Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2018, 21:10   #28
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Cały pokaz Rafaela trwał może pół godziny, lecz dla Mokki to była wieczność. Nie tylko z uwagi na pozycję, w której musiała wytrwać, ani fakt, że gapiło się na nią kilkaset par oczu, ale przede wszystkim dlatego, że jej wygląd został niemal zupełnie odmieniony. I choć Rafael nie dopuścił się tak naprawdę żadnego gwałtu na jej włosach, nie zmienił koloru, a z długości jedynie podciął końcówki i zmienił jej ułożenie grzywki - sama widziała, że wygląda niebo korzystniej. Może nawet... ładnie?

- Widzisz, przeżyłaś. - skomentował wydarzenie Rafael, gdy zeszli ze sceny i stali na zapleczu przy ekspresie do kawy.
- Bo jesteśmy na zapleczu i jeszcze nie miałam styczności z tymi wszystkimi, twoimi fankami. - Mokka nie byłaby sobą gdyby nie skorzystała z możliwości napicia się swego ukochanego czarnego trunku. Sączyła go powoli starając się oswoić z nowym ciężarem włosów i całą tą… dziwną sytuacją. Na wszelki wypadek unikała spoglądania w lustra by nie czuć się jeszcze głupiej. - One pewnie chętnie poprawią to niedociągnięcie.
- Naprawdę nie możesz po prostu cieszyć się z tego co cię spotkało zamiast ciągle umniejszać swoją wartość? - zapytał Rafael, krzywiąc usta - Zamiast myśleć o moich fankach, przyznaj, że jestem zajebisty.
Ola zaśmiała się i odstawiła pustą filiżankę. Wzięła głęboki wdech i spojrzała z uśmiechem na stojącego obok przystojniaka.
- Jesteś zajebisty, a to wszystko… było całkiem przyjemne. Dziwne… stresujące… ale nadal przyjemne. - Zerknęła na jedno ze znajdujących się na zapleczu luster i znów zdziwiła się widząc efekt pracy Rafaela. To była chyba pierwsza miła rzecz, która ją dzisiaj spotkała. Tak jak cały ten pokaz… to był jeden z tych rzadkich momentów gdy nie myślała o decyzjach, które przyjdzie jej podjąć, o Tomku, o Akademii, o babci. Obróciła się z powrotem do znajomego przystojniaka i uśmiechnęła jeszcze szerzej. - Dziękuję.
Choć pewność siebie Rafaela była wielkości największej góry świata, wydawało się, że to proste podziękowanie go ucieszyło.
- Mogę cię jeszcze zabrać kiedyś do roboty. Niedługo będę prowadził szkolenia z ombre, więc jakbyś chciała to wiesz, większy dekolt i masz to jak w banku. A teraz będziemy się już zbierać do naszej trupiarni. - głos chłopaka jakby stracił nieco entuzjazmu, choć mężczyzna wciąż się uśmiechał.
Mokka przytaknęła ruchem głowy. Nie była pewna czym jest ombre ale czuła, że fajnie będzie wyrwać się raz jeszcze z jej… smutnego świata. Jeśli będzie nadal żyła. Odezwała się dopiero gdy wyszli na zewnątrz.
- Myślałam, że ich lubisz. - Delikatnie spróbowała, nawiązać do zmiany nastroju przystojniaka.
Spojrzał na nią zdziwiony.
- Wiadomo, że lubię - zapewnił szybko, po czym wziął swoją kurtkę z krzesła - Dobra, chodź, jedziemy.
Ola ruszyła za nim. Czy wystraszył się, że mogłaby powiedzieć im coś innego? Nie. To było jedynie zaskoczenie. Opuszczała centrum wystawiennicze z lekkim żalem i obawą, bo znów wraz ze światłem dnia wracały jej problemy i decyzje, które przyjdzie jej podjąć. Ile czasu miała? Jak długo może je odwlekać? Starając się utrzymać uśmiech dała się poprowadzić do auta.

Gdy przyjechali do posiadłości, zapadł już zmrok.
Rafael przeciągnął się leniwie, wysiadając z auta.
- Mam nadzieję, że lodówka jest pełna, bo zjadłbym konia z kopytami. A przynajmniej jakąś kanapkę z mięchem. I pomidorem. I sosem majonezowym. I chilli. A ty?
- Chyba mam ochotę na coś ciepłego… - Ola wydobyła z auta swoje rzeczy. - Jak dasz mi chwilę i będą składniki, to mogę zrobić nam naleśniki na słono.
