Gdyby tak móc zesłać kilka piorunów na ukryte w lesie małpoludy, to z pewnością pozbyliby się kłopotu. Niestety Cedmon nie dysponował takimi mocami, a siedzący w Ianusie duch czarownika zapewne też tego nie potrafił.
Nie było żadnej gwarancji, że małopoludy do końca nocy będą siedzieć w krzakach, a potem sobie pójdą. Tak samo prawdopodobne było to, że w końcu zgłodnieją i ponowią atak, by odpowiednio zaopatrzyć swą spiżarnię.
- Pewnie masz rację - odpowiedział na propozycję Enki. - Zabierajmy się stąd, zanim oni znów nabiorą odwagi. Jeśli będziemy w drodze i zaczną nas gonić, to może jeszcze uda się kilka zabić. Może zmądrzeją i wreszcie zrezygnują.