08-01-2019, 20:51
|
#15 |
| - Dwanaście celów w płynie po zachodniej stronie, próbują flankować. Bunkier 6, potwierdź przejęcie celu - jako że znacząca większość obrońców nie miała dostępu do podglądu danych drona, Rudy dorzucał także komunikaty na kanale. Obrona z żółtej linii, nie związana jeszcze tak mocno walką, mogła przerobić ich na karmę dla karpii, odciążając czerwoną linię z tego obowiązku.
Piątka spośród napastników która zrezygnowała z samobójczego planu i postanowiła drogo sprzedać swoją skórę, została powitana godnie - krótkimi seriami broni obrońców uprzedzonych że może i napastnicy byli spieszeni, lekkozbrojni i strzelali do nich jedynie z pistoletów - ale bystre, wspomagane technologią oko Rudego wypatrzyło też nieproporcjonalnie duże zapasy granatów które na sobie mieli i krasnolud nie omieszkał ostrzec towarzyszy.
Jedno zerknięcie na skany, drugie zerknięcie poza okop i mniej więcej to był moment kiedy krasnolud zdał sobie sprawę jak bardzo w dupie się znaleźli.
To nie tak że była to jego pierwsza walka - załapał się na końcówkę EuroWars, a w tunelach Wrocławia przeżył najcięższe nawały artyleryjskie Powstania - ale do tego momentu nigdy nie był głównym celem szturmu.
Sekcja krasnoludów w ciężkich, dziwacznych, kombinowanych ze wszystkiego co czekistom wpadło w łapska pancerzach szła prosto na jego odcinek, a on swój pistolecik maszynowy którym tak radośnie przed chwilą strzelał do elfów mógł sobie wsadzić. W pospiechu zanurkował z powrotem do okopu, odesłał drona na dalszą, bezpieczniejszą trasę patrolową (a przy okazji taką, która miała szanse wychwycić rozbłyski artylerii jeszcze zanim spadła na linie obrońców), wezwał motocykl do siebie i znów wyszedł z AR by stawić czoła napastnikom.
Krasnoludy pruły swoimi peemami jak oszalałe (i prawdopodobnie takie były) i choć broń Beboka robiła im równie niewiele jak ich broń robiłaby jemu (gdyby zechciał się wystawić na strzał), to szczęśliwie towarzysze z Azalii byli najwyraźniej bardziej doświadczeni w działaniach frontowych i wnieśli do dyskusji cięższe argumenty w postaci co najmniej pocisków karabinowych, a do tego broni wsparcia. Z tym pancerze osobiste, nawet najlepsze, miały już większy kłopot. Była to szczególnie niepokojąca myśl - Bebok w swoim ciężkim służbowym pancerzu S-K do tej pory czuł się umiarkowanie bezpiecznie w towarzystwie niemalże nieopancerzonych towarzyszy. Widok tego co pociski z MG4 potrafiły zrobić z równie opancerzonymi napastnikami nakazywał przemyślenie tego przeczucia.
Ryk czołgu-tarana skorygował nawet te przemyślenia, a danie główne w postaci nawały artyleryjskiej miało dopiero nadejść. – Bebok, wiesz coś o czołgach?! Jak daleko?! - przedarło się przez zakłócenia - a może tylko bitewny szum w głowie krasnoluda. - T-55 bez wieżyczki 100 metrów na wprost bunkra jeden, widoczne słabo opancerzone zbiorniki paliwa z tyłu, wzmocniony front odporny na RPG - zameldował, wracając do AR i rzucając obraz na imagelinka - Do tego trzy T-62, zaraz potwierdzę pozycję i uzbrojenie - poderwał drona wysoko nad środek żółtej linii, tak by miał skanery na ścieżkę.
Bardzo krótka chwila na zebranie myśli między szturmem krasnoludów a czasem potrzebnym taranowi na pokonanie stu metrów była dla riggera niemal wiecznością; w AR czas wydawał się płynąć wolniej.
Jeżeli nie powstrzymają taranu, stracą dobrych ludzi na środku i całą linię. Jeżeli powstrzymają, zapewne spadnie tu taka nawała że z linii i tak nic nie zostanie. - Dawajcie ładunek wybuchowy, wrzucę go pod czołg i zdetonuję pod zbiornikami! - krzyknął, sadzając z impetem tyłek na ziemi i szykujac się do zanurzenia się w pełni w VR - I nie dajcie mi odstrzelić głowy w międzyczasie - burknął do najbliższych towarzyszy.
Jan sam zintegrował interfejs riggerski w motorze - jako jedną z niewielu modyfikacji które zdążył zrobić po ucieczce z Krakowa. Świadomość Beboka w ułamku sekundy przeniosła się na pokład motora. Serce zabiło oktanami, oddech zaczął dymić kapciem dławionej wolności dwustu centymetrów sześciennych czekających w pogotowiu. Rudy podjechał pod okop żeby towarzysze mogli zarzucić mu na kierownicę ładunek wybuchowy i z rykiem pognał po bezpieczniejszej (bynajmniej nie bezpiecznej) stronie pomarańczowej linii na sam środek. Dla tych, którzy nie mieli jeszcze okazji widzieć riggera w akcji, pojazd mknął z nieludzką gracją - prowadzony myślą, szybszą niż reakcje śmiertelników, autokorygowany sprzężeniami zwrotnymi z konsoli RCC i sterowany przez Beboka. Pluł na postrach zintegrowanego UZI i przemykał manewrując między osłonami na takie sposoby, na jakie nie mógł sobie pozwolić żaden żywy kierowca. Brak wieżyczki i masywna struktura taranu sprawiały że przed nim było martwe pole - stojący za czołgiem przeciwnicy nie mieli pola ostrzału przed niego. Właśnie w tym miejscu chciał zrzucić ładunek i uciec, detonując go pod zbiornikami paliwa na tyle czołgu.
Dalszy plan był taki, żeby kiedy tylko uda się zdetonować ładunek i bezpiecznie się wycofać, Rudy planował zabrać ile się da sprzętu z czerwonej linii i przesunąć się na żółtą linię zanim wszystko zostanie tutaj równo wymiecione.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |
| |