- Oooo z dużą ilością sera i... - mężczyzna urwał, patrząc w okno na drugim piętrze zamku. Gdy Mokka powiodła za jego wzrokiem, nie zobaczyła niczego poza lekkim poruszeniem zasłony.
- To się nie spiesz i zrób naleśniki, a ja też coś załatwię. - powiedział wesołym tonem Rafael, wchodząc do budynku - Chociaż jakby co to nie czekaj na mnie z jedzeniem. Tylko mi zostaw coś, łasuchu. Modelka musi dbać o linię. - mrugnął do niej.
- To zostawię ci tylko trochę. - Mokka starała się zażartować, ale ta sytuacja mocno ją zaniepokoiła. Była ciekawa kto przyzwał Rafaela, bo była niemal pewna, że właśnie to miało miejsce. - Do zobaczenia.

Ruszyła najpierw do swojego pokoju by zostawić rzeczy i przebrać się w ubranie robocze. Zje co nieco i zabierze się do pracy.
Tak też się stało. Naleśniki wyszły jej dobre jak nigdy. Nawet pierwszy się udał - rzadka sprawa. Nie było jednak nikogo, kto mógłby podziwiać dokonania Oli. Rafael nie przyszedł. Innych domowników też raczej nie było widać. Czasem słyszała czyjeś kroki gdzieś na piętrze, by mieć pewność, że jedna całkiem sama w zamczysku nie jest, ale to było wszystko. Również gdy udała się do wieży nikogo nie spotkała po drodze, ani w miejscu pracy, choć Lesław - lub ktoś inny - przygotował lampy tak, by oświetlały miejsce, gdzie planowała dziś malować. Ciekawe skąd to wiedział, swoją drogą.
Mokka przykryła naleśniki by nie wyschły i wychodząc z kuchni zostawiła karteczkę by Rafael sobie je podgrzał, bo wtedy ser się stopi.
W wieży poczuła się dziwnie. Po raz pierwszy przychodziła tu gdy nikogo tu nie było. Była sama… zupełnie sama. Wybrała farby i rozłożyła przywiezione z Opola pędzle. Nie miała już chłopaka. Spodobał się jej mężczyzna, do którego nie miała dostępu. Właśnie zarabiała na uczelnię, na którą możliwe, że się nie dostanie, jeśli spełni prośbę Lesława. Zgarnęła z ramion, starannie ułożone przez Rafaela włosy i czując zbierające się pod powiekami łzy założyła słuchawki. Nie wiedziała co ma robić, więc postanowiła zacząć od tego czego się podjęła. Była sama i pozwoliła łzom popłynąć. Chciała się wypłakać i teraz miała gdzieś czy ktoś ją zauważy i co z tym fantem zrobi. Nucąc cicho, raz na jakiś czas wycierając policzki, malowała.
Tak mijał czas i dopiero zmęczenie ręki uświadomiło jej, jak wiele musiało go upłynąć. Gdy spojrzała na zegarek było przed 4 rano. Ola zabrała się za sprzątanie pomieszczenia. Zakręciła farby, wyczyściła pędzle. Najwyraźniej tak to już będzie wyglądać. Westchnęła ciężko, a na wspomnienie poprzedniej nocy, dotyku Lesława, poczuła przy sercu bolesne ukłucie. Zebrała swoje rzeczy i wygasiła lampy. Jeszcze dwa dni takiej pracy i powinna skończyć. Tylko co dalej? Udała się do pokoju by się przespać.
Akurat stanęła pod drzwiami swojego pokoju, gdy na końcu korytarza zobaczyła jakiś cień. Po chwili dostrzegła znajomą sylwetkę Rafaela, który wyraźnie próbował otworzyć drzwi, lecz nie bardzo mu to wychodziło. Wyglądał jakby był kompletnie pijany i nie umiał utrzymać się na nogach. Mokka podeszła do niego szybkim krokiem, zostawiając swoje rzeczy pod drzwiami.
- Pomogę. - Spróbowała przytrzymać mężczyznę.
Mruknął coś tylko półprzytomnie, wskazując klamkę. Teraz, gdy miała możliwość lepiej mu się przyjrzeć, zauważyła, że jego koszulka jest rozdarta a na jej krawędziach widać zaschnięte kropki krwi. Oczy Rafaela były półprzymknięte, a jego twarz sina i jakaś taka zapadła, jakby był chory. Mokka nacisnęła na klamkę i przytrzymując mężczyznę, poszukała dłonią włącznika światła.
- Co się stało? - Wprowadziła go do pokoju.
Chłopak podczłapał do łóżka, po czym rzucił się na nie i zaległ bez ruchu jak człowiek zupełnie wyczerpany.
