Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2019, 08:52   #4
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=7V__wGRKQf4[/media]

Popatrzyłem na Y`Toub. Pomarańczowe światło, tańczyło w prześwitach magazynu nagle zupełnie wulgarnie. Trzy lata temu, też tak świeciło na tym starym, przeklętym Nal Hutta. Teraz jednak znajdowałem się na północnym biegunie planety. Śnieg w niektórych miejscach tylko biały, był zżerany przed szaro-czarne plamy po wydobywczej ekspansji, która oczywiście się załamała. Tak samo jak cały glob, stolica Huttów, dawniej Evocar, jej ekosystem zniszczyła nadmierna konsumpcja zasobów i ciężki przemysł praktykowany przez setki lat. Zastanawiało mnie czy Coruscant też jest tak zrujnowany, podobny do Nal Hutta czy Nar Shaadda? Moja rehabilitacja po Endeergadzie miała przebiegać w podziemnym szpitalu Rebeliantów, ale jakiś impuls, którego znaczenie w pewnym sensie rozumiałem, a w większym wyrzucałem z świadomości jak niechciane zwierzę, ostatecznie sprawił, że sam doszedłem do nie tak złej formy- z małą pomocą pakietu programowego Ziggy’ego, który stał się przez to nie tak złym medykiem.

Nagle przyszła wiadomość od Neeli.

[Dobrze że jesteś, pateesa crispar! Banda durnych sleemo wpadła do warsztatu Draxa i zgarnęła jego, jego sprzęt i frosę. I zgadnij co, twój droid akurat był w środku! Jego też zgarnęli! Śledzę ich, idą w stronę starej rafinerii, mogą mieć melinę w jednej z dużych kopuł. Wysyłam lokalizację.]


Poczułem uderzenie gorąca w tym ziąbie. Gniew, nieco mnie rozchwiał. Zaraz też, ku swojemu nieszczęściu zauważyłem, że mój wierny droid znikł trzy godziny temu, chociaż obiecywał być za kwadrans.

-Niech to diabli- powiedziałem i wyjąłem papierosa z suszem z łodyg tba’sco. Paliłem zdecydowanie za dużo, ale był to mój jedyny nałóg, jak na chwilę obecną.

Wnet usłyszałem huk wystrzałów z blasterów, szum silników jonowych i wibrujący pęd repulsorów. Dzieciaki, pewnie jeszcze na przyprawie. Westchnąłem kolejny raz tego poranka, zastanawiając co zrobić z rampą PROROKA. Pytaniem było czy potem uda mi się go otworzyć, czy jeszcze mam czas na naprawę.

Znałem Neele, na tyle iż wiedziałem, że była w gorącej wodzie kąpana, wręcz wrzątku. Traktowała wszystko jak dziką grę, Zabracką ruletkę z antycznym rytualnym rewolwerem. Jeśli tylko ją złapał, chwycił niewyobrażalnie jakiś impuls podążała za nim jak gryzoń zwabiony kawałkiem sera. Po prostu czułem niepokój, że stanie się jej coś złego. To samo dotyczyło Ziggy’ego, który towarzyszył mi od pięciu lat, w tym trzech na wygnaniu.

Czując przypływ motywacji wszedłem do środka statku. Otworzyłem kodem szafkę na broń i wyjąłem EE-3 z lunetą średniego zasięgu oraz doczepianym, jedno ładunkowym granatnikiem. Ciężar od spodu lufy zwiększał nieco odrzut, lecz z egzoszkieletem nie był czymś przeszkadzającym. Złapałem bandolier, włożyłem pięć granatów i trzy magazynki energetyczne (po trzy do “Kata” i trzy do karabinu), następnie przyczepiłem do prawego uda mały przybornik medyka polowego. Przez chwilę zastanawiałem się czy brać FMG-66, ciężki karabin snajperski. Zdecydowałem, że tym razem go wezmę, choćby dam Twi'lekance. Będzie mógł zapewnić Nam dobre wsparcie, szczególnie na otwartym terenie, nie ważne kto będzie z niego strzelał (choć byłem lepszym strzelcem na duży dystans niż Neela). Następnie skierowałem się na mostek. Stojąc przed konsolą włączyłem pełne zabezpieczenia przed intruzami, w tym kodowanie startu, co nieco tylko w małym stopniu uspokoiło moją paranoję.

-Stara, stara rafineria. Duża kopuła. Mniej więcej wiem, gdzie to jest.- powiedziałem z nawyku do siebie i ruszyłem przez niedomknięte wyjście statku. Szybko napisałem wiadomość do towarzyszki, przez holo-panel wyświetlany z prawego przedramienia.

[Neela, nie rób nic głupiego. Nie szarżuj, wiesz o co chodzi prawda? Niedługo tam będę. Zaskoczymy tych drani. Wziąłem ciężki arsenał. Udobrucha Cię to jeśli powiem, że mam pięć granatów i karabin snajperski? Hah, sleemo dostaną za swoje.]


Ostatnie słowa entuzjazmu samego mnie dość zaskoczyły. Obudziła się we mnie adrenalina, zapał do walki. Nie robiłem tego tak dawno- wojenny wir, strzelanina, pełnia życia, mój nurt, który jak sądziłem nieco osłabł. Przyjrzałem się PROROKOWI na pożegnanie jak na ukochaną na terminalu portu gwiezdnego, potem na oranż Y’Toub i po chwili pędziłem, wspomagany serwomotorami do miejsca, o którym mówiła Vao.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 31-01-2019 o 11:31.
Pinn jest offline