01-01-2019, 21:40
|
#144 |
| Ból na chwilę pozbawił Gabrielle oddechu. Znajome palenie i skórcz, gdy nabój przeszył jej ciało, sprawiły, że oparła się o ścianę furgonetki. Z trudem wypchnęła ciało policjanta i stojąc w drzwiach odjeżdżającego auta przyglądała się przeładowywującym napastnikom. Na ułamek sekundy poczuła ulgę. Może… może się udało… Tyle zdążyła pomyśleć nim zobaczyła jedną z najdziwniejszych rzeczy w swoim życiu. Potem była już tylko ciemność.
Ocknęła się związana słysząc francuski… jakości tak dobrej, że mogłaby posądzać o niego co najwyżej jakiegoś snobistycznego Niemca lub średnio wyuczonego Amerykanina. Już nawet Angole z tym swoim bulgotem mówili lepiej. Do tego ten smród! Czy to były jej wymiociny? Niepokojąca bliskość od jej twarzy niechlubnie o tym świadczyła, a słowa tych idiotów jeszcze to potwierdziły.
Musiała działać. Mieli tu coś niepokojącego i nie było czasu na przyjemne rozmówki z jakimiś agentami. Francuska poderwała się na tyle na ile pozwalały jej więzy. Rzuciła się na najbliższego przeciwnika i niestety jej ruchy były zbyt powolne. Zarobiła bolesny cios w brzuch i poczuła jak jedzenie znów podchodzi jej do gardła. Spięła się by uderzyć jeszcze raz. Udało się! Ten dupek padł na ziemię, a ona wyprowadziła cios by zepchnąć z Johna mężczyznę, który starał się go związać. |
| |