- Zapomniałem o czymś... i musiałem... to odkręcić... - mówił w poduszkę - Dzięki... nic mi nie będzie... tylko się prześpię…
- Może napij się wody? - Mokka rozejrzała się po pokoju, szukając jakiejś butelki zawierającej coś innego niż alkohol.
- Aha... w plecaku - nie podnosząc się, ruchem dłoni wskazał plecak na oparciu krzesła. Dopiero teraz do Oli dotarło, że znajduje się w pokoju Rafaela - było tu sporo zdjęć z jakichś podróży, były dyplomy na ścianie, kilka manekinowych głów i peruk. Była też gitara i sporo książek - przedmioty osobiste mężczyzny.
Mokka poczuła się nieswojo. Podeszła do plecaka i zajrzała do niego starając się zlokalizować wodę. Nie chciała grzebać w osobistych rzeczach Rafaela. W ogóle nie powinno jej tu być. Wydobyła wodę i podała ją mężczyźnie.
- Na pewno nic nie potrzebujesz? - Przyjrzała mu się jeszcze raz mocno zmartwiona. Z jakiegoś powodu czuła, że to mogło być przez nią.
Rafael wypił prawie całą butelkę, po czym spojrzał na Mokkę nieco przytomniej.
- Rozwaliłaś moją fryzurę... jeeeeeść…
- Głupek. - Ola pstryknęła mu w czoło. - Jestem tu by pracować, a nie leżeć i pachnieć. - Poczuła ulgę widząc, że Rafael wracam do formy. - Skoczę po te naleśniki. Pewnie ich nie zjadłeś.
- Mmmm... zostań moja żoną... - wymruczał sennie w poduszkę, gdy wychodziła, kiedy zaś wróciła z naleśnikami smacznie pochrapywał, leżąc na boku.
Mokka ustawiła talerz na stoliku obok jego łóżka. Pewnie gdy wstanie będzie umierał z głodu. Ostrożnie przyłożyła dłoń do jego czoła sprawdzając czy nie ma gorączki. Ciało Rafaela było chłodne, wciąż lekko sine.
Była tym mocno zaniepokojona więc chwilę posiedział uważnie obserwując mężczyznę. Czasem zerkała w kierunku ściany ze zdjęciami.
Były zrobione w różnych miejscach świata, na żadnym jednak nie było człowieka - ani Rafaela, ani nikogo innego. Podeszła do ściany ze zdjęciami i przyjrzała się im starając się rozpoznać kolejne miejsca. Cały czas zerkała na Rafaela. Odczeka kwadrans. Jeśli będzie oddychał spokojnie, pójdzie do siebie.
Paryż... Londyn... Egipt... Ateny... jakieś miasto w Japonii... Rafael musiał lubić podróże. Nagle chłopak jęknął i skulił się do pozycji embrionalnej.
- Zzzzimno... Zzzzzimno... - szeptał, trzęsąc się na ciele.
Ola podbiegła do niego i objęła go rozglądając się za jakimś kocem. W nogach łóżka leżała kołdra. Co oni mu zrobili?
- Już dobrze.. Rafael.. - Ostrożnie pogładziła włosy mężczyzny. - Obudź się.. zjesz.. będzie lepiej. Lecz on trwał w jakimś amoku. Przylgnął tylko do ciała dziewczyny i wtulił się w nią z jakąś desperacją. Powoli zaczął się uspokajać.
- Ciepła... taka ciepła... oni tacy nie są... - i znów zasnął.
Mokka spróbowała się odsunąć i naciągnąć na niego kołdrę. Pamiętała chłodny dotyk Lesława, ale dla niej… Ją nadal potrafił ten dotyk rozpalić. O czym takim zapomniał Rafael? W jaki sposób go ukarali? Była niemal pewna, że nietypowa bladość wzięła się z wypicia jego krwi. Ola wpatrywała się przez chwilę w śpiącego Rafaela. Już było chyba dobrze, ale czy powinna go zostawiać? Podeszła do drzwi ale nie była w stanie nacisnąć na klamkę. Widok mężczyzny, trzęsącego się, słaniającego się na nogach nieco ją niepokoił. W końcu uznała, że i tak nie da rady zasnąć u siebie. W ubraniu położyła się na drugiej połowie łóżka tuż za plecami Rafaela. Nie przykrywała się. Czułaby się źle będąc z nim pod jedną kołdrą…. W ogóle nie spodziewała się, że uśnie. Jednak dzień był na tyle pełen emocji, że wsłuchując się w równy oddech mężczyzny, szybko zapadła w sen.
 
Aiko jest offline