z tym złem już zmierzył i pozbawił życia nieumarłą istotę się za nami wstawi... - Lesław umilkł na moment - I będzie gotów postawić na szali swoje życie, byśmy odzyskali wolność.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline