19-01-2019, 15:43
|
#8 |
|
Trudno nie przyznać racji temu, kto uważa, iż przyroda kryje w sobie szczególną potęgę. Liwia po prostu czuła, jak wszystkie komórki jej ciała tęsknią za uczuciem wolności, które dawała jej otwarta przestrzeń bez granic. Decyzja o zostaniu myśliwym (w przeciwieństwie do siostry, która wybrała zgłębianie tajników wiedzy medycznej) nikogo nie zaskoczyła i mimo początkowych niechęci rodziny Liwia nauczyła się, jak współistnieć z naturą i czerpać z niej tyle, ile potrzebuje, żeby przeżyć. * * *
Liwia bezbłędnie odczytała grymas, który pojawił się na twarzy Lory po uważnym wysłuchaniu prośby ojca. Jednak równie szybko dostrzegła w jej wzroku determinację. Mimo zdecydowanych różnic w charakterze i temperamencie upartość i wytrwałość, zarówno w działaniu, jak i przekonaniach była znakiem rozpoznawalnym rodziny Unwheather. * * *
Zaraz po przywitaniu i zdawkowej wymianie uprzejmości z Konradem, Liwia odeszła na bok, dając tym samym szansę jemu i Lorze, na swobodniejsze kontynuowanie rozmowy. Doskonale zdawała sobie sprawę, jakie plany wobec siebie mają obie rodziny, a Lora, w jej mniemaniu, zdecydowanie lepiej nadawała się na żonę dla Konrada.
Ona sama sięgnęła do kieszeni. Wybrała trzy okrągłe kamyki i usiłował nimi żonglować dla zabicia czasu. Jeden poleciał za wysoko, Konrad chwycił go w ostatniej chwili.
Konrad chuchnął na złapany kamyk, po czym wyciągnął rękę w stronę Liwii.
- Twoja zguba - powiedział. - Oddaję...
- Znaleziony przez Liwię, podarowany Konradowi - odparła z uśmiechem na twarzy, składając przy tym głęboki ceremonialny ukłon i dodała:
- Zachowaj na szczęście.
- Och, dziękuję. - Konrad pochylił się w ukłonie i zamiótł ziemię kapeluszem. - Zachowam i będę stale nosić - zapewnił, prostując się. Równocześnie obdarował Liwię uśmiechem. - Wyryję na nim twoje inicjały - dodał.
- Tylko go nie zgub, on połączył już nasze losy - zażartowała, jednocześnie zbierając się do drogi.
- Będę strzegł jak źrenicy oka - zapewnił, choć nie do końca poważnie, Konrad, chowając kamyk do sakiewki. * * *
- Liwia von Unwheather – przywitała się, uśmiechając się ledwo dostrzegalnie, wodząc badawczo wzrokiem po pozostałych zgromadzonych. |
| |