Timi zręcznym ruchem złapał sakiewkę i przyciskając ją do siebie skłonił się do samych stóp dobrodzieja.
- Oczywiście szlachetny Ponie - spróbował odpowiedzieć tak, jak uczyła go siostra - jusik ida. Cztyry izby i śniadonie bedzie w trymiga. Jo już ida, jakosik przyjedziecie wszytka będzie gotowe. A co byśta Szlachetny Ponie trofili trza iść całe czasy prosto aż bedziecie widzieć Czyrwunom koze wymalowaną i to bedzie tom. - Gdy tylko skończył mówić skłonił się jeszcze raz Jaśnie Panu, a następnie odwrócił jak fryga i pobiegł co sił w nogach przekazać siostrze dobrą nowinę.
Gdy wbiegł do karczmy zaraz wszystko powiedział siostrze i dobrze zrobił bo zamiast zwykłego opierdzielu za niewłaściwe zachowanie i stresowanie klientów Gidka pogłaskała go po głowie zanim jeszcze pobiegła do Rajmunda aby przekazać mu tą dobrą nowinę. I już po chwili karczma zaczęła przypominać mrowisko. Na górze Rajmund w sobie tylko wiadomy sposób przekonał dwóch klientów do opuszczenia pokoi (bo po prawdzie w tej karczmie były tylko cztery izby). Na dole zaś małe Rajmundziątka polerowały stoliki, zaś Gidka rozpoczęła inspekcje kuchni. W karczmie było wszystko chleb ze smalcem, jaja, owsianka, kiełbasa - czego więcej może chcieć na śniadanie zdrożony człowiek? Może tylko piwa, ale piwo przecież ma dobre, mocne, elektorskie mocne. Skinęła głową z zadowoleniem kuchnia była gotowa do przyrządzenia wykwintnego śniadania w sam raz na jaśnie pańskie gardła.
Timi gdy karczma przygotowywała się do przyjęcia gości wyszedł im na przeciw.
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett |