Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2019, 12:51   #6
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

Noc była spokojna. Żenia odpłynęła jakoś krótko po połowie filmu. Ciepło Wojtka ją uspokajało. A potem przyszedł sen. Czuła, że przed kimś ucieka, nie wiedziała przed kim. Potknęła się. Gdy miała upaść coś wstrząsnęło jej ciałem. Rozbudziła się. Czy raczej tak jej się wydawało.

Leżała na trawie. Słońce ją oświetlało. Była na jakiejś łące. Wokół widziała kilka kamieni. Na jednym, dość dużym siedziała dziewczyna w luźnej białej sukience i patrzyła z zaciekawieniem na Żenię.



Mina Wrony była bezcenna.
Te rzadkie momenty kiedy ragabasz była zaskoczona, wybita ze swojej gry i zawiłych planów powinny być puszkowane i sprzedawane jako poprawiacz nastrojów.
Bo miny Żenii jak i cała ona były mocno ekspresywne.

Obecna mina mówiła wielkimi literami:
“WTF?!”

Młode dziewczyny w białych sukienkach to nie była grupa targetowa snów dla wilkołaczek z przeszłością typu Żenia v.2.0.

- Aha. - brunetka opanowywała się nieco - A ty to kto? - zagadnęła ciekawie. Wspomnienia - ha, ha - nie podsuwały żadnych skojarzeń,

- No cześć. Miło zobaczyć ciebie, a nie patrzeć twoimi oczami - powiedziała dziewczyna tak bardzo znajomym głosem, że wilkołaczkę aż zamurowało. Nie przypisałaby mackowatego, oślizgłego stwora z żółtym ślepiem do tej dziewczyny.

- Nahajka? - upewniła się nieco gapowato Żenia - Kogo teraz słuchasz? - dziewczyna zmrużyła obronnie oczy. - Co to jest to? - machnęła dłonią nieokreślenie.

- Nie lubię, gdy mnie tak nazywasz - mówiła spokojnym głosem. Jakby zasmuconym tak stanowczym traktowaniem ze strony starszej koleżanki.
- To jest twój sen. A może mój sen. Znaczy… ja nie śpię. Nie potrzebuję tego. Ale gdy ty śpisz, to mogę na nie nieco wpływać. W rzeczywistości leżysz obok Wojtka w tajnej chacie Czarnego. I chyba właśnie szykuje się do zwinięcia ci kołdry. Nic ci tutaj nie grozi. Tam, to co innego. Zmarzniesz jeżeli zwinie kołdrę.

- Albo ogłuchnę od chrapania. - dodała Żeńka z kwaśną miną - To jak Cię nazywać? Bktho jest długie i brzmi jak warczenie. I czemu nagle zdecydowałaś się wpłynąć? - brunetka klapnęła na kamieniu.

- Bo chcesz się mnie pozbyć. Chcesz mnie zagłodzić, albo odesłać przy pomocy Czarnego. I zdaje się coś mówiłaś o zaklinaniu mnie w broni. Widzisz nie chce skończyć jak wąż. Leży cały dzień w plecaku. Jeszcze pal licho, jeśli miałabym trafić do ciebie, ale co jeżeli będą mnie nosić w pochwie przy niepranych gaciach? - w głosie istoty był pewien wyrzut.

- Nieprawda! - Żeńka zaprotestowała odruchowo - Wąż chodzi ze mną na akcje gdy mogę go zabrać i pomaga. Ostatnio pomagał przy Haight’cie, nie? Więc chyba nie ma tak znowu źle.
A co odsyłania. No to słyszałaś co mówił Czarny. Muszę oddać wszystko co Żmija do przyszłej pełni. Chyba lepiej zakląć w broni niż jakbyś miała zginąć, nie?

- Nie wiem - głos dziewczyny był smutny. - Czuję, że kiedyś byłam silna jak smok. Że mogłam kształtować rzeczywistość. Moja siła rosła wraz z Zhyzhak. A potem coś się stało. Coś zredukowało mój umysł do rangi zwierzęcia. Czułam tylko głód i nasycenie. Naprzemiennie. I nie potrafiłam się z tego wyrwać. Teraz po zjedzeniu Żarptaka jestem świadoma. Nie wiem co ze mną będzie, gdy zamkniesz mnie w kawałku stali. Co sądzisz o tym, żebym zajęła twoje ciało, a ciebie zaklniemy w miecz? Będziesz mi pomagać w walce. - zakończyła zaciskając zęby.

- Ale ja nie jestem Zhyzhak. Mogę ją udawać ale nią nie jestem. Nie zależy mi na potędze. Chcę przywrócić równowagę między Żmijem i pozostałą dwójką. Więc ze mną nic nie zyskujesz. A kombinujesz naprzemiennie jak mnie w coś w kopać - Żeńka uniosła brew - a w końcu zeżreć jak zabraknie gnozy. Zaklinając mnie w miecz czy gnata też nie zyskamy niczego. Nie jestem duchem. - Żenia nie była pewna czy to prawda. Ale brzmiało prawdopodobnie. - A ty czego chcesz?

- Czego nie chcę - poprawiła ją zmora - Nie chcę, żebyś mnie porzucała. Oddawała komukolwiek. Nasyłała na mnie szamanów, czy próbowała wypędzić i zakląć w broń. Nie chcę, żebyś mi to robiła. Tak, pożeram gnozę. Wiem. Z drugiej strony robię co mogę, żebyś mogła tę gnozę zdobyć.

- Eh młoda. Pytam czego chcesz a nie o listę osiągnięć. - Żenia nie ustępowała. - Czegoś chcesz. Przyjmujesz teraz formę słodkiego dziewczątka bo chcesz pokazać jak bardzo jesteś uładzona. Obie wiemy, że to nie do końca prawda, nie? Więc to wszystko co Ci ma dać? Status jak Smoka?

- Chcę zostać z tobą. I tyle. To - machnęła ręką wkoło - to jest twój sen. To - wskazała na Żenię w luźnej bluzie i przetartych jeansach - jest twoje wyobrażenie o tobie. A to - pomachała przed swoją twarzą - jest moje wyobrażenie o mnie. Zdobądź tę gnozę, proszę. Nie chce ci zrobić krzywdy. I to nie jest groźba. To tak jak z oddychaniem. Gdybyś dowiedziała się, że z każdym swoim oddechem krzywdzisz przyjaciółkę, to jak długo dałabyś radę nie oddychać?
Dziewczyna zamrugała czekając na odpowiedź.

Dyplomatyczne ‘mhm’ nasunęło się Wronie samo.
- Coś i tak musi się zmienić. Bo w najbliższą pełnię Czarny będzie odprawiał rytuał czyszczenia mnie. A tego możesz nie przeżyć. Tego obie nie chcemy.

- Czyli decyzje już zostały podjęte - skinęła głową w stronę Żenii. - trudno.
Odwróciła się i ruszyła w stronę kamienia na którym siedziała na początku ich spotkania.

Świat wokół zaczął się rozpływać. Żenia przez moment znów poczuła jak spada, ale tym razem ciemność ją otoczyła. Gdy potrząsnęła głową, zdała sobie sprawę, że w łóżku rozpycha się ze starym roninem, który owinął się jej kołdrą. Ale to było bez znaczenia. Słońce już wstawało. Mieli ruszyć na rytuał. Wielki dzień Czarnego.
 
corax jest offline