- A i broń pomimo eterycznego wyglądu ma właściwą twardość. Z pewnością rani tak samo dobrze, jeśli nie lepiej niż nasza. Kto wie, może nawet przenika pancerz skoro nie ma problemu ze ścianami? - Bosch podszedł razem z Randulfem do okna i wyjrzał przez szczelinę. - Racja. - Zgodził się. - Chyba miejscowi. Przyjmijmy ich w drzwiach. Łatwiej będzie się bronić jakby próbowali czegoś głupiego. - Nie ociągając się ruszył w stronę wyjścia z domu. Broni nie chwał, a jedynie oparł miecz sztychem o podłogę. W razie czego potrafił zaskoczyć szybkim cięciem z dołu.
Ostrożnie uchylił drzwi do połowy. Nie otwierał ich całkowicie nie chcąc się zbytnio wystawiać dla łuków i kusz. Odsłonił jednak swoją prawą stronę pokazując, że jest uzbrojony. - Powitać. - Zaczął nieco głośniej, aby wszyscy go usłyszeli. - Iście grobową atmosferę tu macie mości panowie. Pusto, cimno, zimno... no i te zjawy. - Dodał na koniec jakby to była najnormalniejsza w świecie rzecz i czekał na odpowiedź.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |