"Daniel" wodził celownikiem za sylwetką oficera. Gestykulując wydawał piechurom władcze rozkazy, którzy zaczęli ustawić się za "Hetzerem". - Nie dość, że samoloty to jeszcze tanki... – westchnął wyrównując oddech.
Mierzył prosto w kapitańską czapkę.
„Jeden pocisk – jeden Niemiec” – przeleciał mu przez głowę popularny slogan powstańczych plakatów.
Jeden Niemiec – stu obywateli Warszawy... Słyszał historie, jak szwaby z łapanki w innych częściach miasta wysadzali ludzi z ciężarówek odliczając do stu... dziewięćdziesiąt osiem, dziewięćdziesiąt dziewięć, sto! – salwy broni maszynowej ścinały żniwo polskich cywilów. Tak jak stali – najczęściej kobiet i dzieci – padali w objęciach betonowych trotuarów... Metodyczna odliczana, niemiecka dokładność, esesmańska bezduszność, zezwierzęcenie...
"Chcą nas zastraszyć i zaszczuć... Odbierają resztki godności w śmierci..." - myślał. Wiedział, że oficerów trudniej zastąpić, bo do szeregów "Schutzów" wrzucają choćby naszych Ślązaków...
Czuł te znajome uczucie harmonijnego zjednoczenia z bronią. Teraz stanowili jedno, spokojnie nacisnął na spust. Żołnierski obowiązek kolejny raz wziął górę.
Po przebrzmiałym wystrzale SWT przewrócił się na plecy.
Z nieba spadał jak jastrząb pikujący "Stukas". Wycie zniżającego się silnika natężało się wraz z opadającą tonacją rosnących decybeli. Spod skrzydeł oderwały się bomby i leniwie pruły przestrzeń, bezwładnie obracając się wokół swoich osi, pochylone głowicami. Stalowe lotki wirując ze świtem cięły niebieskie niebo...
W zwężających się źrenicach "Daniela" tryskały szaleńcze iskry nienawiści. Czuł się bezradny. Niemal dokładnie widział gogle pilota i biały szalik opleciony wokół kołnierza skórzanej kurtki, nim pilot poderwał maszynę do góry. - Bezczelnie bezkarni! – zgrzytnął zębami mocno zaciskając ręce na leżącym na piersi karabinie. Ze zgrozą zauważył, że od już od dawna więcej rozmawia ze swoją bronią, jak kolegami z plutonu.
Bomby rosły w oczach. "Daniel" niespokojnie odprowadzał je wzrokiem. Leciały prosto na barykadę.
"Znowu ktoś zginie... Może ktoś, kto tego jeszcze nie wie i może myśli, że panosząca się jak zaraza śmierć go nie dotyczy." - wiedział, że ten moment nie należy do niego.
Tuż przed wybuchem zamknął oczy szepcząc spierzchłymi wargami:
- W obcowanie Świętych racz ich włączyć, Panie...
Ostatnio edytowane przez Niles Elmwood : 19-07-2007 o 02:14.
|