Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2019, 20:23   #100
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Korporacyjny szpital, nawet obciążony dodatkowo nagłą dostawą pacjentów, nie był nawet w przybliżeniu tak obciążony jak publiczne. Przeszli zaledwie dwa korytarze i znaleźli pustą łazienkę dla niepełnosprawnych, pokój dla matki z dzieckiem i nawet pustą małą, jednołóżkową salę, widoczną przez uchylone drzwi.
- Łóżko jest zbyt banalne. - Stwierdziła Ann - Nigdy jeszcze nie robiłam tego na przewijaku - Dodała wskazując pomieszczenie dla kobiet.
Remo bez słowa wciągnął ją do środka i zamknął drzwi, opierając o nie dziewczynę i całując z pasją. Złapał za biodra, unosząc wyżej i natychmiast opuścił z bolesnym sykiem.
- Noga - mruknął, rozglądając się za wspomnianym przewijakiem.
Dziewczyna z uśmiechem pokazała mu niewielki materacyk z podwyższonymi bokami, ułożony na wąskim blacie, przytwierdzonym do ściany na dwóch hakach:
- Nawet mogłabym się tam zmieścić, ale mała jest szansa by wytrzymał nasze ekscesy.
Trzymając w objęciach przesunął się w tamtą stronę, szczerząc zęby. Żarty żartami, to co wypychało jego spodnie już żartem nie było.
- Przy tobie nie muszę udawać uzależnienia! - jego oczy uciekały w różne rejony ciała, jego ręce też. Teraz pragnął naprawdę. Głowę wypełniały mu wizje. - Nie próbowaliśmy jeszcze wielu zabaw w role i przebieranki.
- Idea jest świetna, ale dziś nie ryzykujemy więcej obrażeń ciała. Siadaj! - Azjatka pchnęła go w kierunku stojącego pod jedną ze ścian krzesła, a sama przekręciła zasuwkę przy drzwiach i wróciła do niego zrzucając po drodze buty i spodnie.
Patrzył śmiejąc się oczami. Była idealna, taka sama jaką przedstawił student. Ciekawe gdzie została nagrana nago.
- Tak jest, proszę pani! Zawsze rozsądna dama mojego serca.
Rozpiął rozporek, równie bezpośrednio co ona zdjęła spodnie. Ann odpowiedziała uśmiechem i zrzucając bieliznę usiadła okrakiem na jego udach:
- Mmmm… Dzisiaj to najbardziej gorąca sprawa na jaką się natknęłam. - Powiedziała przesuwając się ku górze.
Złapał za biodra, dociskając do siebie. Całując mocno, zachłannie. Niewiele musiał udawać, wyjmując co trzeba i nasuwając ją na siebie. Akt zaspokojenia, szybki, zwierzęcy. Bez dalszego rozbierania, zastanawiania się i udawania.

W tej właśnie gorącej chwili, kiedy uniesienie dążyło do szczytu, zadzwonił holofon Remo. Od razu wyświetliły się imię i zdjęcie panny Liu, nawet w książce firmowej występowała bez nazwiska. Spowolnił ruchy, szukając spojrzenia Ann. Jego oczy zabłysły, niczym rozkręcające się, brojące dziecko.
- Mam odebrać? Teraz? - zapytał, z uśmiechem zmienionym przez odczuwaną przyjemność.
- To ty będziesz podtrzymywać konwersację... - Odpowiedziała uśmiechając się szelmowsko i zacisnęła zęby na jego uchu.
- Remo - powiedział wyraźnie, odbierając rozmowę głosową bez przekazu wideo. Starał się utrzymać ton osoby, której gdzieś się spieszy. Ann mogła poczuć jak drgnął w jej wnętrzu. Zacisnęła mocniej zęby na płatku jego ucha, a mięśnie na jego gorącym, naprężonym rdzeniu i zaczęła się wolno poruszać w górę i w dół. Niczym fala morska delikatnie pieszcząca rozpaloną do białości plażę.
- Tu Liu - odezwał się znajomu hakerowi głos. - Wszystko w porządku? Skończyłam konferencję, utrzymują mnie na stanowisku dowodzącego tą operacją.
Zacisnął zęby kiedy słuchał. Starał się kontrolować nie tyle oddech, co orgazm. Nagle zbliżył się do niego błyskawicznie.
