Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2018, 20:55   #26
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Co jak co ale nie można było odmówić Rafaelowi punktualności. No i oczywiście tego cholernego uroku osobistego.


Nawet nieogolony, nawet ubrany w zwykłe wycieraki i sztruksową kurtkę wyglądał jak idol z magazynu dla nastolatek.

- Nie wydajesz się zbyt wesoła. Myślałem, że będziesz skakać do nieba, bo twój chłoptaś się znalazł - zauważył, gdy już wsiedli do auta i ruszyli.
- Zachowywał się dziwnie gdy wczoraj rozmawialiśmy. - Ola westchnęła i objęła mocniej, trzymany na kolanach, plecak. Rafael był przystojny, niebezpiecznie ją pobudzał, ale było to nic w porównaniu z tym co czułą poprzedniego dnia w wieży. Świadomośc tego nie poprawiała jej humoru, a była w paskudnym nastroju. Nie była pewna tego spotkania i tego czego właściwie od niego oczekuje. Najgorsze jeszcze było to, że ile razy by on nie myślała, czuła, że nie mogłaby zostawić wampirów takim stanie w jakim się znaleźli. Tylko co takiego dokładnie przeskrobali? Droga przelatująca przed jej oczami jakoś nie chciała przynieść odpowiedzi. - I jestem lekko skołowana bo Lesław wyjaśnił mi jak mogę im pomóc.
- Ach tak... - skomentował po chwili Rafael, ale nic więcej nie dodał.
- Tak. - Mokka też nie wiedziała co ma mówić. Nie miała nawet pojęcia czy śmiertelni mieszkańcy zamku wiedzą jakie wymaganie postawiono przed wampirami. - Umówimy się się na 16-tą? Będzie dobrze?
- Tak szybko? W sumie nie ma sprawy, ale podjedziesz ze mną w jeszcze jedno miejsce, dobra?
- Jasne. - Mokka odchyliła się w fotelu. - Oficjalnie jestem na warsztatach w Krakowie i wpadłam na chwilę po rzeczy, których zapomniałam.
- Kłamczuszek... podoba mi się. - Rafael uśmiechnął się półgębkiem.
- Nie mam pojęcia czemu. - Ola chciała mu pokazać język, ale uznała, że byłoby to zbyt dziecinne. - Gdybym powiedziała, że jestem w opuszczonym zamku, mielibyśmy na głowie armię staruszek.
- Zawsze to miła odmiana od piszczących i łażących za człowiekiem małolat. - zachichotał Rafael.
- Chyba bym się zamieniła. - Ola też się uśmiechnęła. Nagle jednak o czymś sobie przypomniała. - Dziękuję za to, że pozowałeś dla mnie wczoraj.
- Spoko. Choć wiesz, dziękuje ulatuje, a dobry lodziiiik... - westchnął znacząco - Zostaje w pamięci.
Nagle zjechał autem na pobocze.
- Dobra, mała. Twój przystanek. Widzimy się o 16 pod mieszkaniem tego twojego fagasa... znaczy chłopaka.
Ola wysiadła z auta.
- To do zobaczenia. - Przemilczała temat lodzika, tylko… chyba nie powinna ściągać Rafaela z jego toną seksapilu pod dom Tomka. - Mógłbyś zaczekać na Piastowskiej, przy moście? Zaczynają mi się kończyć wymówki dla babci.
Rafael westchnął ciężko.
- A już miałem nadzieję... Jakbyś chciała utrzeć nosa temu swojemu lubemu z szlajanie się bez twojej wiedzy, to wiesz - służę pomocą. No ale spoko, może być piastowska…
- Mam nadzieję, że na razie uda mi się utrzeć mu nosa samodzielnie. - Ola narzuciła plecak na ramię i uśmiechnęła się do siedzącego w aucie przystojniaka. - Dziękuję.
- Trzymaj się mała - i swoim zwyczajem Rafael odjechał z piskiem opon. Nagle Mokka poczuła, że jest na tym świecie teraz całkiem sama.
Rozejrzała się po okolicy, którą toż tak dobrze znała. Dwie przecznice i będzie u siebie… tylko to nagle przestał być jej dom. Wydobyła z plecaka słuchawki, discmana i szybko nasunęła na uszy odpalając muzykę. Chociaż jedna rzecz się nie zmieniła. Powolnym krokiem ruszyła w kierunku mieszkania. Planowała szybko się ogarnąć. Musiała dobrać nieco bielizny, bo bliski kontakt z rafaelem i Lesławem, że wpływał na stan jej majtek, przyda się też jeszcze jedna para spodenek do malowania.
