Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2019, 16:57   #49
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Stanton

Łyżeczka wróciła znowu do normalnej jednostajnej prędkości. Na zewnątrz podmuchy wiatru jakby osłabły, przez kurzawę dało się dojrzeć wąski kawałek zadbanego ogrodu i drugi budynek znajdujący się w obrębie tej samej posiadłości. Był niski, ale szeroki, większość jego okien zasłonięta była pancernymi wertikalami. Przy nim znajdował się mały magazynek, który zdawał się cały zawalony częściami zamiennymi i innym żelastwem.

- Nie znam hasła do baz danych mojego męża. - poinformowała bez cienia emocji, jakby ten fakt ani ją nie cieszył, ani nie smucił.
- Karul lubi jednak papier, może kiedyś coś istotnego wydrukował i nadal leży to w jego pracowni. - wskazała spojrzeniem budynek widoczny za oknem.

Wtedy rozbrzmiał też dzwonek. Służący aktywował ekran z kamery przy drzwiach.
- To zamówiony powóz, pani Martho.
Kobieta uśmiechnęła się do inżyniera podając mu rękę. Poczuł w niej klucz. Było to trochę dziwne. Co prawda nie przyglądał się bardzo dokładnie temu, co robiła z dłońmi, ale nie wydawało mu się, żeby gdziekolwiek nimi sięgała, by coś wydobyć. Skąd nagle akurat ten klucz znalazł się w jej dłoni?
- Reini, wyprowadź proszę pana Stantona, gdy już skończy wizytę w pracowni mojego męża.

To mówiąc ruszyła do wieszaka, na którym wisiał długi elegancki płaszcz z kapturem.

Stanton nie należał do ludzi obdarzonych paranoją. Jednak w tej sytuacji ewidentnie coś kryło. Nie wiedział co… Miał oczywiście własne teorie jedna była nawet bardzo skrajna. Martha chciała mu coś przekazać. Nie było szans by protokuł deszyfrując sprzed 300 lat znajdował się akurat przypadkiem w papierowych notatkach starego Inżyniera. Klucz który dostał miał mu pomóc rozszyfrować inną zagadkę. Uniki zawsze pomocnego ojca, który nagle nie chciał tu przyjść. Cioci Marthy która od razu o niego pytała i która dziwnie się zachowała na dźwięk słowa ciocia. Jakby drażniło to jej uszy. Stanton nie wątpił, że klucz trafiłby w jego ręce nawet gdyby pytał o inną sprawę. Gdyby w ogóle o nic nie pytał, też by go dostał. Pod innym pretekstem zapewne. Walton lubił rozwiązywać problemy i zagadki techniczne. Zachowanie tej dwójki było swego rodzaju zagadką którą chciał rozwiązać. Stanton wstał na słowa Marthy. Podał jej płaszcz uprzedzając służącego i pomógł go jej założyć.
- Dziękuję za pomoc. - powiedział. Gdy Martha wyszła, udał się z kluczem by stawić czoła kolejnemu odkryciu w swoim życiu.

Gdy wyszedł na zewnątrz wichura nadal śpiewała swoją szaleńczą pieśń. W górze widział jak jakiś statek kosmiczny wyraźnie walczył, by osiąść bezpiecznie na jednym z lądowisk portu gwiezdnego. Ostatecznego efektu nie był już w stanie obserwować, kurzawa wezbrała, a niewyraźny kształt durastalowego kolosa zupełnie zniknął wśród burej kurtyny pyłu. Spuścił głowę i zakrył atakowane drobinkami oczy.

Klucz przekręcił się gładko w zamku pracowni. W środku było ciepło, cicho i trochę chaotycznie. Faktycznie wszędzie walały się długie ciągi wydruków i stosy notatek. W rogu widział dwa małe niedokończone golemy, każdego wyposażonego w pół tuzina technicznych odnóży, była tam też otwarta skrzynia pełna jakichś kulistych sond. Część regałów pod ścianą zajmowały rzędy spiętych ze sobą technicznych monitorów, obecnie wszystkie były wyłączone. Cały ich system zdawał się podłączony do jednego stanowiska roboczego, które również wyglądało na uśpione.

Percepcja d20= 18 porażka


Nic podejrzanego nie rzuciło mu się w oczy.
Stanton nie został tu skierowany przypadkowo więc zaczął szukać odręcznych notatek, dzienników, rzeczy prywatnych typu zdjęcia czy albumy. Czegoś co nie pasowało do wzorca. Przeczesywał papiery pobieżnie je czytając. Sprawdzał czy pod ich stosami coś się nie kryje. Patrzył za monitory. Do pudełek z sondami i w okolicy golemów. Sondom przyjrzał się bardzo uważnie. Czy aby nie są czymś innym jak się lepiej przyjrzeć? Na razie niczego nie włączał. To nie były jego rzeczy. Martha chciała go jednak na coś naprowadzić. To coś musiało się odróżniać od reszty. Nie dotyczyło to Mistrza Krula i jego pracy, ani sprawy Stantona. To dotyczyło Nolana,Marthy a może i samego Stantona. Wystarczy metodycznie krok po kroku sprawdzać pomieszczenie.

