Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2019, 06:52   #10
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 3 - 1940.III.14; Paryż

Czas: 1940.III.14; cz; godz. 05:30
Miejsce: północna Francja; Paryż; 15-ta Dzielnica, Hotel “Topaz”
Warunki: granat nieba, ciepłe, ogrzane wnętrze pokoju, jasno



Wszyscy



Za oknem dało się dostrzec pierwsze zwiastuny świtu chociaż niebo dopiero robiło się granatowe a na ziemi nadal panowały nocne, miejskie ciemności. Gdzieś w tą porę przybył do wynajętego przez francuskiego kolegę po fachu ostatni z czwórki przybyłych zza Kanału agentów. Tym ostatnim był “Mr. Tweed” czyli Ken. Pozostała trójka uwinęła się trochę szybciej a jemu, razem z dwójką francuskich policjantów trochę schodów, drzwi i klatek schodowych musiało zwyczajnie zejść. I to tak dosłownie. Niemniej spotkali się całą czwórką jeszcze zanim nastał pierwszy brzask tego dość chłodnego poranka. Właściwie na zewnątrz panował ziąb przy tym pograniczu nocy i poranka ale była nadzieja, że pełnia dnia poprawi i ociepli pogodę. Za to wewnąrz pokoi było przyjemnie, jasno i ciepło.

Agencja lub ich miejscowy opiekun, monsieur Soren Batard albo mieli ograniczony budżet albo stawiali na średni standard. Hotel jaki im wynajął okazał się być całkiem przyzwoitym pensjonatem gdzie panowała dość rodzinna atmosfera. Zaraz obok była “Restauracja Algierska” która gdy do hotelu wchodził Ken już zaczynała otwierać swoje wierzeje przygotowując się na kolejny, roboczy dzień. Sam hotel, gdy korzystało się albo z taksówek albo dorożek był położony w centrum. I przynajmniej pustymi nocą ulicami do komisariatu w 1-szej Dzielnicy jechało się około kwadransa. Chociaż w dzień zapewne mogło się to wydłużyć ze względu na budzący się do życia ruch dnia roboczego francuskiej stolicy.

Mogli spotkać i porozmawiać we czwórkę. Bowiem ich przewodnik i opiekun Soren Batard,gdy odwiózł obie panie do hotelu “pojechał trzymać rękę na pulsie” jak się wyraził. Tak naprawdę zapewne mógł być już nieco zmęczony. Tak samo i czwórka hotelowych gości. W końcu prawie dobę temu zaczęli swój standardowy dzień w biurze który niespodziewanie wieczorem przemienił się w niestandardowy. Od prawie doby nikt, nic nie spał i chociaż nie było to jeszcze zmęczenie nie do zniesienia znużenie już dawało o sobie znać.

Godzina była tak ni w 5 ni w 9. Było w pół do szóstej rano więc gdzieś za pół godziny powinna nastąpić zmiana warty na komisariacie. O 8 rano pracę zaczynała kostnica chociaż pracownik tej instytucji wątpił aby patolog zaczął sekcję pięć minut po przyjściu do pracy a sama sekcja też trochę czasu zajmowała. Więc wyniki sekcji zapewne będą najprędzej gdzieś w okolicach południa.

Właściwie nie zdążyli zdecydować czy mają zamiar się przespać, udać się gdzieś czy zrobić cokolwiek innego gdy odezwało się pukanie do drzwi. Recepcjonista prosił “mademoiselle Adley” do telefonu. Telefon był tylko w recepcji więc aby z niego skorzystać trzeba było się tam udać. Noeme usłyszała w słuchawce znajomy już głos Batarda. - Znaleźliśmy samochód. Postrzelana furgonetka - taxi. Zbierajcie się zaraz po was podjadę. - mówił krótko i z delikatną sugestią ponaglającą w głosie.