- Wszystko… ok - dyszał, ale w normie idącego szybko człowieka. - Trochę mnie pogruchotało i trudno mi chodzić - to wyjaśnienie musiało wystarczyć, jęk mógł uchodzić za ból. - Spotkamy się? Jestem... jestem jeszcze w szpitalu.
Dłonie zacisnęły się mocno na ciele Ann, która z trudem powstrzymała odgłos chichotu, jednak jej ciało poruszyło się w rytm tłumionego śmiechu, jeszcze bardziej zwierając się na nim. Przyśpieszyła rytm czując napływającą falę rozkoszy.
- Musisz się oszczędzać Kye, potrzebuję cię - z głosu Liu trudno było coś wyczytać. - Trzecie piętro, sala 38b. Za ile dasz radę dotrzeć, bez zawału po drodze? - tu już pojawiło się trochę rozbawienia.
- Ooo..h - wyszło za długo. Zamknął oczy. - Oszczędzam. Się. - Przełknął ślinę. - Muszę coś. Dokończyć. - Kończenie zdań bardzo szybko ułatwiało mówienie. - Za dziesięć minut?
Dał mocnego klapsa w pośladek kochanki, nie starając się powstrzymać ani przyspieszających ruchów, ani zbliżającego się wytrysku. Z wyraźną przekorą Ann zatrzymała się w miejscu, popatrzyła mu głęboko w oczy i przywarła do ust, wsuwając język głęboko do środka.
Przez sekundę czy dwie trwała cisza.
- Brzmisz dziwnie, jakbyś odczuł za dużo stresu i teraz to wychodziło - ubrała to w dyplomatyczne słowa, ale kto wie o czym myślała. - Na pewno wszystko w porządku? Możemy przełożyć to na za kilka godzin, w Corp-Tower. Sprowadzę tam również pana Maroldo i jego nową asystentkę.
Uparcie nie chciała się rozłączyć.
Jęknął w te słodkie usta i nie był w stanie oddać pocałunku. Otworzył oczy. Nie odrywał się, jego język wreszcie się zaczął poruszać. Oddał się władzy siedzącej na nim dziewczyny. Jeśli chciała to przedłużyć, to on też. Objął ją mocniej, przyciskając do siebie. Jeszcze przez chwilę przeciągała pocałunek, a potem odsunęła się odrobinę i wyszeptała cicho:
- Odpowiedz. Jeszcze nie skończyliśmy… - Znowu zaczęła się poruszać tym razem znacznie szybciej i mocniej, to już nie mogło trwać długo.
- Kye, jesteś tam? - dobiegł ich głos bardziej zaniepokojonej niż zniecierpliwionej Liu.
Skończył w niej od razu, poza wszelką kontrolą. Sapnął, wszystko mu było jedno co tamta słyszy. Myślał wyłącznie drugi mózg.
- Tak. Dziesięć minut, dam radę - wydyszał, raz za razem szczytując w ujeżdżającym go ciele. Dla niej też wszystko skończyło się nagle, wraz z fala rozprzestrzeniającej się gwałtownie przyjemności. Zacisnęła zęby na jego ramieniu, by nie krzyknąć na głos i opadła bezwładnie, przytulając się do Kye.
- Czy… - Liu chciała coś jeszcze powiedzieć, ale zmieniła zdanie. - Dobrze, czekam.
Rozłączyła się wreszcie.
- To było dobre - roześmiał się, osuwając się na oparcie krzesła. - Gdybyśmy tak zaczęli, to byłby najkrótszy numerek w naszej karierze.
Tulił dziewczynę, zbierając siły i uspokajając oddech. Z tego wszystkiego nawet bardzo nie zmalał i roześmiał się znowu rejestrując ten fakt.
- Niepoprawny seksoholik.
Odpowiedziała mu śmiechem:
- To było naprawdę zabawne. Chciałabym zobaczyć jej minę, gdyby widziała co dokładnie robisz. Twoja nowa szefowa? Wygląda zdecydowanie lepiej niż, jak ty go nazywasz? Huyston?
