06-01-2019, 15:17
|
#11 |
Administrator | Nikt nie lubi, gdy ktoś przerywa mu zasłużony odpoczynek, zaś powód owego przerwania nie spodobał się Randulfowi w najmniejszym nawet stopniu. Nocni goście wyglądali tak mało sympatycznie, że Randulfowi przeszła definitywnie ochota na dalsze wylegiwanie się. Zjawy, czy jak nazwać stwory, z pewnością nie przybyły tu z przyjacielską wizytą, zatem Randulf wyciągnął miecz, a że w grupie zawsze raźniej, zbiegł na parter.
Czymkolwiek były te potwory, zdały się Randulfowi mało materialne, dlatego łucznik miał pewne wątpliwości co do tego, czy zwykła stal poradzi sobie z takim przeciwnikiem.
- Gdzie jesteś, Alicjo? - mruknął pod nosem, a potem przypomniał sobie walkę ze smokiem.
Tam płonęły strzały, ale czy to samo udałoby się z mieczem, który wszak drewniany nie był?
Skupił się na moment na ostrzu, a potem przesunął dłonią wzdłuż głowni, z radością ale i pewny zaskoczeniem obserwując, jak w ślad za przesuwającymi się palcami na klindze zapala się ogień.
I wtedy zaatakował najbliższą zjawę. |
| |