O co chodzi?
W grze Roll Player gracze rywalizują o to, kto stworzy lepszą postać do sesji RPG. To co w sesji jest tylko wstępem do prawdziwej zabawy, w tej planszówce rozciągnięto do około 90 minutowej rozgrywki dla 1-4 graczy.
Jak to działa?
Na początku każdy dostaje swoją planszę i zestaw kart określających jaką postać będziemy tworzyć. W ten sposób poznajemy swoją rasę, klasę, historię i charakter. Z kart tych dowiadujemy się jakie są ograniczenia naszej postaci i do czego musimy dążyć podczas jej budowania. Najważniejszą jest chyba karta klasy postaci, która mówi o naszej unikatowej zdolności, ale też podaje wartości atrybutów, jakie nasza postać powinna posiadać. Atrybutów jest sześć i są to klasycznie: siła, zręczność, inteligencja, kondycja, mądrość i charyzma. Każda ma swój rząd na karcie postaci, a w każdym rzędzie mieszczą się trzy kości k6. W kolejnych turach rozgrywki będziemy na przemian:
- rzucać kośćmi i uzupełniać swoją KP o kolejne wartości
- kupować dodatkowe karty umiejętności, broni, pancerzy i cech
Gra kończy się w chwili, gdy wszyscy gracze zapełnią swoje plansze kośćmi. Wtedy też następuje podliczenie punktów i wybór najlepszej z postaci. Prosto, łatwo, przyjemnie.
Pytania i odpowiedzi.
- Czy to nie jest aby turbolosowe?
- Można odnieść takie wrażenie patrząc na mnogość kolorowych kostek, jakich się w tej grze używa. Na szczęście nie - losowości jest tu o wiele mniej, niż mogłoby się wydawać. Choć rzucamy kośćmi to nie jesteśmy skazani na ślepy los i zapychanie cennych rubryk w naszej KP samymi jedynkami, jeśli nam akurat powypadają. Gra oferuje mnóstwo możliwości manipulowania wynikami (na pewnych warunkach). Podstawowymi są te wynikające z atrybutów. Np. dokładając kość do siły możemy dowolną z rozmieszczonych wcześniej kości obrócić na przeciwległą ściankę (i np. zrobić "szóstkę" z "jedynki"). Z kolej inwestycja w inteligencję pozwoli nam dowolny sześcianik przerzucić itp. A są jeszcze karty umiejętności, które dają nam dodatkowe opcje.
- Czy to jest fajne?
- Jak najbardziej. Od strony czysto mechanicznej jest sporo główkowania, liczenia i dopasowywania cyferek i kolorków. Gra jest prosta, ale jeśli zależy nam na zwycięstwie to może się zdarzyć, że zwoje mózgowe nam się troszke zagrzeją (ale też bez przesady). Jak wspomniałem wyżej - możliwości jest sporo, a na późniejszym etapie gry gdy dojdzie nam kilka dodatkowych umiejętności zaczynają się tworzyć małe kombosy. "
Jeśli teraz kupię taką kartę, to w kolejnej turze użyję tej umiejętności, zamienię te dwie kostki, tam dodam, tu odejmę i będę królem życia!". Jednocześnie wszystko jest opisane w iście RPG-owym stylu, więc nie dostajemy kolejnej karty "+2 do kupowania" a następny fragment charakterystyki naszego Krasnoludzkiego Łotra - Buntownika, który jest Lojalnym Dzikusem, ale też Akrobatą...
- Czy to nie jednak jest za suche?
- Nie oszukujmy się - pod erpegową otoczką kryje się eurogra, w której kombinujemy jak zapełnić tabelkę 3 x 6 odpowiednimi wartościami i kolorami. Z pewnością dałoby się to ubrać w zupełnie inny klimat i zupełnie inne szaty i działałoby (przynajmniej od technicznej strony) równie dobrze. Czy jednak całościowo byłaby to lepsza gra? Nie wydaje mi się!
- Czy gra o tworzeniu postaci nie jest trochę bez sensu? Zagrajmy w prawdziwego RPG-a!
- Nie uważam tak. Samo tworzenie postaci w takiej formie daje sporo radochy. Choć w umysłach ludzkich jest chyba zakodowane, że KP to dopiero początek, więc często na tym zabawa się nie kończy. Jedni traktują to jako grę wstępną przed sesją i tak stworzone postacie wysyłają na spotkanie lochów i smoków. Inni tworzą krótkie opowiadania o swoich bohaterach. Jeszcze inni kupują do gry dodatek "
Potwory i Sługusy" a ten pozwala już w ramach mechaniki wyruszyć naszym podopiecznym na poszukiwanie przygód
Podsumowanie
Mogę polecić z czystym sumieniem. Gra łączy w sobie kilka cech, które lubię w planszówkach: kolorowe kostki, fajna otoczka, sporo myślenia (choć bez nadmiernie skomplikowanych zasad). Nie ma za to prawie w ogóle interakcji między graczami (co najwyżej będziemy pierwsi podczas dobierania kostek czy kupowania kart), więc osoby lubujące się w bezpośrednim podkładaniu świni przeciwnikom, mogą być nieco zawiedzione. No i cena też nie jest jakaś super przystępna, ale jeśli się jeszcze kiedyś pojawi na jakiejś promocji, to brać, nie zastanawiać się