16-12-2018, 14:57
|
#6 |
Administrator | Chwila 'rozmowy' z przedmiotem powiedziała Randulfowi prawie wszystko. Mieszkańcy, a przynajmniej ich część, wynieśli się stąd, uciekając przed nieznanym łucznikowi niebezpieczeństwem.
Zapewne niebezpieczeństwo przyszło z lasu, ale szczegóły... To już musiało poczekać do rana.
- Uciekli, z własnej acz przymuszonej woli - powiedział po powrocie do Oswalda, niosąc nieco jedzenia i parę ubrań. - Pewnie brali tyle, ile mogli unieść na grzbiecie, więc możemy się przebrać. Z jedzeniem jest gorzej. Sądząc po stanie, w jakim jest większość... uciekli stąd dobrych parę dni temu.
- Na górze są dwa pokoje, możemy sobie wygodnie spędzić noc - dodał.
Po chwili jednak okazało się, że w domu nie są sami...
- Witaj, mały. - Randulf spojrzał na kota. - Siadaj i się ogrzej - zażartował. - Nikt ci nic nie zrobi. Mamy co jeść - dodał żartobliwym tonem. - Ale on chyba przymila się do ciebie - zwrócił się do Oswalda. - Kawałek kiełbaski? - sięgnął do własnych zapasów. |
| |