Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2019, 15:00   #8
Jessica Hyde
 
Jessica Hyde's Avatar
 
Reputacja: 1 Jessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputację
Trzy miesiące wcześniej (Eliona + Ghalyia)



"Złoty Róg" był przybytkiem zdecydowanie różniącym się od "Małpy". Tu gromadzili się 'ci lepsi' - poważni kupcy, szlachta, podróżni o zasobnych sakiewkach. Ogólnie biorąc - śmietanka towarzyska, a nie portowe męty, obiboki, włóczęgi. Idealne miejsce dla panienki z dobrego domu... i nieco mniej idealne dla kogoś, kto niedawno uciekł z domu i planował zniknąć wśród tłumów.

Jednego można było być pewnym - gwarantowano tu ciszę, spokój, kulturalną rozrywkę, tudzież możliwość dyskretnego wymienienia poglądów bądź w osobnym pokoju, bądź przy jednym z odgrodzonych parawanami stolików.

Eliona pobieżnie przyjrzała się wynajętemu na noc pokojowi i udała się do serca karczmy, tętniącego życiem. Usiadła przy jednym z wolnych miejsc. Oparła się łokciem o drewniany blat i bez większego zainteresowania błądziła nieobecnym wzrokiem po wnętrzu. Ciszę, która zapadła, przerywał jedynie stłumiony odgłos uderzania palców dziewczyny o stół. Zaniepokojony Vares domyślił się, że jego przyjaciółka myślami nadal jest obecna w tawernie “Pod pijaną małpą”. Nie mylił się, bo po dłuższej chwili milczenia, Eliona w końcu się odezwała:

- Głupi Karl... Widziałeś, Vares, jak ją obściskiwał? A ty wcale nie jesteś lepszy, widziałam jak na nią patrzyłeś! Jesteście beznadziejni. Dlatego ja się nigdy nie zakocham. Słyszysz Vares? NIGDY!

- Nawet się nie ucieszył na nasz widok... Sami też sobie poradzimy. Nie wiem jeszcze jak, ale coś wymyślę. W końcu dobry plan to podstawa, prawda? A do tej pory nasze plany były wystarczająco dobre. Może poza ostatnim...ech...

Nastała ponownie cisza. Po chwili dziewczyna podniosła głowę i naśladując głos Karla, zwróciła się do przyjaciela:

- 'Tylko czekaj na mnie i nie próbuj nic na własną rękę' - i dodała z determinacją:

- Sami sobie poradzimy, wychodzimy Vares!

Wstała i bez namysłu ruszyła w kierunku wyjścia, gdy nagle w drzwiach ujrzała znajomą twarz.

- To znowu TY?! Dlaczego ja muszę mieć takiego pecha?! – krzyknęła rozczarowana. Reakcja Varesa na nieoczekiwane spotkanie tylko utwierdziła dziewczynę w przekonaniu, że to zdecydowanie nie jest jej najlepszy dzień. Skrzydlaty przyjaciel elfki nigdy nie wyglądał na szczęśliwszego.

Kapłanka spojrzała na osobę, która w tak nieuprzejmy sposób odezwała się. Po czym odwróciła się by zobaczyć czy może dziewczyna do kogoś za nią mówi. Niestety nikogo z tyłu nie było. Raz jeszcze obdarzyła elfkę bacznym spojrzeniem zastanawiając się, o co ta zbłąkana duszyczka może mieć do niej pretensje. Już cisnęła się jej usta cięta riposta, ale w ostatniej chwili powstrzymała się. Być może to Shelas postawiła na jej drodze to biedactwo. Ghalyia w duchu zganiła się za nieodpowiednie i niegodne kapłana myśli.

- Jeśli masz jakiś problem dziewczyno, moim obowiązkiem jest ci pomóc. - Głos kapłanki był spokojny, zrównoważony i nawet przyjazny. - Możemy usiąść i porozmawiać w spokoju przy posiłku, jeśli chcesz. - Wskazała na jeden z wolnych stolików w głębi sali.

- Problem? – zapytała zaskoczona Eliona rozglądając się wokół siebie jakby czegoś szukała i szybko dodała z szerokim uśmiechem na twarzy. – Ja nie mam żadnego problemu, ale znam kogoś, kto może zaraz go mieć, prawda Vares?

Rozanielony nietoperz nawet nie zareagował na słowa swojej przyjaciółki, czym jeszcze bardziej zdenerwował dziewczynę.

- Vares! Ja Cię ostrzegam! – skarciła przyjaciela, po czym skierowała swoje słowa do kobiety:

- Pani wybaczy, ale najwyraźniej zaszło drobne nieporozumienie. Musiałam panią z kim pomylić. Na nas już pora. Komu w drogę ten idzie w las! – krzyknęła na odchodne i żwawym krokiem opuściła karczmę.

Nie minęło kilka chwil, gdy Eliona ponownie przekroczyła progi gospody. Rozejrzała się i krzyknęła:

- Vares, ty nie idziesz?!

Vares wzniósł się w powietrze i ku rozczarowaniu dziewczyny usiadł na wskazanym przez kapłankę stoliku.

- Vares! Jak możesz? – zawołała niemal ze łzami w oczach.

Spojrzała badawczym wzrokiem na stojącą obok kapłankę i zrezygnowana oznajmiła:

- Nic się nie stanie, jak coś zjemy przed dalszą podróżą i ruszyła w głąb sali.

Kapłanka, z dobrotliwym uśmiechem na twarzy, ruszyła za elfką. Usiadła przy stoliku, który sobie upatrzyła, a przy którym, właśnie na którym, siedział już latający towarzysz Eliony. Skinieniem przywołała obsługę.

- Dwie kolacje poproszę - powiedziała do dziewczyny, która przyszła je obsłużyć, a po chwili spojrzała na swoją nową towarzyszkę i do niej skierowała następne pytanie. - Czy ty też chcesz coś zjeść?

Burczenie w brzuchu Eliony było jednoznaczną odpowiedzią na pytanie kapłanki.

- Mam na imię Eliona a to jest mój...to jest jeszcze mój przyjaciel Vares - odparła mniej ofensywnym tonem

- Eliona i Vares? - Kapłanka popatrzyła na oboje. - Niech będą trzy kolacje. - Zwróciła się do karczmarki.

- Cóż zatem sprowadza cię Eliono do “Złotego Smoka “ bez grosza przy duszy? - Zapytała Ghalyia gdy karczmarka już odeszła.

- Już nic - odparła ze smutną powagą i dodała - Chciałam poprosić przyjaciela o pomoc, ale to już nieaktualne. Zjemy i ruszamy w drogę, póki mam jeszcze ostatniego przyjaciela.

- Którego przyjaciela? - Kapłanka spojrzała na nietoperza.

Pierwszy raz od spotkania Eliona szczerze się zaśmiała:

- Nie. Nieee chodzi o Varesa. Przez niego to ja tylko z domu uciekłam. Chciałam poprosić o pomoc Karla, ale to już nieaktualne

- A kto to jest Karl? - Kapłanka słuchała z zainteresowaniem dziewczyny.

- Karl to łotr, łajdak, drań i mój były przyjaciel - odparła zdenerwowana Eliona i dodała: - I mam nadzieję, że już nigdy go nie spotkam!

Panienka przyniosła zamówiony posiłek. Niemal w tym samym momencie do stołu podszedł nieznany Elionie mężczyzna. Odsunął krzesło i powiedział, zwracając się do kapłanki:

- Widzę, że już dla mnie zamówiłaś.

Na widok nieznajomego, Eliona gwałtownie zamilkła i przysunęła jeden z podanych talerzy do siebie i Varesa.

- Proszę bardzo - Kapłanka przesunęła ostatni z talerzy do mężczyzny. - I nie przeszkadzaj proszę. A ty kontynuuj - zwróciła się do dziewczyny.

Mężczyzna, który nie raczył się przedstawić, natychmiast skorzystał z zaproszenia i zabrał się za jedzenie z takim zapałem, jakby nie jadł od paru dni.

Na zagłodzonego jednak nie wyglądał.

Ghalyia z kolei celebrowała każdy kęs, posługując się zaprawą stołową z wrodzonym wdziękiem.

Eliona nie zwróciła większej uwagi na brak dobrych manier nieznajomego. Zresztą sprawy związane z towarzyskiem savoir-vivre'em nigdy nie były jej mocną stroną, za co była często strofowana przez matkę przełożoną. Jedyne co przykuło jej uwagę to błyskawiczne tempo znikania potrawy z talerza.

W szkole Eliona nie była prymuską, jednak nie miała sobie równych w jedzeniu posiłków na czas, dlatego bez wahania przyjęła wyzwanie. Odłożyła na bok niewielką porcję dla Varesa i zaczęła jeść niemal łapczywie, w mgnieniu oka opróżniając talerz. Swoje zwycięstwo zwieńczyła triumfalnym okrzykiem:

- PIERWSZA!

Po chwili z uśmiechem zaczęła przyglądać się nieznajomemu. Jedynie Vares nie podzielał entuzjazmu przyjaciółki i rzucił mu ponure spojrzenie, na co tamten nie zareagował.

Ghalyia patrzyła z niesmakiem na poczynania elfki.

- To nie wyścigi - upomniała ją. - Nikt ci talerza sprzed nosa nie porwie. - Pokręciła głową z dezaprobatą. - A skoro już posiliłaś się, to możesz dokończyć swą opowieść.

Cały entuzjazm Eliony został szybko zgaszony przez surowy wyraz twarzy kapłanki.

Dziewczyna westchnęła ciężko i dramatycznie. Oparła brodę na ręce, przez co mówiła ciszej i mniej wyraźnie:

- W sumie... to już koniec opowieści. Teraz tylko muszę się zastanowić co dalej, bo do domu nie wrócę. Nigdy w życiu.

- Jeśli dobrze zrozumiałam, to uciekłaś z domu, żeby szukać pomocy u, jak to powiedziałaś? - Kapłanka patrzyła uważnie na elfkę. - Łotra, łajdaka i drania? Zgadza się?

- Tak! Ten łotr... wyobraź sobie... ja go odszukałam, bo uważałam go za przyjaciela, a on... Ten ładak obściskiwał się z jakąś lafiryndą... i ja mu oczywiście powiedziałam co o nim myślę… - głos Eliony był drżący, urywany i tłumiony przez gwałtowne wzburzenie.

- Obiecałam, że będę tu na niego rano czekać, ale sama sobie poradzę! I już miałam wychodzić... i pojawiłaś się ty... Później Vares nie chciał ze mną wracać. Dlaczego ja mam takiego pecha?

Oczy Eliony wypełniły się łzami.

- No już, już. - Ghalyia przysunęła się bliżej dziewczyny. Poklepała po ramieniu, by dodać jej otuchy. - Tak tragicznie nie może być, jak ci się teraz wydaje.

Głos kapłanki był spokojny i ciepły. Miał przynieść ukojenie.

Eliona rękawem otarła łzy z policzków. Spojrzała na kapłankę z wdzięcznością i chyba po raz pierwszy bez niechęci.

- A może...- zaczęła drżącym głosem. – A może mogę wam towarzyszyć? Nie na zawsze, tylko przez jakiś czas. Jeszcze nie mogę wrócić do domu…

Słowa Elfki zaskoczyły nie tylko Varesa, ale również ją samą.

- A dlaczego nie możesz wrócić do domu? I gdzie on jest? - Ghalyia nadal mówił tym spokojnym tonem.

Eliona lekko westchnęła i zaczęła mówić:

- Uciekłam z domu, bo zmusił mnie do tego mój ojciec. W sumie to mnie nie wyrzucił, ale zdecydował, że wyjdę za mąż, za człowieka którego nie kocham. Więc w sumie na jedno wychodzi, prawda? Ojca sobie nie mogłam wybrać, więc chyba powinnam mieć prawo wyboru męża, prawda? Nie miałam się gdzie podziać i pomyślałam, że Karl mi pomoże, w końcu jesteśmy... byliśmy przyjaciółmi. - Dziewczyna przerwała, wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić dalej: - Ale ten drań, którego imienia już nigdy nie wypowiem na głos, wolał obściskiwać jakąś lafiryndę. Resztę historii już znasz. Więc jak? Możemy iść razem z wami? Będzie fajnie, zobaczysz.

Ghalyia z wielkim zainteresowaniem wsłuchiwala się w potok słów wypływający z ust dziewczyny, która widać całą swoją wiedzę o życiu czerpała z jakiś oderwanych od rzeczywistości powieści czytanych przez młode panny.