W mieszkaniu spakowała też farby, których ostatnio nie zmieściła do bagażu i bordową sukienkę. Nie do końca wiedziała po co, ale strój wyglądał z szafy ją prowokując. Lubiła ją, choć niezbyt miała okazje by ją założyć. Według babci była za krótka. Raz miała ją na randce z Tomkiem i potem przez miesiąc słuchała różnych wywodów Stanisławy na temat “przyzwoitego” ubierania się. Jednak spakowała ją, cały czas powtarzając sobie, że nie chodzi o to by Lesław ją w niej zobaczył.
Przez cały czas zerkała na zegarek odwlekając do ostatniej chwili wizytę u Tomka. W końcu jednak musiała wyjść i ruszyć do jego mieszkania. Odbędą tą rozmowę i tyle. Puściła nieco cięższe utwory by zagłuszyć nieprzyjemne myśli.
Z pewnym rozczarowaniem musiała przyjąć fakt, że tym razem wybitnie nikt ani nic nie przeszkodził jej w tym. Gdy zadzwoniła do mieszkania Tomka, ten otworzył jej drzwi szybko i sprawnie.
Uśmiechnął się szeroko na widok Oli.
- Cześć Krakowiaczku!
- Cześć. - Mokka z trudem wydusiła coś z siebie. Widząc radosną twarz chłopaka zaczęła mieć wątpliwości. Bo czy powinna z tego rezygnować? Weszła do mieszkania i rozejrzała się. - Martwiłam się o ciebie, wiesz?
- Nie sposób nie zauważyć - zaśmiał się, lecz po chwili podszedł od tyłu i objął dziewczynę - Przepraszam, potrzebowałem odetchnąć.
- Zostawiając w domu telefon i portfel? Wyjeżdżając gdy byliśmy umówieni po tym co… - Zawahała się. Była zła, ale znajomy ciepły dotyk nie pozwalał jej wybuchnąć. Chciała wywołać w nim poczucie winy. Chciała zrozumieć dlaczego zachował się tak dziwnie. - Całowaliśmy się na zapleczu i uciekłeś, a następnego dnia nagle nie ma z tobą kontaktu, jak niby mam to odebrać?
Tomek westchnął i puścił ją. Usiadł na kanapie, po czym spojrzał na Olę z wyjątkową niechęcią.
- A czy choć raz zastanawiałaś się, co ja czuję? Uwodzony, a potem niedopuszczany? Z dorosłą dziewczyną-dziewicą? Pomyślałaś kiedyś jak się czuje, gdy kumple przy piwie opowiadają o swoich podbojach? Jesteś tak samo skupiona na sobie jak twoja babcia. Liczy się tylko to, co ty chcesz widzieć, a na to, co jest ci niewygodne, masz klapki na oczach. A ja już jestem tym zmęczony. Chcesz trzymać mnie na dystans, żeby babcia była zadowolona... czy z jakiego tam innego powodu? Spoko. Ale w takim razie ja też chcę mieć swój dystans i nie chcę być kontrolowany. Chciałem wyjechać, to wyjechałem. Mieszkam sam. Stać mnie. Czemu miałem tego nie robić, co?!
Mokka zrobiła szczerze zaskoczoną minę. Podeszła do okna i wyjrzała przez nie. Teraz, po rozmowach z Lesławem z jakiegoś powodu ją to odprężało. Tomek wiedział jak wyglądało jej życie do tej pory. Jak to było gdy mieszkała ze Stanisławą. Ich randki, które zdawały się być kontrolowane z każdej strony. Więc czemu wypominał jej stan, na który nie za bardzo miała wpływ? Unikał odpowiedzi na jej pytania, wyrzucając z siebie argumenty, które tak naprawde nie były potrzebne, a ona… nie rozumiała. Obróciła się i przysiadła na parapecie.
- Nie odmówiłam ci ostatnio. Powiedziałam, że ktoś może wejść, a ty nawet zasugerowałeś, że wiesz kto wejdzie. - Poczuła jak rumieniec wypływa na jej twarz, gdy we wspomnieniach wrócił tamten moment. - A mimo to uciekłeś. - Pokręciła głową. Jej myśli nie chciały się poukładać w coś sensownego, więc co mogła zrobić? Pytać? Tomek z jakiegoś powodu odwracał kota ogonem, a ona niezbyt wiedziała jaki miało to mieć cel. Cóż… miała 40 minut i planowała je wykorzystać, choćby to miało wyglądać w ten sposób. - Jeśli tak ci to wszystko przeszkadzało... czemu mnie nie zostawiłeś? Nie chce cię kontrolować, nie bronię ci wyjazdów, ale nigdy napisanie smsa nie było problemem, choćby głupiego “nie będzie mnie przez weekend”, a teraz nagle to już nie jest ok, czemu?
- Bo mam dość, rozumiesz? Każda cierpliwość się kiedyś kończy. I jeśli faktycznie to nie problem, żebyśmy się przespali i jeśli ja uciekłem... - zerwał się z kanapy i przyparł Olę do ściany - To zróbmy to teraz!
Mokka przyglądała mu się zszokowana. I co miała zrobić? Teraz gdy już była pewna, że nie czuje do niego… że nie łączy ich prawdopodobnie nic poza przyzwyczajeniem. Z drugiej strony.. czy odpowiadał jej ten stan? Czy cały czas chciała być sfrustrowana? Tylko czemu czuła, że chciała by to Lesław zabrał jej pierwszy raz? Poczuła nieprzyjemne ukłucie.
- Gdybyś nie uciekł… - Ola nie odsunęła się od Tomka, nie wyrywała się z jego objęć. Dotyk mężczyzny był miły i aż bolało ją, że tak pragnie go mimo irytacji, strachu.. mimo tego co czuła do Lesława. - .. ale teraz.. myślę, że będzie lepiej, gdy znajdziesz kogoś kto ci da tego, czego tak pragniesz.
Tomek patrzył na nią oniemiały przez chwilę.
- Uciekłem... ja uciekłem? A ty jesteś cud-miód i do niczego nie można się doczepić, taa? Jezu, jaka ty jesteś zakłamana. Wiesz, nie widziałem tego wcześniej, ale teraz zrozumiałem. Nie spodobało ci się jedno moje zachowanie i już mnie odstawiasz w kąt, tak? Cholerna cnotka-niewydymka...
Przycisnął ją mocniej do ściany. Teraz nawet jeśli by chciała, raczej nie dałaby rady mu się wyrwać.
Ola jęknęła gdy chłopak naparł na nią.
- Przed chwilę obrzuciłeś mnie niemal wszystkim co ze mną jest nie tak! - Niemal warknęła mu w twarz. Oparła ręce o jego ramiona by go od siebie odepchnąć. - Nie jestem cud-miód! Jestem zakłamana.. jestem dziewicą… Doskonale wiesz jak wyglądało dotychczas moje życie i ile miałam okazji by… - Poczuła jak pod powiekami zbierają się je łzy. Nie chciała by tak to wyglądało. To nie tak, że pragnęła być dziewicą, ale teraz…po tych krzykach, nie chciała robić tego z Tomkiem. - W kąt odstawiłeś mnie ty!
- Teraz cię nie odstawiam i co? - odpowiedział i pochylił się, by ją pocałować.
Gdy się odezwała jej wargi już ocierały się o usta Tomka. Znała ten dotyk, był przyjemny jak zwykle, a jednak nie potrafiła powstrzymać łez.
- Teraz się boję… naprawdę. - Wyszeptała drżącym głosem, dając się pocałować.
Oderwał się gwałtownie.
- Boisz się? Boisz się?! - ryknął - Czy ja ci kiedykolwiek dałem powody, byś się mnie bała? A może o to chodzi? Może ty potrzebujesz, żeby ktoś cię postraszył, żebyś przestała użalać się nad sobą?!
To mówiąc, a właściwie krzycząc uniósł dłoń, jakby faktycznie chciał uderzyć Mokkę.
Ola zamarła przerażona.
- Nigdy nie dałeś… - Mówiła z trudem. Czekała na cios. Bała się tak, że jej ciało było jakby sparaliżowane. - .. do tej pory.
Chłopak słysząc jej słowa opuścił dłoń i cofnął się. Odwrócił się i ruszył w stronę okna
- Nie musisz się mnie już bać, biedulko. Po prostu stąd wyjdź. - powiedział bezbarwnym głosem.
Mokka przez chwilę łapała z trudem powietrze. Chwilę nie była w stanie się ruszyć. NIczym odrętwiała podeszła do opuszczonego plecaka i powoli podeszła do drzwi.
- Dbaj o siebie. - Powiedziała cicho i opuściła pokój nie czekając na odpowiedź. Rozpłakała się dopiero gdy dotarła do kolejnej przecznicy. Nie była w stanie powstrzymać łez, a toż musiała dotrzeć na spotkanie z Rafaelem. Nie rozumiała reakcji Tomka, mógł być wygłodzony.. ale to wszystko… to wszystko to było za dużo. Starając się uspokoić szła w kierunku Piastowskiej.
 
Aiko jest offline