Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2019, 20:48   #72
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Molo

Mężczyźni na molo patrzyli na zmianę to na siebie, to na odpływającą z ludźmi Alvareza łajbę. Zdawało się, że słowa Rando dosłownie zamurowały George’a i Rubena. Ostatecznie po kilkunastu sekundach milczenia, ciszę przerwał ten pierwszy.

- Wyglądasz paskudnie, stary - mruknął Bitterstone.

- Też się cieszę na widok twojego ryja - odparł Ruben, wyraźnie znużony porwaniem.

- Debil - dodał George, po czym wyszczerzył się w promienistym uśmiechu i objął towarzysza w męskim uścisku.

- Ej stary, ale bez takich zażyłości, co? - westchnął technik, ale ostatecznie nie oponował, klepiąc hakera mocno po plecach.

- George? Bitterstone, zgłoś się. Co tam się u was do cholery dzieje? Dunkierka melduje o jakimś podejrzanym zachowaniu - rozbrzmiało w słuchawce skanera.

- Oho, tata się martwi - rzucił George, puszczając Rubena. Zaraz też uruchomił komlink. - Wszystko w porządku. Mamy poczekać pięć minut, inaczej ich snajper odstrzeli nam łby - zameldował skaner.

- Mogłem się tego spodziewać. Czy przekazali jeszcze jakieś instrukcje? - dociekał Law.

- Nie, potem jesteśmy zwolnieni do domu - odpowiedział George.

- Przyjąłem. W takim razie nie wchodzimy. Wszyscy, zostać na pozycjach. Obserwujemy was i czekamy, aż zejdziecie z molo. Widzimy się na miejscu - zakończył Law.

- Co tam szefuncio opowiadał, jak mnie nie było? Pewnie powtarzał, że sobie zasłużyłem na taki los, hm? - wtrącił złośliwie Graham, rozglądając się na boki.

- Bo zasłużyłeś sobie. Nikt ci nie kazał się tak urobić, kretynie - pokręcił głową „Bo1”.

- Hej! Odnalazłem Alvareza? Odnalazłem, więc co się dopierdalasz.

- Ta, przy okazji rozpętałeś strzelaninę przed tamtym klubem...

- Jaką znowu strzelaninę? Amadeo coś odjebał? Mnie w to nie mieszaj.

- Nic by nie odjebał, gdybyś zachował się profesjonalnie - mruknął Bitterstone, po czym zerknął na swoje holo. - Minęło już to pięć minut?


Biuro Wywiadu

- No i generalnie mamy się tym zająć, bo inaczej nie będą zainteresowani współpracą. Mamy tydzień.

Minęło raptem parę godzin, odkąd grupa obserwatorska oraz para skanerów wróciła do bazy. W tym czasie Ruben zahaczył o ambulatorium, później kantynę a na końcu prysznic. Był wyczerpany, ale zanim miał położyć się spać, chciał jeszcze przekazać zlecenie, które dostał od Rando.

Law z tej okazji zorganizował posiedzenie, na którym zjawiło się kilku kierowników działów.

- Chcą, żebyśmy zdezynfekowali jakieś szkodniki? Za kogo nas mają, jakieś dzieci uganiające się za mrówkami? - wtrącił niezadowolony „Amadeo”. Podejrzewano, że nie zjawi się na zebraniu z powodu Rubena, ale wręcz przeciwnie. Przyszedł pierwszy i wwiercał potępiające spojrzenie prosto w czarnoskórego technika, jakby chciał mu zrobić dziurę postrzałową.

- Spokój - odezwał się Law, który jak zwykle zamyślony, analizował wszystko, co usłyszał. - Jeszcze nie wiemy, z czym mamy do czynienia. Czymkolwiek to jest, sprawia kłopoty w tamtej okolicy na tyle duże, że potrzebują kogoś, kto im w tym pomoże.

- Jak myślisz, co to może być? - zapytała cicho siedząca nieopodal Yoshiaki. Była wyraźnie poruszona myślą o zleceniu dla X-COM.

- Ciężko zgadywać. Obcy w czasie inwazji wykorzystywali najróżniejsze stworzenia do walki i wprowadzania terroru. Część z nich przywodziła na myśl przerośnięte robale, równie niebezpieczne co ohydne. Teraz, kiedy przejęli władzę, już ich nie potrzebują. Mają za to ADVENT, który pilnuje porządku.

- Czyli mówisz, że to mogą być pozostałości z ich stworzonek wojennych? - wtrącił George.

- Możliwe, ale niekoniecznie. Wszyscy wiemy, jak Ziemia się zmieniła po inwazji. Może to być jakiś efekt uboczny ich obecności tutaj. Nie przekonamy się, dopóki tego nie sprawdzimy.

Nastała chwilowa cisza. Wszyscy chyba zastanawiali się, czy powinni przyjąć to zadanie i co mogą tam zastać.

- A mamy zamiar to sprawdzić? - zapytał milczący dotychczas agent Carter.

- Jesteśmy X-COM, czyż nie? Naszym zadaniem jest walka z obcą formą życia - odparł Law z delikatnym uśmiechem. - Chcę jednak zbadać teren, zanim tam wejdziemy. Mamy tydzień. To aż nadto, żeby się rozeznać. Potrzebuję mapy wodociągów oraz kanalizacji z tamtego rejonu. Do tego jakieś skany termiczne czy rentgenowskie, żeby mieć lepsze rozeznanie. Zakładam, że czymkolwiek te stworzenia nie są, zapewne żyją pod ziemią. Musimy się przygotować na walkę na bliskim dystansie.

- A co będzie, jak już się uporamy z tym robactwem? - mruknął „Amadeo”.

- Wtedy wrócimy do tematu Alvareza. Póki co potraktujmy to zadanie jako szkolenie. Dawno pańscy ludzie nie byli na prawdziwej misji, prawda? To pański czas, żeby się wykazać. - Chociaż słowa kierownika skanów były uszczypliwe, to uśmiechał się przy tym uprzejmie.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline