Zakazana gęba, niczym z obwieszczenia "Poszukiwany żywy lub martwy. Preferowany martwy" i trzydniowy zarost giermka kazały się zastanowić, czy dobrze odgadnięto jego profesję. Woń przetrawionego kiepskiego piwa i czosnku oraz źle dopasowane ubranie uprawdopodabniały wątpliwości.
- Spierdalać - rzucił, rozwiewając je do reszty.
- Ale my jesteśmy pielgrzymką - pisnęła Akolitka.
- Właśnie, i eskortujemy posłańca do Hrabiego - dodał "Giermek".
- Nie zapłacę, a jak będziecie mnie ścigać to ucieknę, ukryję się w mieście i porobię pułapki, potem was zastrzelę, a w nagrodę burmistrz da mi statek i zostanę kapitanem - pochwalił się Elf.
- Ja jestem tutejszy - dodał Obwieś.
- A ja już płaciłem wczoraj - przekonywał Niziołek.
- Mogę zapłacić piosenką? - zapytał Bard.
- Ja nie jestem z nimi - powiedział człowiek w szarych szatach - A w ogóle to mnie tu wcale nie ma.
- Ile za nas dwóch? - zapytał Krasnolud, pokazując na siebie i woreczek przy pasie.
Szlachcic milczał. Delikatne pochrapywanie wyjaśniało czemu.