Akolitka podziękowawszy weszła i zaczęła błogosławić strażników w imieniu Myrmydii - Bogini Wszystkiego. Ten nowy odłam kultu rozprzestrzeniał się niczym ogień na stepie - ludzie byli zachwyceni - jeden Bóg od wszystkiego. Jaka to oszczędność na ofiarach i modlitwach!
Bard już zaczynał zabierać się do występu, gdy wtem...
- Możemy dać dziesięć szylingów. Nie mamy więcej pieniędzy, a jesteśmy w bardzo ważnej misji, musimy jak najszybciej dostać się do Altdorfu, do samego Imperatora z pilnymi i ważnymi wieściami jedziemy - odezwał się nagle Szlachcic -
I wspomnę tam o Was i Waszej pomocy.
Mówił tak przekonująco, tak szczerze, że
Rudi i wszyscy słuchacze uwierzyli w każde jego słowo, a
Jagodzie, gdyby to słyszała, łzy stanęłyby w oczach, słysząc o bohaterstwie Szlachcica. Gdy więc mały
Timi podbiegł i zaproponował Poszukiwaczom Przygód nocleg w Czerwonej Kozie Rudi chciał go przegonić, żeby nie przeszkadzał w tak pilnym i ważnym zadaniu, gdy nagle Szlachcic, wręczając Timiemu wyglądającą na dosyć ciężką sakiewkę przemówił ponownie:
- Masz tu dziesięć koron, niech nam przyszykują śniadanie. I od razu niech zarezerwuje cztery izby, spędzimy tu kilka dni. ***
Tymczasem, kawałek dalej, ale za to na kursie kolizyjnym, miało miejsce inne spotkanie. A nawet dwa.
George spotkał się ze spieszącymi w kierunku bramy Sierżantem Krieffortem i Alphonsem, a
Wielka Jagoda z
Aleksandrem.