- Mój szef się nie zmienia, ale ona jest nad nim i nad Dirkuerem. Podoba ci się? - zaśmiał się. - Zrobili ją dowodzącą operacją, ktoś wkurzył się kiedy Maroldo zaczął używać nazwy Kalisto. Może i racja, chociaż to wypłoszyło ptaszka. Huyston do niej podbija.
- Całkiem, całkiem. Wydaje się trochę sztywna, ale takie w łóżku często zmieniają się w diablice. Czyż nie kochanie? - Powiedziała poruszając się prowokująco.
- Ty nigdy nie byłaś sztywna. Na początku wydawałaś się niezainteresowana, niedostępna. Taka dziewczyna, która nie zwraca uwagi na facetów - przedstawił całkiem prawdziwe pierwsze wrażenie. - Liu poza pracą może być pełna seksu.
- Ciekawe czy pojawi się w kolejnych twoich wycieczkach do wirtualnego świata. - Wycelowała palcem w jego pierś. - Przyznaj się! Kto tam był jeszcze razem ze mną?
- Lisa, oczywiście - Remo nie czuł potrzeby zatajania. - I Elena. Kobieta u której odbywało się spotkanie z Whitem, na którym byłem. Ciekawe, że pojawiła się ona, a nie było mojej byłej żony. Wcześniej mnie to nie zastanowiło.
Dziewczyna wstała i zaczęła się ubierać:
- A spotkałeś się z nią ostatnio w jakiejś intymnej sytuacji? - Zapytała prawie obojętnie.
- Nie widziałem się z nią - ciekawie przyglądał się Ann, samemu też poprawiając ubranie. - Miała się z nią natomiast widzieć Psyche, ale nawet nie zdążyłem jej umówić.
- Więc pewnie dlatego nie pojawiła się w fantazji. Student dał ci to, co jest teraz w twoim otoczeniu.
- Chciałbym, aby tak było. Zobaczymy wieczorem, pojawienie się Liu potwierdziłoby tę teorię. Psyche mimo wszystko widziałem później niż Elenę i jestem pewien, że ta agentka ma co pokazać - wstał, syknął z bólu i objął Ann jak tylko się ubrała. Pocałował ją i wyszeptał do ucha. - To tylko ciebie kocham, pragnę i potrzebuję oglądać tak jak przed chwilą. Niezależnie od tego ile cycków mi ktoś rzuci przed oczy.
Wtuliła się w niego, popatrzyła w oczy i powiedziała przekornie:
- Ale nie pogardziłbyś trójkącikiem gdybym jakiś zorganizowała?
- Gdybyś była w tym szczera i nie robiła tego wyłącznie dla mnie, ale też dla siebie - Remo udał zamyślenie. - Kto by nie chciał?
Roześmiała się:
- Czasami rzeczywistość nie dorasta marzeniom do pięt. - Wzruszyła żartobliwie ramionami - Ale nie zawsze tak jest. Kto wie czego jeszcze możemy doświadczyć?
- Czasami okazuje się lepsza od marzeń - patrzył w oczy Ann mówiąc to. - Jaki ostatecznie plan działania?
- Idziesz na spotkanie z panną Liu. Ja porozmawiam z Lexi. Jeśli będzie miała teraz czas możemy sprawdzić mieszkanie Jessicki. Potem przesłuchanie Alexa. Wrócimy do domu i zajmiemy Studentem. Może być?
- Umówmy się na trzecią pod komisariatem. Oprócz Liu muszę jeszcze pogadać z Maroldo, dowiedzieć się co mogę o Psyche i pomóc chłopakom szukać tego co uciekło - ilość rzeczy do zrobienia i walących się spraw psuła mu humor poprawiony spotkaniem z Ann. - I chcę jeszcze odwiedzić Harris jak skończą ją operować. Studenta najchętniej zostawiłbym na późny wieczór, kto wie na jak długo wyłączy mnie spotkanie z nim.
Przed sobą by się nie przyznał, ale odkładał to jak tylko mógł.
- Dobrze. - Ferrick skinęła głową - Trzynasty posterunek o trzeciej. Zobaczymy się tam.
- Zgoda - cmoknął ją w usta i otworzył drzwi, samemu przed spotkaniem z Liu chcąc jeszcze odwiedzić łazienkę i doprowadzić się do ładu.
 
Eleanor jest offline