Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2019, 17:40   #28
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Ponowny odwrót oznaczał że nadal byli w czarnej dupie, na dodatek teraz już nie bardzo mieli dokąd przeprowadzić odwrót, jeśli mieli być skuteczną zaporą i obronić drogę. Nie podobało mu się to, ale podejrzewał, że ludziom mieszkającym w Krośnicach czy okolicznych miasteczkach i wioskach, które w sporej części zostały zrównane z ziemią czy usłane trupem, też się to nie podobało, więc nie narzekał. Mimo całego chaosu dookoła, był głodny. Od czasu przemiany często był głodny. Dwie racje żywnościowe które dorwał, zniknęły w jego brzuchu w imponującym tempie. Nie przejmował się smakiem, wiedział już, że musi dostarczyć ciału kalorie, najlepiej jak najwyższej jakości, ale jakoś nie było obecnie możliwości dorwać schabowego albo chociaż jego sojowej imitacji. Zostawała pożywna chemia prosto z pakietu.


Dopełnił jeszcze magazynki i wziął kilka granatów do kieszeni, nim ruszył na prawą flankę, dochodzącą prawie pod tory, dołączyć do załogi SPG-9. Teoretycznie draństwo było na trójnogu i miało robić za punkt stacjonarny, ale z trollem w obsłudze dostawało element mobilności i nocną wizję w celowniku. Stanie w jednym miejscu mogło ich tylko zabić. Jeśli dobrze przyjrzał się mapom, nie do końca rozumiał, czemu czeka nie miałaby puścić części piechoty lasem, unikając koncentracji celów na otwartym terenie. O ile nie bali się, że zabudowania zostały zamienione w jedną wielką pułapkę, która miała zablokować ich marsz dalej. Niezaminowane pole byłoby bezpieczniejsze dla tanków i reszty. Dywagował sobie dalej, czekając na wroga, pozwalało mu to przynajmniej nie myśleć o stracie ulubionego Leoparda. Podgryzając kminkowy sucharek przebiegał wzrokiem pole oczekiwanego natarcia.
- Będziemy mobilni na ile się da. Bo inaczej skończymy jak poprzednio bunkry. Nie wiem czy dałbym radę odpalić to cholerstwo z ramienia, ale dam radę je przenieść w inne miejsce. Szybkostrzelność ucierpi, ale może my przeżyjemy. - Rzucił do pozostałych chłopaków z obsady. Miał tylko nadzieję, że to podziała. Zawsze słyszał że nadzieja jest matką głupców, ostatnio czuł się jak skończony idiota, ale żywy idiota, więc mu to nie przeszkadzało aż tak.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline