Człowiek planuje, a potem plany szlag trafia.
Chcieli upolować złodzieja i zarobić kilka koron, a tu się okazało, że wystawili strażnikom Mariankę.
Oczywiście za kradzież należała się sprawiedliwa i wysoka kara, ale Max od dawna był na bakier z prawem, na dodatek wpakowanie krajanki za kraty nie zdało mu się najlepszą rzeczą, jaką mogli zrobić.
Pozostało pytanie, czy skoro przez nich Marianka trafiła do lochu, to czy ich, hmmm..., obowiązkiem było ją stamtąd wyciągnąć? A jeśli tak, to w jaki sposób? Wszak było rzeczą jasną, iż nie mogą napaść na miejskie więzienie i siłą uwolnić dziewczynę.
Nająć adwokata, który udowodni, że wszystko jest jeno pomyłką, a prawdziwy zbrodniarz hasa sobie na wolności?
Chyba najlepiej by było znaleźć kruka i przegonić na cztery wiatry. Ptaszysko jak kradło, tak kraść będzie, a kolejna kradzież przez niego dokonana może być i dowodem, iż nie Marianka, a kto inny za całą sprawą stoi.
Max schował rzeczy, które wręczył mu Engel, po czym powiedział:
- Idę sprawdzić, co porabia Gotte, że jeszcze do nas na dół nie zlazł, a potem spróbuję te łupy znaleźć. No i kruka.
Ruszył w stronę wejścia do kamienicy.