To, że to mógł być “ich” samochód wiedzieli z rozpoznania przeprowadzonego przez dwójkę policjantów jakim towarzyszył “inspektor ze Scotland Yardu”. Rozmowy z różnymi mieszkańcami okolicznych domów przy jakich znaleziono ciało Grimarda byli dość zgodni, że głównym uczestnikiem strzelaniny była jakaś tajemnicza furgonetka. Niestety zaciemnienie pogłębiające ciemności nocy oraz istne przerażenie jakie wzbudziła ta bandycka strzelanina tuż pod oknami sprawiły, że z detalami było krucho. Policji udało się ustalić, że prawdopodobnie furgonetka nie była jasna i że wyjeżdżając z bocznej alejki uderzyła w pobliską latarnię. I, że strzelali się tam jacyś ludzie w tym policjanci. Niestety nie udało się ustalić czy chodziło tylko o zabitego Grimarda czy w zdarzeniu tym brali udział jeszcze jacyś inni policjanci. Trudno było zweryfikować czy różni ludzie, z różnych budynków i okien opisywali jednego policjanta czy było ich kilku. W każdym razie strzelali się i policjanci i nie-policjanci. A najstraszniejsze było jak jeden z nich zastrzelił tego policjanta z zimną krwią! Co za bandyta! Paryżanie byli tak samo przerażeni jak oburzeni taką okrutną zbrodnią. No i jeszcze byli zgodni, że “na koniec” furgonetka a za nią jakaś osobówka odjechały i zniknęły w ciemności nocy. Więc z zeznań świadków wynikało, że najpewniejszym tropem jest owa ciemna furgonetka. Która przy takiej wymianie strzałów było mało prawdopodobne, że wyszła z niego bez szwanku. A kule pozostawiały po sobie dość charakterystyczne ślady przestrzelin więc o ile lekkie stuknięcie w latarnie mogło wyglądać jak ślad po jakiejś drogowej stłuczce to przestrzeliny rzucały się w oczy. No i właśnie Soren dzwonił, że znaleźli jakąś postrzelaną furgonetkę.

Przysłuchujący się dwóm policjantom którzy rozmawiali z mieszkańcami okolicznych domów Ken zapamiętał, że jeden z mieszkańców oświadczył, że jeden z mężczyzn ze strzelaniny spojrzał wprost na niego i ten już myślał, że go zastrzeli. Ale tamten machnął legitymacją i oznajmił mu, że jest z francuskiego wywiadu i żeby się nie wtrącał. Więc się nie wtrącał. Obydwaj policjanci jednak chociaż zanotowali to zeznanie byli wyraźnie sceptyczni co do tego oświadczenia. W szybkim ogniu pytań rzeczywiście nie brzmiało zbyt wiarygodnie.

Widział pan tą legitymację? Co tam było? Nie. Widział pan twarz tego mężczyzny? Umiałby go pan rozpoznać? Nie, było zbyt ciemno. Czy zauważył pan jakiś znak szczególny? Nie, zwykły facet w ciemnym ubraniu. Czy potrafiłby pan opisać te ubranie? Nie, było zbyt ciemno. Co zrobił potem ten facet gdy pokazał panu legitymację? Wsiadł do samochodu i odjechał. Jaki to był samochód? Jakiś osobowy. Ciemny kolor, chyba czarny. Marka? Nie widziałem, było ciemno. Numer rejestracyjny? Ciemno było. Dziękujemy panu, jak pan sobie coś przypomni proszę do nas zadzwonić.

- Czyli jakiś facet czymś mu machnął i coś krzyknął. - Jules prychnął ironicznie do Gastona gdy drzwi za mieszkańcem domu się zamknęły i obaj ruszyli ku następnym. Obaj pokręcili głowami najwyraźniej nie przywiązując do zeznań świadka zbyt wielkiej wagi. Później jednak pytali sąsiadów czy słyszeli, żeby ktoś z uczestników strzelaniny coś mówił, krzyczał czy pokazywał ale nikt, inny tego nie potwierdził.

Niedługo po swoim telefonie pod hotel “Topaz” rzeczywiście zajechał znany już agentom pojazd i kierowca gotów zabrać ich do znaleziska w innym końcu paryskiej metropolii. - Nie chciałem mówić przez telefon. Ale znaleziono tam dwa ciała. Mężczyzna i kobieta. Młodzi. Zastrzeleni. Na razie nie znaleziono żadnych dokumentów więc nie wiemy kim byli. - kierowca oznajmił dość neutralnym tonem ale rysopis był dość zbieżny z dwójką dotąd zaginionych agentów Spectry. Niemniej póki nie pojadą zidentyfikować ciał pewności nie było. Wiedzieli też, że na dworcu Allier wynają furgon - taxi do przewozu ciężkiego ładunku a taki właśnie był rysopis odnalezionego pojazdu.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline