Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2019, 16:39   #12
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Kocur


Zapadające ciemności tylko pogarszały sprawę. Wrogowie byli po prostu ciemnymi sylwetkami na tle jeszcze na tak ciemnego, przeoranego artylerią lasu. Słyszał jak jeden z ostatnich pocisków eksploduje w bagnie i hałas spadającej w dół wody. Zaczęło się. Strzelili bez rozkazu, kiedy w ich kierunku nadeszła CzeKa plując ze wszystkich luf. Dwóch padło prawie od razu Kocur wypuścił dwie krótkie serie, wkm zaterkotał. Podobnie strzelali żołnierze z okopu, lisie nory milczały. Obok jego stanowiska były dwie takie, jedna przy jeziorze, druga w stronę środka ich pozycji. Mieli szansę. Kolejna seria, piekielny hałas i latające łuski.
-Granat! - krzyk amunicyjnego obok przedarł się przez ogólny hałas. Kocur skulił się. Eksplozja zatrzęsła schronem, niewielki kawałki betonu spadły mu na głowę. Poderwał się i wysłał jeszcze kilka serii do ciemnych jednostek. Z okopu trzy metry przed nim też strzelali. Oni też mieli szczęście, granat musiał trafić pomiędzy schron a okop, wybuch przeszedł ponad nimi.

Krył się znowu, ponownie jak obsługa wkm-u, kiedy ogień ciągły ze smugowymi przedarł się przez otwór. Pociski rozbijały się o tylną ścianę, po czym ogień poszedł znowu w bok, poza nich. Kocur wyjrzał, jakieś dwunożne monstrum z minigunem. Z ostrzału nic sobie nie robił.
-Kurwa – to był najlepszy komentarz do sytuacji. Rozwali ich.

Kocur przerzucił kbk przez plecy i trzymając się nisko upuścił bunkier, błyskawicznie wskoczył do okopu, i przedarł się te kilka metrów w stronę stawu. Azalczycy (drużyna „Azalia”) na skraju walili w jezioro, na szczęście główny atak na razie ich zignorował. Błyskawicznie doskoczył do lisiej nory, serce waliło jak szalone, wrogich żołnierzy oświetlił kolejny wybuch. Lisie nory jeszcze milczały, miały stanowić zaskoczenie, gdyby wróg przedarł się bliżej. Jeszcze ich nie wykryli.
-Daj wyrzutnię! - wrzasnął i chwycił za lufę erpega. Ciężki szajs.

Troll z minigunem kosił ostro, w bunkrze jeszcze się trzymali. Taszcząc rurą brzegiem bagniska zszedł przeciwnikom z linii ostrzału, koncentrowali się na bunkrze, Kocura nawet nie widzieli. I dobrze.

Zajął pozycję i odpalił pocisk. Głowica trafiła w cel. Kula ognia rozbłysła na polu walki, kilku czekistów zostało powalonych samą energią. Kocur zauważył jeszcze, że Minigun wyleciał do przodu, wlokąc za sobą oderwaną łapę. Albo mu się tylko tak zdawało. Nie wykryli go, szybko wrócił i wskoczył do okopu, przez łącznik oddał wyrzutnię, żołnierz zaczął ją na nowo ładować.

W szeregach przeciwnika zapanował chaos, eksplodujące pociski w zasobniku na plecach wysadzonego trolla (to na pewno był troll) potęgował hałas. Nasi walili do nich ze wszystkich sił. Wycofał się okopem do bunkra. Widział jeszcze ten bezwieżowy czołg idący na ich środek, ponad sto metrów od niego. Pociski nic mu nie robiły. Trzymając głowę nisko przebiegł okopem, jeden z żołnierzy leżał ranny na jego dnie, tamując krwawienie przestrzelonego ramienia. Minął go, dopadł do drugiej lisiej nory:
- Na lewo! -wskazał TEN pojazd z taranem, resztki jakiegoś ładunku płonęły na pancerzu, oświetlając jego kontury – Gąsienice, walcie w gąsienice!

Znowu był w Bydgoszczy, do miasta wkroczyli sowieci, na jego pozycji nie było już żadnego pocisku, czołg szedł obok nich, prosto na szpital. Rzucali granaty i cięższe ajdiki. Gąsienica pękła, czołg zanim kierowca stanąłobróciło w lewo, blokując ulicę tak, że żaden inny pojazd by nie przejechał. Dobili go potem, jak zdobyli wyrzutnię na wrogu...

Huknęło, na łeb posypała mu się ziemia, Kocur zwiewał do bunkra. Wolał mieć jednak dach nad głową. Ostrzał niewiele zelżał, ale żaden miniacz nie robił im zadymy na pierwszej linii. Wlazł do bunkra, operator wukaemu walił jak potępiony, łuski latały po pomieszczeniu jak oszalałe, powietrze dusiło dymem spalonego prochu. Kocur ponownie wystawił lufę i wycelował w sylwetkę z rurą na ramieniu Jedna seria, druga, dopiero trzecia zrobiła na tamtym wrażenie, trafiając prawdopodobnie w szyję, następnie robiąc trepanację czaszki, wróg padł na ziemię jak kamień, bez żadnych filmowych zwolnień. Był wróg nie ma wrogą. Oddał jeszcze dwie krótkie serie do bodajże pickupa i jego załogi, plującej długie serie amunicją smugową gdy jego kałach umilkł. Koniec amunicji. Schował się za ścianę i zmienił magazynek. Był zdeterminowany. W eterze nie gadali o czołgu. Wrzeszczeli o czołgach.
- Czołgi! - wrzasnął – czołgi na nas jadą! - ryknął do żołnierzy w bunkrze, potem przełączył się na nadawanie – Bebok, wiesz coś o czołgach?! Jak daleko?! - ryknął w mikrofon, a następnie ponownie wystawił lufę przez otwór i zaczął strzelać. Obok niego przeładowywali wukaem.

Jak jedzie nie niego czołg to ma przesrane, w bunkrze nie ma najmniejszych szans. Kocur strzelał dalej do pickupa, piechota przed nim była już na szczęście chcąc wyeliminować go z walki. Jak potwierdzi się wiadomość o czołgach, to ponownie opuści bunkier i będzie miał nadzieję, że nie będą walił prosto na nich. Pancerz boczny jest o wiele łatwiej przebić. Kocur nie chciał ponownie powtarzać manewru z RPG jak przed chwilką. Musiałby być tam ciągle. I mieć zapas amunicji.

Dla pewności powtórzył w eter
- Gąsienice! Walcie w gąsienice!
W tym natłoku komunikatów wątpił, czy ktokolwiek to wyłapie
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline