Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2019, 23:02   #3
DrStrachul
 
DrStrachul's Avatar
 
Reputacja: 1 DrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputację
1.
- Wielkie dzięki siostra. Zajebista kawa. Tego mi było trzeba.
Luis stał przy brudnym oknie popijając gorący i ożywczy poranny napój bogów. Pod ścianą siedział Nicolas i scyzorykiem dłubał w paznokciach. Wyglądał na poddenerwowanego. Coś go męczyło i ewidentnie chciał dać temu upust. Z jakiś powodów nie potrafił zebrać się na odwagę Philomene’a obserwowała go kątem oka, jednocześnie trzymając nos w książce. Czuła, że między chłopakami coś się wydarzyło i była strasznie ciekawa co.
- Co to za pchlarza przytargałaś? - zapytał niespodziewanie Nicolas - Za mało tu robactwa mamy.
Węgielek prychnął złowrogo i przemknął pod kolanami dziewczyny i schował się za jej udem.
- Co się czepiasz? - warknął Luis - Daj małej spokój. Przygarnęła go, to niech ma. Nie bój się, nie zje cię.
Nicolas wstał i z nadętą miną z pokoju.
- Nosz kurwa! Gorzej niż baba - skomentował wyjście kumpla Luis.

2.
Dzień minął leniwie i ospale. Który to już z kolei taki dzień? Jeden podobny do drugiego. Brak rutyny i schematu, który nadawałby rytm kolejnym dniom, stawały się one lustrzanym odbiciem siebie. Wszyscy mieszkańcy willi Dauterive, gdzieś w głębi serca tęsknili z zwykłym domem i rutyną.

Wieczorem Luis i Nico wyszli na miasto załatwiać swoje interesy. Reszta ekipy także wyszła, aby pokręcić się po French Quarter i spróbować coś zarobić na własne potrzeby. Jedynie Elena została w swoim pokoju. Nie wychodziła z niego od kilku dni. Tio mówił, że widział jak zwędziła jednemu alfonsowi sporą grudę cracku. Elena była niby członkiem ich ekipy, ale funkcjonowała zupełnie gdzieś z boku.
Philomene’a podejrzewała, że Luisa i Elen musiało coś łączyć, ale bała się zapytać brata o konkrety.

3.
Wieczór był ciepły i pogodny. French Quarter jak zwykle tętniło życiem. Grupki turystów spacerowały wśród straganiarzy, mimów, żywych pomników i amatorskich kapel. Philomene’a, Tio i bliźnięta LeBas szli wolno Chartres Street kierując się w stronę Jackson Square. Aromat smażonych potraw mieszał się z zapachem wyperfumowanych damulek i wonią kadzideł.
Mijali właśnie sklep jubilerski, gdy Philomene’a poczuła na sobie czyjś wzrok. Rozejrzała się wokół i ku swemu zdziwieniu i niemałemu przerażeniu dostrzegła starca siedzącego pod ścianą. Przed mężczyzną leżała podziurawiony i wymięty melonik, do którego zbierał datki. W dłoni trzymał sękaty kostur obwieszony różnokolorowymi paciorkami. Jego mlecznobiałe, niewidzące oczy wpatrywały się w dziewczynę.
I SEE YOU
Wspomnienie krwawego graffiti ożyło w jej pamięci.
- Widzisz go? - mruknął idący obok Tio. Ruchem głowy grubasek pokazał wysokiego białego mężczyznę, który szedł przed nimi.
- Bierzemy go - rozkazał.
Jeszcze kilka tygodni temu na podobne słowa, Philomene’a zareagowałaby szczerym oburzeniem. Dzisiaj było już inaczej. Wiedziała co ma robić, aby ułatwić Tio robotę,
Zagadała mężczyznę proponując pyszną kolację w pobliskiej knajpce. Zachwalała menu i smak potraw i niezwykłe zdolności kucharza. W tym czasie Tio sprawną ręką opróżniał kieszenie mężczyzny.

- Lipa - skomentował po całej akcji Tio - Niecałe pięć dolarów, a tak to same karty.
- Trudno - wzruszyła ramionami Philomene’a - A wam jak poszło? - skierowała pytanie do bliźniąt LeBas. Ines i Roy w tym samym czasie operowali kilka metrów dalej. Ich łowy poszły zdecydowanie lepiej, o czym świadczyły szerokie uśmiech bliźniąt.
Ich ekscentryczny i niemalże gotycki wygląd i ubiór przyciągał wzrok turystów. Ułatwiało to odwrócenie uwagi, jak i samą kradzież.
- Cztery dychy - wyjawiła Ines zakrywają twarz czarnym woalem który zdobił jej mini cylinder.
- O! Widzisz! - Tio szturchnął Phi, łokciem w bok - Też powinnaś ubrać takie szmatki. To zwiększa zyski.
- Nie marudź -napomniał go Roy - Chodźmy coś zjeść. Stawiamy.

4.
Lodowata kropla spadła wprost na policzek Philomene. Zimny dreszcz wstrząsnął jej całym ciałem. Starła krople z policzka i otworzyła oczy. Odgłos rozbijającego się o szyby i parapet deszczu był tak głośny, że zagłuszał jej myśli. Spojrzała na pusty materac Luisa.
- Gdzie on się podział do cholery? - pomyślała.
Nie było go jak się kładła, ani teraz. To było do niego niepodobne. Zawsze starał się wracać na noc. A nawet jak tego nie robił, to starał się ją o tym uprzedzić.Dziewczyna miała złe przeczucia.
Już miała dzwonić do brata, gdy rozchodzący się z sąsiedniego pokoju aromat smażonych jajek i bekonu, przypomniał jej o głodzie.

- Chcesz? - zapytał Gruby Tio, widząc Phi stojącą w progu pokoju. Chłopak kończył właśnie smażyć jajecznicę na niewielkim żeliwnym piecyku.
- Jasne.
Chłopak rozłożył potrawę na dwa plastikowe talerze i jeden z nich podał Phi.

- Widziałeś Lu? - zapytała pakują do ust kolejną kęs sycącej potrawy.
- Nie, ale nie martw się. Wróci - odparł grubasek, obcierając usta wierzchem dłoni - Słyszałem wczoraj, jak chłopaki gadali o jakimś poważnej robocie.
- Jakiej robocie? - spytała.
Tio machnął lekceważąco ręką, jakby chciał powiedzieć “a kogo to obchodzi” Sięgnął do kieszeni spodni i wyjął błyszczący wisiorek.
- Patrz co znalazłem na poddaszu - pochwalił się Tio - Musi być mega stary. Może uda mi wyciągnąć za niego parę stów. Jak myślisz?
Philomene’a przyjrzała się biżuterii. Faktycznie wyglądała na starą. Srebrny, okrągły medalik kołysał się na długim i solidnym łańcuszku, wykonanym z tego samego materiału. Pośrodku połyskiwał sporych rozmiarów zielony kamień. Szmaragd? Do około niego wygrawerowane były jakieś dziwne symbole.
- Widzę, że ci się podoba - skomentował uradowany Tio - Mogę ci go sprzedać, jak chcesz. Ile dajesz?
Te słowa wyrwały ją z zamyślenia. Kątem oka dostrzegła, jak Węgielek wylizuje resztki z jej talerza.
 
DrStrachul jest offline