- Mam się wykrwawić - powtórzył Relhad w miarę wiernie po Osamie. Sam był w o tyle dobrej sytuacji, że gdy obcy pomagał Kibrii Torstig zdążył obwiązać swoją nogę bandażami z juków.
- Póki co. Rozbierz się - następnie racząc Rusanamani tekstem nauczonym w burdelu. Był spokojny lecz czujnie nie opuszczał broni zmuszając obcego do uległości. Jego przedmioty czubkiem topora odsunął za własne plecy.
- Gdzie to jest? - zapytał w końcu markując uderzenie.
- Sabiha - dodał bez uśmiechu.