Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2019, 21:13   #18
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Zgodnie z obietnicą Orion nałożył na drzwi jego pokoju magiczny zamek i tej nocy nic się nie wydarzyło. Za to rano, jeszcze przed śniadaniem, skrzydlaty wyciągnął Leitha na plac, gdy nikogo tam nie było. Co ciekawe - nie miał broni, ani nie nalegał by jego podopieczny zabierał swoją.
Mężczyzna stanął naprzeciwko Bękarta i chwilę mierzył go wzrokiem, po czym... jego pierzaste skrzydła zniknęły. Nie zrobiło to jednak wielkiego wrażenia na Leicie - nieraz już widział tę sztuczkę. Po co więc Orion ją odstawiał?
- Po pierwsze, pamiętaj, że nawet jeśli nie widać skrzydeł, one wciąż tam są. I stanowią słaby punkt... ptaka - uśmiechnął się lekko, ale z oczu i tak mu źle patrzyło - To jak kopniak w jaja. Więc jeśli nie chcesz żeby ptaszek ci odfrunął... walnij go w newralgiczny punkt. Bez względu na ułożenie i rodzaj skrzydeł on zawsze znajduje się tu - wskazał miejsce w powietrzu nad swoim ramieniem. - Połowa długości barku. Nie 1/3, nie 2/3. Idealnie połowa. Zawsze. A teraz mnie walnij.
Leith nie walnął - od kopniaka w jaja lepsze było ich wykręcenie, dlatego też jego ręka wyskoczyła we wskazane miejsce, szpony zacisnęły się i wyszarpnęły “powietrze”
- No dobra, druga rada... to już właściwie wiesz. Nawet jak ci się przeciwnik wzniesie do góry, prawda jest taka, że i tak będzie walczył w zwarciu. Na arenie nikt nie ceni łatwych wygranych. Masz więc ten ułamek sekundy żeby jakoś przywitać spadającego orzełka. Piach w oczy to dobry sposób, tracisz jednak czas na to, by nabrać go w dłoń. Mówiłem ci, ty decydujesz jak przygotowujesz się do walki. Znam taki pył, który ulatuje tylko jeśli się w niego dmuchnie. Możesz go wetrzeć między palce. Starczy na jeden nalot ptaszka.
- Dobre, mógłbym też zastosować coś co odbija światło, kryształ czy to… jak to nazywacie: Lustro.
Orion znów się uśmiechnął kącikiem ust. To był pierwszy raz, kiedy tak zwany opiekun Leitha zaczął okazywać jakieś emocje. I najwyraźniej cieszyło go uczenie Bękarta jak zabijać jego własną rasę.

- Trzeci sprawa do zapamiętania. Jeśli ptaszek już wzleci do góry, celuj w nogi. O nich zawsze się zapomina. Głowa, ramiona, skrzydła, ręce - przy lataniu na tym się skupiamy, a nie na nogach. Zazwyczaj. Jeśli przyjdzie ci walczyć z Gargulcem, nie licz na ten myk. On ma tę strefę opanowaną. Póki co jednak będziesz walczył z Łamaczem, to dobry wojownik, dobrze wyszkolony, ale brakuje mu fantazji. Przełam schemat, a będziesz go miał jak na tacy, kocie. - Westchnął. - Dobra, masz jakieś pytania czy chcesz skorzystać z okazji i walnąć parę razy staruszka w skrzydła?
- Z kim oni walczyli… - Leitch przerwał pytanie na półobrót wymierzony w orionowe “pióra” - przed pokojem z ludźmi, jakich niewolników mieliście?
Orion uniknął ciosu, nawet nie wyprowadzając kontrataku. Musiał być dobry. Naprawdę dobry. Dlaczego sam więc nie walczył?
- Postaraj się bardziej - powiedział tylko, po czym nie przestając unikać ataków Bękarta, mówił - Różni byli ci niewolnicy. Większość nowych to jeńcy z wojny, ale było też sporo takich, którzy urodzili się w niewoli. W tym kobiet, dzieci, starców... Zanim wojna się skończyła wiele pokoleń urodziło się i umarło tu, dlatego odsyłanie ich do krainy ludzi to głupota. A co do wal... o, teraz prawie dobrze. Co do walk, to nie zmieniły się to za bardzo. Tradycja okładania się na arenie służy w pewnym sensie temu, by Skrzydlaci pamiętali, a żeby dbać nie tylko o rozwój talentów magicznych, ale też tężyzny fizycznej. No a że kobietom podobają się umięśnieni, spoceni kochankowie, dla wielu młodych stało się to sposobem na podniesienie swojego statusu i wkupienie w łaski jakiejś potężnej czarodziejki. Są też tacy, którym... w życiu nie wyszło, albo nie chcą robić niczego innego niż okładanie się po mordach. Twój kolejny przeciwnik, to ta trzecia kategoria, więc uważaj... a teraz bądź łaskaw i zaskocz mnie czymś.
Leith nigdy formalnie nie uczył się niczego, wszystkie umiejętności nabył praktycznie.
W szczególności umiejętność lania się po pysku. Teraz, gdy nie ograniczały go skrzydła, postanowił przerzucić przeciwnika na ziemię i potłuc się trochę w parterze.
Tego Orion faktycznie się nie spodziewał, bo runął na ziemię pod ciężarem Leitha i zarwał kilka uderzeń po mordzie, nim się ogarnął. Nagle bękart poczuł że przeciwnik łapie go pod boki. Było to o tyle dziwne, że jedną ręką Orion starał się blokować jego uderzenia, a drugą wyprowadzać własne. Skrzydła! Ten sukinsyn unieruchomił go samymi skrzydłami! Nim Leith zareagował, przeciwnik potężnym kopniakiem wysadził go w powietrze. Bękart opadł kawałek dalej zupełnie jak kot - na 4 łapy.
- Starczy! - warknął Orion, siedząc na ziemi i ocierając wierzchem dłoni krew z rozbitej wargi.
Mężczyzna przekrzywił głowę i uśmiechnął się.
- Jasne, jak sobie życzysz.
Ledwo Orion się podniósł, na placu pojawił się jeden z weteranów. Skinieniem głowy powitał skrzydlatego trenera, Leitha zaś całkowicie zignorował.
- Lepiej żeby za dużo nie wiedzieli - mruknął Orion, po czym zaczął z Bękartem ciężki, ale raczej klasyczny trening, w którym sam Leith skupił się na poznawaniu i wykorzystywaniu swojej nowej, wzbogaconej o utratę kończyn fizjonomii..

 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline