Wątek: Id Inferno
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2019, 17:45   #4
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
3.
Zły sen wprowadził go od rana w ponury nastrój. W ten uporczywy sposób nie pozwalał mu o sobie zapomnieć. Ciągle miał przed oczami jej martwe ciało.

Granatowy sedan jedynie wzmocnił jego niepokój.

- Dobrze kochanie - odpowiedział machinalnie Rebecce i nim ruszył na poszukiwanie składników zadzwonił do Jessici.

- Co tam? - usłyszał lekko zdyszany głos żony w słuchawce.
- Hej Jessy - wyczuła niepokój w głosie Franka, - wszystko w porządku?
- Tak… - powiedziała powoli. - Czemu miałoby nie być?
- Nie… - zawahanie - Miałem okropny sen. Po prostu musiałem cię usłyszeć… że nic ci nie jest… Uważaj na siebie i pamiętaj…
Przez chwilę w słuchawce panowała kompletna cisza. Frank miał wrażenie, że nie słyszy nic, nawet oddechu żony.
- Pamiętaj co? - wykrztusiła w końcu.
- Że cię kocham głuptasie - wyczuła jak uśmiecha się ciepło Tym uśmiechem, którym kiedyś ją oczarował. W tle usłyszała głos Rebecci. - Muszę kończyć. Mam tutaj naleśnikowego terrorystę
- Poczekaj! - w głosie żony usłyszał napięcie. - Ja też.. też miałam dziwny sen. Będę za 15 minut.
- Ephhh… jasne - zaskoczyła go inicjatywą - Pamiętaj, że za pół godziny wyjeżdżamy do szkoły.
- Zdążę - przerwała połączenie.

Dziesięć minut później, mocno zdyszana Jessica wpadła do holu. Spojrzała, z niepokojem, na Franka.
-Dentysta jest na czwartą - przypomniała mężowi.- Tak Cię przestraszył sen, że musiałeś do mnie zadzwonić? Troskliwy byłeś zawsze, ale skąd ten napad paranoi? Czy jest coś jeszcze? - przyjrzała mi się badawczo. Po tylu latach potrafiła mnie czytać jak otwartą księgę. Tak w każdym razie powtarzała.
- Tylko tyle - odpowiedział i nie wyczuła ani grama fałszu. Objął jej dłoń, w swoje, rozgrzane ciepłem porannej kawy. - Ten sen był… taki realnie brutalny. Mówiłaś, że też źle spałaś?

Nie dopytywała więcej, najwyraźniej biorąc jego słowa za dobrą monetę.
-Tak - mruknęła - dziwny, realistyczny sen. Krew, łazienka i trup w wannie. To byłeś ty , Frank. - potrząsnęła głową, jakby odganiając wspomnienie snu i uśmiechnęła się do męża . - Myślisz, że to projekcja moich wypartych, agresywnych pragnień odnośnie Ciebie?

Na twarzy mężczyzny wymalowało się zaskoczenie.

- Śniłem to samo, tyle że… to ty leżałaś martwa w wannie. Jaką na to masz diagnozę? - Pokręcił głową. - Takie rzeczy się nie dzieją. Przypadek. Może po prostu przypadek dziewczynki rozbudził naszą wyobraźnię.
- Ha, ha… Bardzo śmieszne. No rozbawiłeś mnie do łez. A teraz serio :co cię tak przestraszyło, że naruszyłeś mój święty czas joggingu?
- Możesz się śmiać - jego twarz pozostała niewzruszona. - Nie żartowałem.
-Proszę cię - przewróciła oczami, zezłoszczona. - Nie rób ze mnie kretynki, dobrze? Pytam, czemu jesteś niespokojny a ty coś ściemniasz. Powiedz po prostu, że nie chcesz gadać. A to snem było - jakby Peter powiedział - mega słabe

Ściągnęła adidasy, ale zamiast ustawić je równo na półce w garderobie zostawiła buty pod ścianą w holu.
-Idę pod prysznic.

Spojrzał na odchodzącą żonę z irytacją, z mocno hamowaną złością.
- Zapomniałaś, że to ja pierwszy wspomniałem o śnie, że to TY postanowiłaś skrócić jogging - powstrzymywał się żeby nie krzyknąć do odwróconej do niego plecami Jessici. - Ale nie… to ja jestem winien i to ja kłamię. Jak zwykle. Żałuję, że dzwoniłem. Idź… zajmij się sobą. Wszystko zmyśliłem, żeby zepsuć ci dzień.

Westchnął.
- Dzieci! Zbierać się! Czekam w samochodzie.

I nie dając jej możliwości riposty wyszedł. Znowu to zrobiła. Potrafiła w kilka minut zniszczyć to, co on próbował naprawić całymi dniami starań. Tylko czy było co naprawiać i czy było warto?


5.
Był wściekły na siebie. Pieprzony James Bond. Granatowy Buick powinien wzmóc jego czujność a on jak idiota po prostu wlazł odebrać przesyłkę. Co sobie myślał? Że zabierze dokumenty i bez problemu odjedzie? Przez poranną sprzeczkę z żoną przestał być ostrożny. Kretyn. Czy trzej smutni panowie byli w posiadaniu papierów? Hmmm… mało prawdopodobne. Raczej stawiał na to, że ktoś ich ubiegł. Może na jego szczęście. Czuł, że wplątał się w coś poważnego. Siebie i Jessicę. Nie wiedzieć dlaczego znowu pomyślał o niej. Cholera. Musiał skontaktować się z Mary. Spojrzał na karteczkę wepchniętą w kieszeń. Musiał dowiedzieć się o co chodzi. Wcisnął zapalniczkę samochodową a gdy wyskoczyła, przytknął papier do rozżarzonej części. Zaczął się tlić by w końcu zająć się jasnym płomieniem. Gdy ogień strawił prawie całą kartkę i jedynie pozostawił nienaruszoną część trzymaną w dwóch palcach, wyrzucił wszystko przez uchylone okno i odjechał.

Spoglądając co chwilę w lusterka sprawdzał czy nie ma ogona. Srebrny Dodge jechał za nim w bezpiecznej odległości od dworca. Mimo wszystko zauważył go. Frank wrócił do kliniki po Petera. Odpowiedział na uśmiech czarnoskórej recepcjonistki i tknięty nagłym impulsem podszedł do niej.

- Przepraszam, padła mi bateria, czy mógłbym skorzystać z telefonu?

Wykręcił z pamięci numer Mary.
- Tu numer 7994651354 - usłyszał głos z automatu, - po sygnale zostaw wiadomość.
- Przesyłka nie dotarła. Oddzwoń.

Nagrał tą krótką wiadomość i podziękował kobiecie za kontuarem nagradzając ją uśmiechem. Zgarnął Petera i odebrał Rebeccę z basenu. Harry miał wrócić ze szkoły na rowerze. Udał się więc do domu, nie mając ochoty spotykać się z Jessicą, zamknął się w biurze. Dobrze, że w poniedziałek jak zwykle wychodził wieczorem. Poniedziałkowe wieczory z kumplami. Jessy zaakceptowała już ten rytuał. Miał pretekst by uniknąć wspólnej kolacji.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline