Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2019, 15:45   #4
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Rano Żenię zbudził znajomy dźwięk silnika. Czarny przyjechał zrobić śniadanie. Choć tym razem miał przeżyć zaskoczenie. Wojtek przyrządził sałatkę i właśnie wypiekał do niej tosty. Antek wchodząc z torbą zakupów zmierzył wzrokiem Ronina.

- Cześć - pierwszy odezwał się Wojtek.
- Cześć - odpowiedział Czarny robiąc krok do przodu i szukając wzrokiem Żenii.

Dziewczyna siedziała na kanapie. W nowym zestawie ciuchów i z kubkiem herbaty w ręce.
Krzywy uśmiech posłany w kierunku Alfy podkreślił zapadłe policzki i podkrążone oczy.

- Cześć - starała się nadać głosowi ton inny niż “wypłaszczony smutek”. - Dobrze, że jesteś.
Podniosła się jak pacynka.
“Pomóż” mruknęła do Zmory mimo, że całe ciało protestowało.
Wstała całkiem zgrabnie. Sprężystym krokiem zbliżyła się do stołu. Odniosła dziwne wrażenie bycia obserwatorem własnych działań. Nagle wszystko było takie lekkie i oczywiste. Zasiadła przy stole. Wojtek uśmiechnął się.
- Zawsze uważałem, że najlepiej rozmawia się przy posiłkach - powiedział Wojtek.
Czarny mruknął. Usiadł na przeciw Żenii.
- Cieszę się, że czujesz się lepiej - powiedział w końcu do dziewczyny.

Wrona odpowiedziała uśmiechem na uśmiech Ronina i zwróciła głowę w kierunku Czarnego.
Skinęła lekko.
Może pozwolenie Nahajce na działania nie było takim złym pomysłem?
- A ty jak się czujesz? - odpowiedziała nieco ochryple.
- Sporo załatwiania. Zaar dwoi się i troi, żeby przygotować spotkanie z innymi wilkołakami.- powiedział Czarny.
- Cieszę się, że poszedłeś na to. - Żenia sięgnęła po kubek by nalać Czarnemu kawy. Potem dolała jej Wojtkowi.
- No to dla nas niespotykana szansa. Wiesz, odkąd z nami jesteś wszystko dzieje się tak szybko. Mamy Caern - Czarny wydawał się skołowany. Z pewnością nie spodziewał się, że obecność Wojtka tak bardzo poprawi samopoczucie Żenii.

Wrona spojrzała na Czarnego znad kubka zwalniając miejsce kierowcy swego ciała.
- Tak. Pamiętam. Od jakiegoś czasu. - palnęła.
Zaraz. Ona? Czy Nahajka?

Czarny na moment spojrzał na blat stołu. Był wyraźnie skołowany nagłą poprawą stanu Żenii. I wpływem Wojtka na dziewczynę. Widziała to wyraźnie w jego mowie ciała, zazwyczaj tak oszczędnej.

- Smacznego - powiedział Wojtek samemu zaczynając jeść. Posiłek był dobry. Nie tak, jak wtedy, gdy poznał Zapalniczkę. Ale jednak smakowało to lepiej niż tosty Czarnego. Czy Pan Cienia wytrzyma porażkę na tak wielu polach?

Żenia żuła tost i chrupała sałatkę wolno, kontemplując zachowanie Czarnego. Napięcie dawało się wyczuwać nawet przez wroni kokon.

- Planujesz wrócić na łono Gaji? - wypalił w końcu Antek po czym zaczął powoli żuć kęs sałatki.
- Ja jestem cały czas na łonie Gaji, jak wszystkie jej istoty. Nigdy się od niej nie odwróciłem - w głosie Wojtka nie było żalu, czy podszytego jadu. Był niezwykle opanowany w tym co mówił.
- Ale nie, nie mam zamiaru dołączyć do twojej wspaniałej inicjatywy powołania armii Białych Wyjców.
- Nie proponowałem tego - odpowiedział Czarny. Trochę za szybko.
- Czyli jesteśmy zgodni. Cieszę się.- podsumował Wojtek.

Czarny jadł z apetytem sałatkę i gdzieś w okolicy połowy porcji zwrócił się do Żenii.

- Myślałaś już co z totemem? Jest was teraz trójka. Moglibyśmy spróbować włączyć was pod skrzydła Kojota. Tak jak Michała i Gustawa. - Tym razem nie żuł. Czekał z uwagą na odpowiedź. Za to Wojtek jadł z uwagą, udając, że nie słyszy rozmowy.

Zdziwienie przerwało żucie kawałka pomidora.
- Zanim zacznę myśleć co z totemem - Żenia odparła powoli w zastygłej pozie z opóźnieniem. Wpatrywała się w Antka z namysłem. Czy to nie on uczył ją, że kombinacja z własnym totemem to nie jest dobry pomysł? A teraz pytał czy odejdzie od Smoka? Po tym co udało się od niego wyciągnąć w Malfeasie? - to ze Smokiem jest rachunek do rozliczenia. Hakaken. Liczyłam w tym na Twoją pomoc. - spojrzenie podsiniaczonych oczu dziewczyny było mieszanką zmęczenia i wsparcia Zmory. - Poza tym jest nas więcej niż trójka.

Wspomnienie Hakakena wyraźnie ożywiło Czarnego. Wracał na swój grunt. Szaman od duchów. Zauważyła delikatną zmianę. Od alfy biła aura przywództwa tak czy inaczej, ale teraz stała się wyraźniejsza. Jakby urósł w od jedzonej kanapki. Słowa dziewczyny przyjął z jakże szlachetnym “mhm”. A potem jego oczy zwęziły się. Zaciekawiły jeszcze bardziej.
- Więcej niż trójka? - padło w końcu pytanie po dłuższej pauzie.

- Mhm - Żenia odkryła wygodę takiej formy komunikacji - Co najmniej czwórka, liczę, że więcej i dwie krewniaczki: Renia i Magda.
Żenia odsunęła od siebie podziobaną sałatkę i prawie zjedzonego tosta. Spojrzała na Czarnego z uśmiechem. Zeszła ze stołka by nastawić nową porcję herbaty. Próbowała jak to jest przekazać Nahajce kontrolę. Czy był to już etap ze snu?

Podeszła z powrotem do stołu do miejsca, gdzie siedział Czarny i podsunęła do niego ocierając o ramię. Przesunęła palcami po lekko posiwiałych skroniach. Przyglądała się z bliska szamanowi, wyrazowi jego twarzy. Od wielu tygodni chciała go mieć przy sobie, a teraz była jakaś ściana.

- Dziękuję, Czarny - wychudzone ciało dziewczyny przylgnęło do ramienia wilkołaka, a głową opadła na ramię siedzącego. - Wiesz, że masz moje poparcie. Ale nie będę brać udziału w wojnie. - słowa popłynęły niemal samoistnie. - Ja ją skończę. I chciałabym, żebyś mi w tym pomógł, dobrze?*

Czarny wykonał jakiś nieporadny obrót, ale gdy mu się to nie udało, to wstał i objął dziewczynę.
- Nawet nie próbuję sobie wyobrazić przez co przeszłaś. Nie wyobrażam sobie też co byłoby, gdybyś nie załatwiła Pentexu. Otworzyłaś tak duże perspektywy dla reszty Wilkołaków, że chcę przeprowadzić twoje wyniesienie zaraz po jesiennym rytuale. Pomogę z Hakakenem, o to się nie martw.
Westchnął i zmierzył wzrokiem Ronina. Ten wydawał się tak zaaferowany sałatką, jakby była całym sensem jego życia.
- Jest kilka kwestii, które chciałbym omówić w cztery oczy. Co znaczy “co najmniej czwórka”?

Żenia pokiwała głową wlepioną w klatkę Alfy.
- Dobrze. - przytaknęła niewiadomo czemu. Gdyby nie Nahajkowa pomoc, trzęsłaby się od nagłych zmian. Czuła się krucha niczym szkło. Dziwne, pomimo mocy jaka za nią stała. - Omówimy w cztery oczy kiedy ci pasuje. Złoty to czwarty. Potrzebuję go, Czarny. Mam dość ryzykowania. Proszę też byś przywrócił status Wojtkowi. To on jeździł ze mną na Bałkany i on pomagał przy Tancerzach Skór od samego początku. Gdy Harad udawał Conana i wywalał mnie z caernu to Wojtek razem ze Szramą ruszył po Michaiła, żeby pomóc i mnie i Tobie i chłopakom. To on brał udział w przejęciu danych w pościgu transportu z Wawy. I to on uratował mnie w Toruniu. Nie ma powodu wątpić w jego pobudki. - Żenia podniosła wychudłe oblicze do szamana. - Szczególnie teraz i szczególnie po tylu latach, Czarny.

- Wojtek? - Czarny rzucił pytanie, którego ronin nie zrozumiał. Jak to często bywa z niewypowiedzianymi pytaniami. Ronin zmierzył szamana krytycznym spojrzeniem. Zdawał się nie być zadowolony z tego co robiła Żenia. A jednak status ich obojga nie pozwalał mu na zbyt wiele. Żenia tylko poczuła jak Antek coś wskazał głową, a Wojtek w odpowiedzi na to wstał od stołu. Ociągając się zasunął krzesło i wyszedł. Przez kilka oddechów Żenia słyszała jego kroki. Potem była już tylko cisza.

- To nie moja decyzja - odezwał się nagle Czarny, a w ciszy jaka panowała w domku jego głos zdawał się mocny niczym dzwon.
- Odmówił walki przeciw Tancerzom Czarnej Spirali. Dlatego już nasze duchy go nie akceptują. Jeżeli jakiś totem go przyjmie, to jego tułaczka się skończy. Masz rację, że to mu się należy. Ale widzisz, żaden z duchów nie przyjdzie go prosić o dołączenie. To on musi zwrócić się do nich.
Czarny lekko odsunął się od dziewczyny.
- Mam ich kleivy. Chciałem odprawić nad nimi egzorcyzm i oddać je Michałowi i Gustawowi, albo ludziom Harada. Dalemirowi dobrze z oczu patrzy. Po wypędzeniu ducha z broni nie będą już się lokalizować. Na razie Michał ich pilnuje. Raz wypędzony duch nie wróci. Można go zastąpić innym. Ale siedem ostrzy z taką mocą to niesamowity oręż. Będziesz musiała pomyśleć co z nimi.

Czarny ruszył w stronę kanapy, na której dziewczyna spała ostatnie kilkanaście dni. Pociągnął ją delikatnie za sobą.
- Co do „twojej” watahy, to Złoty nie jest dobrym pomysłem. On jest… cóż, nie spotkałem nigdy czegoś takiego.

Sterowanie ciałem w wykonaniu Zmory było wygodne i dziewczyna bez oporu ruszyła za Alfą. Wcisnęła się w niego szukając ciepła.
Słuchała co mówi.
- Złoty, ja i … - głos jej się załamał. Nie była w stanie wypowiedzieć imienia przyjaciela na głos. Zamrugała kurcząc się - to eksperymenty Pentexu. Po pierwsze jesteśmy zagrożeniem dla was, po drugie muszę odzyskać wspomnienia a on je ma. Po trzecie potrzebuję go do pomocy ze Smokiem. Po czwarte - spojrzała Czarnemu w oczy i zagryzła wargę - on mnie ochroni, gdy… będę tego potrzebować.

Czarny chwilę zastanawiał się nad jej słowami. Obejmował ją. Zdawał się coraz bardziej przyzwyczajać do tej pozycji. Może gdzieś doszedł do wniosku, że ronin dzięki przytulaniu tak dobrze sobie poradził z „naprawą” dziewczyny.
- W tobie jest nieporównywalnie więcej z wilkołaka niż w nim. - powiedział, po czym zmienił temat.
- Jest grupa wilkołaków, działająca w głębokiej konspiracji. Grupa, do której należałem. Udają, że są częścią aparatu wroga. Chciałbym, żebyś za jakiś czas z nimi porozmawiała. Z Zaarem przyglądaliśmy się sytuacji w Toruniu. Sytuacja jest tam mocno skomplikowana. Mamy dwie siły, które się ścierają. Nie chcę, żebyś ładowała się między nie, ale gdyby udało się przeniknąć do struktur jednej ze stron…

Czarny na moment zagłębił się w swoich własnych planach. Zamilkł.
- Chcę przekonać Hakakena do wyniesienia się na Słowację - Żenia przerwała ciszę - i zwolnienia terenu. Wtedy Inkwizycja będzie jedną ze struktur. Nie wiem czy będę miała czas na jej inwigilację, bo szykuje mi się wyjazd pod koniec września. Ale może zrekrutować kogoś z wewnątrz? Wtedy za kontakty mógłby odpowiadać Zaar. Albo któryś z chłopaków. A Słowację będzie można z wolna oddać Haradowi jak wywalimy stamtąd Pentex.

Czarny uśmiechnął się. Nie z jej pomysłów. Z faktu, że wróciła. Jego mała kombinatorka. Nie kwestionował konieczności wyjazdu. Nie skrytykował pomysłu. Radość z jej odzyskania nie pozwoliła mu na to.
- Nie wiem, czy w naszym interesie jest odsyłać Harada na Słowację. Dobrze się spisuje jako prawa ręka. Obrasta w piórka. Mam pytanie: na ile twoim zdaniem Harwaziński nada się na alfę watahy Smoka?
Wypalił nagle Czarny.

- Szlag go trafi jeśli Rychu będzie alfą i będzie działać na Słowacji. Ryśka motywuje kasa. I ego. Nada się o ile będzie nas więcej. Widzisz… Smok i Kuba promują mnie na Zhyzhak. A ja chcę to wykorzystać. Do tego potrzebuję ludzi. Wyjazd po części się z tym wiąże. Z Ryśkiem omówiłam plan wywalenia Pentexu ze Słowacji. Splajtuje państwo i można Rycha obsadzić w roli ratującego gospodarkę patrioty. Czarny… potrzebuję Ciebie. I szamanów. I wszystkich. I potrzebuję byś poszukał mi partnera. - Żenia nabrała powietrza - Do zrobienia dziecka. - teraz to ona palnęła.

Czarny wyszczerzył zęby.
- Widzę, że pobyt w piekle odbił się na twojej psychice bardziej niż myślałem. - Żenia spojrzała nierozumiejącym spojrzeniem - Cieszę się, że Harwaziński jest dobrym pomysłem. Przy okazji twojego wyniesienia namaścimy go na alfę. Harad będzie mieć niespodziankę. Pojawiają się pierwsze Wyjce. Przebudzone zagubione szczenięta, które miały być tylko krewniakami, a jednak przechodzą przemiany. Chciałbym, żebyś wzięła do was jednego, czy dwoje. Postaram się, żeby to był teurg. Ja zorganizowałem małą pomoc w kwestii Warszawy. Ale to później. Widzę, że oboje mamy trzy razy więcej planów, niż środków na ich realizację.

Czarny wstał.
- Rytuał pojutrze. Gdybym wiedział, że ronin doprowadzi cię do siebie tak szybko, to zmusiłbym go do zamieszkania z tobą już pierwszej nocy.
Czarny złapał jeszcze kubek z kawą, i zrobił solidnego łyka.
- Złotego dam ci po rytuałach. Nie chcę, żeby ktoś z naszych potencjalnych sojuszników wiedział, że mamy kogoś takiego. A z tym partnerem… - podrapał się po potylicy - … pomyślę.

Wrona pokiwała tylko.
- Michaił ma dla Ciebie podarek ode mnie. Wielki kleiv Panów Cienia. Odebrałam go Haightowi. Jest piękny ale piekielnie nieporęczny. A tych zakonspirowanych chętnie poznam. Brakowało mi Ciebie tak bardzo, Czarny. - dodała prawie szeptem.