- Chcesz towarzyszyć nam w naszej pielgrzymce po świątyniach pani wód wszelkich, panno Eliono? Dobrze. Coś wymyślę żebyś na swoje utrzymanie zarobiła. A teraz powiedz mi jak się ten Karl nazywa.

- Doskonale! - Eliona aż podskoczyła z radości i uściskałą kapłankę, czego najwyrwźniej bardzo zazdrościł jej Vares. Na tajemniczego towarzysza kapłanki jedynie spojrzała.

- Ten drań, którego imienia już nigdy nie wypowiem, przyjdzie tu jutro rano, o ile dotrzyma słowa - odparła ponuro.

- Lepiej opowiedz, gdzie razem ruszamy? I kiedy? I jak możemy wam się odwdzięczyć? - zapytała podekscytowana elfka, nie mogąc już się doczekać.

- Najpierw powiedz jak on się nazywa. - Kapłanka była nieugięta.

- Karl Obmacać-by-chciał, tak się nazywa, ha ha ha ha. – Eliona wybuchnęła śmiechem, jednak widząc poważną minę kapłanki, przestała żartować.

- Noo... dobrze – mruknęła i po chwili zastanowienia dodała niepewnie: – Karl Severs czy jakoś tak... ale dlaczego o niego tak uparcie pytasz? – rzuciła podejrzliwie.


Kapłanka pochyliła się w stronę mężczyzny i coś mu szepnęła do ucha. Ten szybko wstał i oddalił się.

- Zostałyśmy same. - Uśmiechnęła się. - Możesz nam towarzyszyć w drodze do Illaverdis. Musimy ustalić jednak kilka zasad. Inaczej nici wspólnej podróż. My ustalamy tempo podróży i jej kierunku. Nie chcę musieć cię później szukać. I, na Shelas, skończ proszę z jedzeniem na wyścigi. To jak panno…? - Ghalyia popatrzyła na rozmówczynię, jakby sobie przypomniała o czymś niezmiernie ważnym. - Gdzie moje maniery. Nie przedstawiłyśmy się. Jestem Ghalyia Asketill.

- Eliona Virian - odparła elfka, badawczo przyglądając się kapłance.

- Już wiem! – krzyknęła niespodziewanie, niemalże na śmierć strasząc Varesa.

- Oczywiście! Już wiem, kogo mi przypominasz! DYREKTORKĘ!. Ona zawsze do mnie mówiła ‘droga panna to, droga panno tamto’. Prawda Vares?

Nietoperz z powątpiewaniem spojrzał na uradowaną i dumną z siebie Elione, która kontynuowała:

- Od początku było w tobie coś znajomego. Z tą różnicą, że ty jesteś od niej znacznie ładniejsza i pewnie dlatego Vares tak się tobie przyglądał.

- Co do podróży... to możesz być spokojna, Ghalyio. To tylko na jakiś czas, a w razie czego, poradzimy sobie z Varesem sami. Nie będziemy wam sprawiać kłopotu.

- Nie wiem czy to dobrze, że przypominam ci kogoś takiego. - Kapłanka uśmiechnęła się. - Masz już pokój na noc?

- Tak, mamy z Varesem wynajęty pokój. Całkiem przytulny ale najlepsze jest łóżko, idealne do sk…- dziewczyna w porę ugryzła się w język - ...idealne do s...pania, bo kto by chciał skakać po łóżku prawda? Na pewno nie ja - Eliona uśmiechnęła się szeroko pokazując białe zęby.

- Możemy spotkać się przy śniadaniu. Swoją drogą ciekawe czy serwują placki na śniadanie...a póki co, pójdziemy się z Varesem przejść po okolicy. Oczywiście będziemy unikać kłopotów. Kto jak kto, ale my z Varesem ich unikamy, taką mamy zasadę, prawda Vares? No więc... komu w drogę ten idzie w las!

Eliona wstała od stołu i skierowała się do wyjścia, jednak po chwili odwróciła się i krzyknęła do kapłanki:

- No i dziękujemy za posiłek! Do zobaczenia przy śniadaniu!

- Do zobaczenia. - Kapłanka odprowadziła dziewczynę wzrokiem. A gdy ta opuścilła gospodę wróciła do spożywania kolacji.

 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 15-02-2019 o 15:06.
Jessica Hyde jest offline