Randulf z zainteresowaniem przyglądał się poczynaniom ludzi, którzy podeszli pod próg chaty.
To, że zaczęli działania od rozmowy, a nie od wysłania paru strzał, dobrze wróżyło, jednak nie było żadnej gwarancji, że nie jest to najzwyklejszy na świecie podstęp. Nie zamierzał więc zbytnio ryzykować i iść do tamtych z wizytą.
Święty symbol miał zapewne udowodnić, że Randulf i Oswald nie są zjawami czy innymi demonami z piekła rodem. Jako że Randulf był pewien, iż nie podpada pod żadną z tych kategorii, natychmiast dotknął wspomnianego symbolu... nie wystawiając się jednak zbytnio na ewentualne strzały.