Bosch siedział wpatrzony w ogień płonący w kominku niedaleko schnących ubrań. Czuł jak zaczynają mu ciążyć głowa i ramiona. - Randulf, idź spać. Ja wezme pierwszą warte. Jeszcze coś w okolicy wyczuło dym i postanowi tu przyleźć. Pokręce się troche po chałupie żeby nie zasnąć. Jak już nie będę mógł wytrzymać to cie obudze. - Zaproponował wstając z miejsca. Robiło mu się tam stanowczo zbyt przytulnie.
Poprawił powoli dosychające spodnie i przypasał miecz. Korzystając z okazji zdjęcia przemoczonej koszuli i bandaży, delikatnie sprawdził w jaki stanie są teraz jego plecy. Podczas drogi nie przeszkadzały mu aż tak bardzo. - Powiedz mi jeszcze jak goją się moje plecy zanim się położysz. -
__________________ Our sugar is Yours, friend. |