Im więcej szukał, tym bardziej tracił nadzieję. Przejrzał już ze trzy stosy notatek, pozaglądał za wszystkie sprzęty, sprawdził dokładnie sondy i golemy, jednak nadal nie znalazł nic wyjątkowego, tym bardziej nic, co mogłby mieć coś wspólnego z nim i jego ojcem. Jako ostatnie przejrzał też wydruki, jako że te raczej na pewno związane były z obecną pracą naukową Mistrza vi'Grala. Były to odczyty z głębinowych radarów, podobne do tych, jakie parę dni temu Karul pokazywał mu w Zakonie Inżynierów. Wiele miejsc pozaznaczanych było pisakiem na czerwono, niektóre miały przy sobie wykrzykniki.

Inżynier zmrużył oczy. Musiał przyznać, że jedno zaznaczone miejsce faktycznie podejrzanie przypominało wielką, obco-wyglądającą twarz wyrzeźbioną w morskim dnie. A może po prostu bardzo chciał znaleźć cokolwiek podejrzanego i sam sobie to wmawiał? W sumie czysto statystycznie gdzieś na całej planecie skały mogły się przypadkiem ułożyć w kształt, który ludziom coś przypominał...

Z ciekawości wybudził też maszynę myślącą. Tak, jak można się było spodziewać, na ekranie pojawiło się zapytanie o hasło.

Stanton percepcja d20(-2 wiatr) = 7 porażka


Zaskoczyły go otwierające się nagle za jego plecami drzwi. Do środka nieśmiało zajrzał młody służący vi'Gralów.

- Przepraszam, nie chciałem przeszkadzać. Może podać coś mistrzowi? Pan Karul ceni sobie bardzo mocną aylońską kawę, gdy tu pracuje. Może przynieść dzbanek?
Stanton aż podskoczył nie spodziewając się otwieranych drzwi. Nie robił co prawda nic złego wszak Martha go wpuściła a on miał dobre intencje. Jednak niespodziewana wizyta spowodowała dość instynktowną reakcję.
- Poproszę brzmi wybornie. Długo tu już pracujesz Reini? - Stanton oczywiście chciał zapytać o ojca i Marthę gdyby odpowiedź była twierdząca. Jednocześnie starał się przypomnieć czy widział tego służącego w dzieciństwie. Jednak nijak mu się nie przypominał. Wszak minęło już wiele lat i ledwo rozpoznał Marthę.

Młody służący wydawał się trochę zaskoczony, najwyraźniej nie spodziewał się, że szacowny gość zainteresuje się akurat jego skromną osobą.
- Jja? - wydukał. - Nie... Nie długo, niebawem będą trzy lata, ale poprzedni służący państwa vi'Gralów był moim kuzynem, można więc powiedzieć, że zaczynając tu pracować wiedziałem już wszystko o domu i czekających mnie zadaniach - dodał dumnie.
- Ullik uwielbiał rozprawiać o tych wszystkich technicznych dziwach i egzotycznych osobistościach, które częstokroć przekraczały te progi... Potrafił opowiadać całymi nocami, a ja wszystkie te fascynujące szczegóły notowałem w myślach, zupełnie jakbym przeczuwał, że kiedyś sam tu się znajdę... Czyż nie zaskakująco Wszechstwórca układa nasze drogi? Ale wybaczcie, nie chciałem was zanudzać...

- Być może zatem Wszechstwórca skrzyżował nasze drogi celowo? Widzisz wydaje mi się, że pewna zagadka wymaga rozwiązania. Ludzka zagadka… To najtrudniejszy rodzaj szczerze mówiąc. Jednak twój ostry i jasny umysł mógł zapamiętać szczegóły które mogą mi pomóc. - ton Stantona był miły i sympatyczny. Jak kogoś komu chce się pomóc. - Powiedz mi czy pani Martha miała dzieci? Czy słyszałeś może kiedyś jakieś opowieści o kimś kto nazywał się Nolan Walton? Bardzo byś mi pomógł, gdybyś coś sobie przypomniał. Twój kuzyn Ullik mieszka gdzieś w pobliżu? - głos był delikatny i proszący. Tak by młody służący poczuł, że od jego słów zależy rozwiązanie wielkiej zagadki i pomoc komuś ważnemu. Stanton nie czuł się do końca dobrze stosując taką zagrywkę. Miał jednak przed sobą jasny cel. Dowiedzieć się prawdy.
 
Tadeus jest offline