- Mnie ciebie też. I tego twojego entuzjazmu. A z tą Zhyzhak, to się nie przejmuj. Ona nie żyje. Konieczko urwał jej łeb. Szkoda, że nie wyciągnął z niej gdzie ukryła idealnego Metysa. Ale przyjdzie czas, to i tego się dowiemy. - po tych słowach objął ją. - Muszę się zbierać.

- Dobrze. Poproś Wojtka na górę ok? - Wrona oddała uścisk szamana. Nowe informacje zdawały ją zalewać. Metys, Konieczko, nowi w wataże. Poczuła zawroty głowy. Siedziała po turecku na kanapie z uśmiechem na zapadłej twarzy. Pożegnała Czarnego uniesieniem dłoni.

***


“ już możesz przestać pomagać”
Zwróciła się do Nahajki.
“ty pamiętasz Zhyzhak?”

Żenia poczuła jak siły ją opuszczają.
„Mam pewien pomysł. Gdy mi oddałaś kontrolę… cóż, z każdą chwilą czuję się coraz bardziej cielesna. I chyba wiem jak to wykorzystać. Ale do tego musimy stąd wyjść”

Zmora zdawała się być podekscytowana. Trudno było ocenić, czy treścią rozmów, czy też własnymi odkryciami. W każdym razie nie zapowiadało to niczego dobrego.

„Pamiętam… i nie pamiętam. To jakby inne życie… nie wiem. Nie umiem tego nazwać. Ale z tego co wiem, to są tu tacy, którzy mają większe problemy z pamięcią.”

“ Nie musisz robić takich personalnych wycieczek od razu” Żeńka oklapła jak przekłuty balon “Pytam bo może ty wiesz gdzie ten idealny metys jest schowany. Skoro z nią byłaś. Tobie pamięci nikt nie kradł. A z wyjściem … musisz zaczekać”

Wrona skuliła się na kanapie..

Wtedy do domku wszedł Wojtek. Zanim podszedł do dziewczyny postanowił posprzątać po śniadaniu.

„Nie… nikt nie kradł mojej pamięci… ale… nie, nie wiem… wybacz…”
Zmorę coś trafiło. Była zdenerwowana? Żenia czuła, że zaraz znowu zniknie.

“Czego mi nie mówisz? Smok cię wzywa? Jest zły? O co chodzi?”
„Nie wiem… wybacz, za personalne wycieczki.”

- I jak tam po rozmowie z Ogórkiem? - powiedział Wojtek siadając obok na kanapie z dwoma kubkami herbaty. Jeden wyciągał w stronę Żenii.

“Nie zmieniaj tematu. Co cię denerwuje?”

- Chce Ryśka na alfę watahy Smoka. A czemu ty byś nie miał dołączyć? Nie chciałbyś? Nie musiałbyś się przejmować Roninem, miałbyś watahę. Trochę inną ale watahę.- Żenia od dawna nie piła takiej ilości herbaty jak w ciągu ostatnich dwunastu godzin.

Zmora milczała. Za to Wojtek wręcz przeciwnie.
- Czyli miałbym dołączyć do Smoka. I miałbym przyjąć zwierzchnictwo Tancerza Skór jako alfy. Tego samego, któremu chcę dać pracę. Nie wydaje ci się to zakręcone? Gdybym chciał dołączyć do Smoka, to zrobiłbym to gdy Kuba żył. Teraz to trochę bez sensu. Chyba przyzwyczaiłem się do życia ronina.

- To może inny totem. Hakaken? - Żenia mruknèla zdziwiona znikaniem Zmory. Nie wiedziala co się dzieje. - No ale to ostatecznie Twój wybór. Nie zmuszę cię do niczego. Dzięki, że nie urwałeś Antkowi łba.

- Mam nadzieję, że tobie nigdy nie przyjdzie jeść śniadania z mordercą swojego brata - wypalił, a coś w nim spowodowało, że wyglądał jak piłka, z której powietrze uchodzi.
- Pomyślę o tych duchach. Ale to nie teraz. Teraz trzeba kilka rzeczy zabezpieczyć. Powiedz proszę: mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?

- Jeśli chcesz gdzieś jechać to jedź. Nie jesteś więźniem przecież - Żenia starała się ignorować wybuch Kosiby. Świat nie był idealny ani czarno-biały. Gdyby nie Czarny nie żyłaby, gdyby nie Wojtek nie przebiłaby kokonu. A teraz stała pomiędzy nimi, lojalna wobec obydwóch. Jak dziecko podczas rozwodu rodziców. - Nie mam planów.
- Ja mam kilka spraw do załatwienia. - Uśmiechnął się krzywo. - A tobie gratuluję. O ile dobrze zrozumiałem Czarnego, to będziesz bohaterką ludu. Tylko uważaj. Jeżeli w pierwszym akcie robią z ciebie bohatera, to prawdopodobnie chcą cię poświęcić jeszcze przed trzecim.
- Jeśli wszystko pójdzie z planem, nie będzie trzeciego aktu. - żenia informację o bohaterstwie zlała. Harad dał jej dobrą lekcję jak traktuje się bohaterów - Wrócisz na noc?
-Tak. Będę już po południu. Mam spotkanie z prawniczką.

W końcu odstawił kubek i przechylił się do dziewczyny. Objął ją lekko.
- Może przywiozę jakiś film na wieczór.
- Dobrze. - uścisk dziewczyny był czuły - Wracaj do mnie, do domu. Gatki zostawię w łazience. - zažartowała i sama usłyszała jak bardzo wyszła z wprawy.

W domu na skraju lasu znów zapadła cisza. Wilkołaki odjechały. Była sama… ze Zmorą.

„Chodźmy na spacer, co? Od tygodni siedzisz w czterech ścianach” - Rozległo się nagle w głowie dziewczyny.

“Koniecznie chcesz wypróbować nowe sztuczki, co? Już i tak używasz moich mocy bez pytania.“ zamarudziła Wrona “Teraz chcesz się oderwać i bytować solo?”

„Nie. Chcę coś zjeść. Nie pamiętam kiedy jadłam. Dziwnie się czuję. Jestem słaba… a jednocześnie robię się silniejsza od ciebie. Chodź. Zapolujmy”

“ Znowu będą cyrki jak zabijesz ducha. Nie mam pomysłu jak cię nakarmić i nie krzywdzić duchów. A z nikim tu się bić nie będę. Nie da rady. Może pomedytuję? A może pójdzie łatwiej gdybym odstawiła bicz na czas medytacji?”

„Sama jesteś Bicz! Żaden duch się do ciebie nie zbliży i nie odda ci gnozy z własnej nieprzymuszonej woli. Zapomnij. Mam pewien pomysł. Jest pewne błogosławieństwo Żmija, które mogłabyś użyć…”

“Błogosławieństwo… aha… coś z cyklu zjedzenia Haighta? I co do niby ma dać?”*

„Zabić… ma zabić głód”
Zmora zdawała się być zdeterminowana.
“Jak niby? Nie znam żadnych Źmijowych błogosławieństw”*
„Zrelaksuj się. Ja chwilę się pobawię, co?” Głos nastolatki w głowie Żenii próbował nadać sobie ton „no bo co złego może się wydarzyć?”

“Bukhto’into nie irytuj mnie. Konkrety mi opisz dokładnie a nie próbuj ściemniać. …” Wrona się zirytowała mimo słów.

„To co robię z duchami… można chyba coś podobnego zrobić z rzeczami po tej stronie. Chyba. Nie jestem pewna”

„Sałatka nie wystarcza, co? Mało esencji? Może extra dip?” żeńka marudziła „ I Co? Jak to niby wygląda? Przemienisz mi tu rękę w ciężarówkę czy ubierzesz w latex?”

„A skąd mam wiedzieć? Nie próbuję wgryzać się w tę stronę lustra. Odpocznij, a ja spróbuję zrozumieć”

„Nie to chyba nie jest dobry pomysł. Spróbujmy znaleźć jakiegoś wypaczonego ducha za Zasłoną. Nie chcę, żebyś zeżarła ludzi. Albo lepiej jeszcze. Zaczekam na Czarnego.”

Wrona pożałowała, że nie dopytała o to wszystko Czarnego.
 
corax jest offline