Stan Hamliton
Chemik słuchał opowieści Kristoffa uważnie, notując w głowie szczegóły. Mówił jednak... jakby to była prawda. Coś tu śmierdziało, ale może to tylko piwo...
- Dobrze więc, przyjmij moje przeprosiny Kristoffie... Ja po prostu nienawidzę być okłamywany, a szczególnie, gdy chodzi o chorych i umierających ludzi. Twa opowieść na początku zdawała się być bajką, ale teraz... cóż, wybacz, nie będę więcej do tego wracać - uśmiechnął się pusto Stan.
- Jako Chemik znam się odrobinę na Chmurze, ale to zjawisko tak nieprzewidywalne, że równie dobrze może nas zaskoczyć i pojawić się od drugiej strony Vegas. Nie ma na to rady: trzeba ryzykować. Z tego co wiem ostatnio widziano ją jakieś 15, czy 17 kilosów od Vegas. Przemieszcza się, czyli z każdą chwilą tracimy szansę na jej namierzenie. Powiedz Kristoff: jesteś tutejszy, nie masz jakiegoś znajomego z samochodem, najlepiej terenówką? Potrzebny szybki transport. Załatwisz to, Kristoff? Dla reszty mam zadanie: zbieranie Tornada to niełatwa i niemiła sprawa, coś jak łowy na zmutowane krokodyle. Musimy skołować sprzęt. Przede wszystkim: maski gazowe, bo jak nie, to odlecicie i spieprzycie sobie życie raz na zawsze. To jeden. Dwa to rzeczy konieczne do zbierania tego, co zostanie z Chmury: wygląda to z grubsza tak, że rozwieszamy przed Chmurą folie, kładziemy garnki, kanistry, itp. by jak najwięcej odłamków tam zahaczyło. Musimy więc nabyć: rurki, czy inne pręty, folie którą na nich rozwiesimy i kilka dużych pojemników. To co, ruszamy w miasto? Może ja z Gedanem pójdziemy poszukać ekwipunku, a Kristoff i Robin transportu. Pasuje? To do roboty, bo nam Chmura zwieje do Missisipi - Chemik wstał z krzesła i czekał, czy któryś z towarzyszy nie ma jeszcze pytań, lub zastrzeżeń. Jeśli nie, kieruje się z Gedanem na miasto w poszukiwaniu pojemników, folii i masek gazowych... |