Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2019, 18:32   #214
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Amir Masud wysłuchał tego, co miał do powiedzenia Torstig. Słuchając nerwowo szarpał lewy wąs, a gdy Relhad skończył, łapczywie wyciągnął dłoń po pismo, które stary wojownik mu podał. Rozłożył je i szybko przebiegł oczami po zapiskach. Z jego ust wydobyło się westchnienie ulgi, a napięcie widoczne w całym ciele ustąpiło. Wyszeptał coś pod nosem, ale Torstig nie zrozumiał co. Potem dowódca gwardii odwrócił się i rzucił kilka słów do czekającego na progu urzędnika. Jedyne słowo jakie Relhad zdołał wyłapać, brzmiało "zapłata".

- Dobrześ się spisał, starcze - Masud z uśmiechem na ustach zwrócił się do Relhada, a drugi z mężczyzn szybko opuścił pomieszczenie. - Zostaniesz wynagrodzony...

Nastąpiła chwila niepewności. Czy urzędnik wróci z strażnikami, aby wtrącić Torstiga do lochu, czy może... Nim Relhad poważniej się nad tym zastanowił, urzędnik był z powrotem. Podał coś Masudowi.

- Trzymaj - Amir cisnął w kierunku starego człowieka pękaty, jedwabny woreczek. - I wynoś się z Yarakanu. Jeśli kiedykolwiek pojawisz się tu znowu, umrzesz...


Ostatnie słowa ducha pobrzmiewały w umysłach awanturników, gdy zjawa rozwiewała się. Ostatecznie zniknęła, a las znów stał się cichy i złowieszczy. Ruszyli dalej w kierunku, coraz bardziej górującego nad nimi wzgórza. Wkrótce stało się jasne, że nie jest ono do końca naturalne. Widać było, że pod warstwą gleby i pokrywającej stoki roślinności znajduje się struktura, która nie była wytworem natury. Zbocza były zbyt symetryczne, schodkowe w zarysie. Tak jakby pod spodem znajdowała się wzniesiona z potężnych bloków piramida. Mniej więcej na wprost od zbliżającej się kompani, w gęstwinie ział czernią trójkątny otwór wiodący do środka. Opasany był rozlatującym się, spojonym tylko siłą korzeni rosnących na nim roślin portalem. Antyczne kamienie pokrywały jakieś płaskorzeźby, nie do rozróżnienia z większej odległości.

Wzgórze musiało być siedzibą jakichś istot, bo od wejścia wiodła wydeptana ścieżka. Widoczne na niej były ślady, takie same jak w pobliżu martwego drzewa, na którym wisieli trzej pozbawieni głów pechowcy.
 
xeper jest offline