Będę ruszał z sesją za 10 dni. Ruszyliśmy. Link do sesji.
Nastąpiły pewne zmiany - pomysł mi się rozrósł i podzieliłem historię na dwie części.
W pierwszej Wasza grupa strażników będzie miała za zadanie doprowadzić na przesłuchanie Drużynę Bohaterów. Czysta formalność, mają tylko złożyć zeznania. Ale wszyscy wiemy jak to się skończy, a złapanie ich może nie być takie proste, zwłaszcza że zapewne wplączą się w tarapaty... zgadniecie pewnie kto będzie musiał ratować sytuację
[zarówno Wy jak i Bohaterowie będą na pierwszej profesji w trakcie tej przygody]
Niezależnie od sukcesu lub jego braku (ale w razie sukcesu będzie dużo łatwiej) druga część będzie rozgrywana dwie dekady później. Wasze postacie będą już doświadczone (trzecia profesja), a całkiem możliwe że posiądą i ważne stanowiska w mieście (to już sobie w historiach ustalicie wspólnie). I wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że Bohaterowie wrócą, by ratować Was i Wasze Ukochane Miasto przed inwazją nieumarłych. Nie muszę dodawać, że wszystkie zombie Starego Świata nie stanowią takiego zagrożenia jak "pomocni" bohaterowie, prawda?
I teraz pytanie: jak z chęcią na udział w sesji?
***
Pamięci tych wszystkich NPC, którzy nosząc mundury strażników pojawiają się na łamach sesji tylko po to, by zostać zabitymi przez postacie graczy, którzy uważali, że myto jest wygórowane, albo wplątali się w bezsensowną walkę na ulicach i atakują każdego kto próbuje ich powstrzymać, a to uciekają akurat z miasta po obrabowaniu banku czy świątyni albo zamachu na życie burmistrza, który "prawie na pewno" miał być kultystą Chaosu, bo się tak dziwnie patrzył jak prosili go o siedem tysięcy sztuk złota i balistę i nie pozwolą się przecież przesłuchać, bo "chcieli dobrze". Cytat:
Panie, wczorajszego dnia rano przez most przejechała drużyna awanturników, porządnie zorganizowana i wyposażona w glejt podpisany przez konstabla. Mieli nadzwyczaj dobre uzbrojenie i pancerze – zakuci w stal od stóp do głów. Jeden z nich, szlachcic, uprzejmy, acz pełen rezerwy, bardzo młody, odmówił podania nazwiska. Na jego sztandarze widniała zielona góra na złotym polu. Jako że glejt był bez zarzutu, nie widziałem powodu, by ich zatrzymać...
Sierżant straży Johannes parsknął, rozpamiętując tę scenę. Nikomu nie przyszło na myśl, żeby go uprzedzić, że ze wschodu nadciąga mała armia. Wczesnym rankiem wezwali go do bramy. Ubrany w poplamioną barchanową pelerynę i stare nogawice próbował zrobić wrażenie na tym aroganckim szczeniaku, odzianym we wspaniałe szkarłaty i złoto, siedzącym na rumaku bojowym wiekości stodoły. Nie miał dość prawdziwych strażników, żeby aresztować bodaj jednego z nich. Ten przeklęty młokos całym sobą oznajmiał, że jest Wielkim Panem. Sierżant dziękował Bogu, że łaskawie raczył zapłacić myto i miał dobre papiery, gdyż każdy incydent byłby fatalny w skutkach. Dla niego. Mam, czego najjaśniejszy pan jest świadomy, o wielu ludzi za mało; mam tylko czterech strażników w ścisłym tego słowa znaczeniu, a wielu "ochotniczych" strażników nie zasługuje na miano, które noszą. Uniżenie proszę, żeby najjaśniejszy pan albo mnie zwolnił z urzędu, albo zapewnił mi niezbędne środki na odpowiednie powiększenie garnizonu. Najpokorniejszy, pełen uszanowania sługa najjśniejszego pana, Johannes Krieffort. |
Nie muszę chyba dodawać, że prośba sierżanta trafiła na stos takich samych próśb z innych miasteczek. A stos ten - prosto do kosza.
Za to już "na komendzie" zorientował się, że niedawno przyszedł rozkaz by grupę odpowiadającą temu opisowi zatrzymać do wyjaśnienia i wezwać Kapłana Vereny by odebrał od nich zeznania. Dziwnym trafem cała jego załoga rozchorowała się zaraz po usłyszeniu wieści, pojechała odwiedzić chorą babcię w Nuln, albo zupełnie przypadkowo złamała sobie rękę wychodząc z gabinetu.
***
Miejsce i czas akcji:
Małe miasteczko nad małą rzeką. Gdzie i kiedy dokładnie - nieistotne. I tak się z niego nie ruszymy.
Rola graczy:
Ponieważ z pewnych powodów (możliwe, że mających związek z przybyciem wspomnianej drużyny) sierżant straży nagle został bez strażników, był zmuszony do zorganizowania akcji CHWDS (Chcesz Wstąpić Do Straży).
Akcja rozwija się prężnie dzięki proponowanym benefitom:
- zupełnie darmowe, pełne, jednodniowe szkolenie,
- mundur,
- zapewnione środki obrony osobistej,
- brak zapłaty
- brak opieki medycznej
- brak odszkodowania dla rodziny w wypadku śmierci
Sierżant jest nawet skłonny przyjąć niziołka albo kobietę. Nawet półorka. Elfa nie. Już i tak ma wystarczająco dużo problemów.
Chcesz spróbować swoich sił nie jako bohater opowieści, ale jako ochotniczy strażnik w miasteczku, w którym zaczyna się właśnie szarogęsić drużyna, którzy przecież są na ważnej misji i dlatego wszystko im się należy, a każdy kto im się sprzeciwia z definicji jest zły?
Kilka słów o samej sesji:
Będzie to sesja z przymrużeniem oka, skupiona na perypetiach grupki mieszkańców miasta, którzy dosyć je lubią i chcieliby by stało jak stoi.
Będziecie mieli okazję wcielić się w postacie, które zwykle były zwykłymi NPCami, na których nikt nie zwracał większej uwagi. Zobaczycie świat
ich oczami.
Kogo szukam:
Czterech do sześciu graczy, ceniących bardziej odgrywanie postaci niż rzucanie kostkami.
Mechanika będzie po mojej stronie, ale możecie wpłynąć na rzuty porządnie opisując akcje lub współpracując ze sobą nawzajem.
Tempo gry:
Pięć dni dla Was, dwa dla mnie.
PD? PS? PP?
NPC nie mają żadnej z tych rzeczy, a to w nich się wcielacie. Ale za to chroni Was "tarcza fabularna" (Każdy z Waszych "NPC" jest potrzebny w scenariuszu i nie może zginąć).
Miejsce na
pytania i odpowiedzi:
Przesłane KP:
1.
Phil -
Georg Nichtmachen - ochotnik / rzeźnik
2.
Avitto -
Rudi Schneider - ochotnik / rymarz
3.
druidh -
Wielka Jagoda - chłopka / łuczarka(?)
4.
Asmodian -
Alexander Kriechbaum - ochotnik / handlarz
5.
Wisienki -
Timi - sługa - szewczyk
6.
Hakon -
Werner Plumke - żak/ochotnik(?) - pisarz w ratuszu
7.
Lynx lynx -
Jacek Dydulski - żak/korepetytor