Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2019, 18:55   #9
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Trzy miesiące wcześniej (Saxa)

Saxa skierowała się do Złotego Rogu, miejsca gdzie zazwyczaj trafiali dobrze ułożeni, poważni ludzie. Idealne miejsce by się zaszyć przed niechcianymi szczurami rzecznymi. Jeszcze nie wiedziała czy będzie ‘płacić za pokój’ - zawsze może znaleźć pusty pokój i się do niego włamać. Lub też znaleźć kogoś chętnego, kogoś, kto ją przygarnie na noc... Ale dopóki nie spróbuje - nie dowie się.
Podeszła do budynków należących do przybytku - w środku mimo późnej godziny nadal żyło życie towarzyskie. W stajni też tliło się światło, a z dachu stajni dało się przejść na mały balkonik należący do jakiegoś pokoju tawerny. “Kto by chciał wchodzić zawsze głównym wejściem, to takie oklepany.” Uśmiechnęła się do swoich myśli złodziejka i ruszyła w stronę budyneczku stajni. Światło w stajni nie paliło się bez powodu. I to nie umieszczone tam wierzchowce z niego korzystały, co stało się jasne, gdy Saxa zapuściła do wnętrza ostrożnego żurawia.
Konie stały grzecznie uwiązane w głębi stajni, w całym pomieszczeniu pachniało dobrze wysuszonym sianiem. Widziała wąską drabinkę na piętro gdzie siano leżało luzem aż po sam sufit. Widać było prześwity uliczki zapewne do drzwi na piętrze. Dwie lampki olejne zawieszone na dole dawały przyjemny półmrok, choć widoki jakie dawały były jeszcze przyjemniejsze.
Jak każda porządna tawerna ta też miała stajennego, który był często kimś z rodziny służby lub właścicieli. Saxa nie wiedziała kim jest dla właścicieli, ale jedno spojrzenie na nagie ramiona przerzucające widłami siano do rezydujących w pomieszczeniu rumaków i złodziejka wiedziała że dzisiaj wystarczy jej noc w stajni.
- Potrzebujesz czegoś? - Stajenny zapewne miał dobry słuch, bo ledwo Saxa przekroczyła próg stajni odwrócił się w jej stronę. Widząc, że ma do czynienia z kobietą, odłożył widły. - Nie wynajmujemy koni - powiedział, równocześnie przenosząc wzrok z twarzy 'gościa' na jej sylwetkę.
Błysk w oku świadczył, że docenia to, co widzi.
“Ha! Mam cię ptaszku!” Pomyślała blondynka w sekundzie już wiedząc jak to rozegrać. Jej twarz przyjęła wystraszony niepewny wyraz twarzy. Podbiegła jak zagubiona sarenka do stajennego i przestraszonym drżącym głosem zaczęła robić z niego bohatera tej nocy.
- Proszę pozwolić mi tu zostać - popatrzyła na niego wielkimi niebieskimi oczami - szukają mnie źli ludzie! Podli i chcący zrobić mi krzywdę! - przywarła do chłopaka dając poczuć swoje wdzięki przez warstwę ubrania - Zrobię wszystko o co poprosisz tylko proszę mnie nie wyrzucać na zewnątrz.
Nie było istotne czy chłopak jej wierzy czy nie, uwierzy w to co będzie chciał uwierzyć.
- Źli ludzie? - Stajenny spojrzał na drzwi, na widły, potem na dziewczynę. - A jeśli ja też jestem zły? - spytał, wzrokiem rozbierając Saxę.
Złodziejka starała się nie roześmiać. Chwyciła jego dłoń i przytuliła do niej policzek.
- Proszę, zrobię wszystko co mi...
Nie zdążyła skończyć zdania, gdy stajenny chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę ostatniego boksu. Jednego z nielicznych pustych.
Powód był jasny - stajenny uwił tam sobie całkiem przyjemne gniazdko, w którym mógł spędzać noce. Saxa pozwoliła sobie uśmiech zadowolenia, zapowiadała się przyjemna noc.

Mężczyźni tacy jak stajenny mieli wielką zaletę - często byli jurni jak zwierzęta, którymi się opiekowali i spokojnie można było im pozwolić by pierwszy raz był jak oni chcieli. Bo było pewnym że kolejne razy będą i to tej samej nocy - a każdy kolejny był już coraz bardziej przyjemniejszy i dający kochance większą przyjemność.
Złodziejka była osobą która lubiła upojne noce, zasypianie czy budzenie się koło gorącego ciała kochanka czy kochanki, albo kochanków było jej słabością ale i duża radością.
Stajenny dał jej dużo radości tej nocy - na swój prosty sposób. No i było też długie gorące pożegnanie, po którym Saxa ubrała się, zebrała rzeczy i zostawiła wykończonego kochanka w stajni, a sama poszła do gospody na śniadanie.
Dla człowieka któremu nie obce były upojne noce i ten blask jaki bił po nich od człowieka - Karl nie miał najmniejszych wątpliwości jak dobrze nieznajoma blondynka bawiła się tej nocy. Niezbyt porządnie założone ubranie, źdźbła sianka we włosach, błogi uśmiech i ten lekki ale zmęczony chód a kiedy minęła go posyłając mu śliczny uśmiech i puszczając oko, poczuł zapach kobiecego uniesienia po całej nocy igraszek. Ocenił jej wdzięki fachowym spojrzeniem... i dopiero w tej chwili rozpoznał w niej sprawczynię zamieszania w "Małpie". Odrobinę pozazdrościł temu, co miał się przyjemność zabawiać z nią całą noc, ale wnet przypomniał sobie kapitana Rogersa... Poza tym miał teraz ważniejsze sprawy na głowie, niż panna... jak jej było? Valdis, czy jakoś tak.
- Proszę, panno Valdis. Panie przodem. - Uprzejmym gestem otworzył przed nią drzwi.
Saxa zatrzymała się i obrzuciła go badawczym spojrzeniem. Złodziejka na szybko próbowała sobie przypomnieć czy kiedyś go okradła, spała z nim czy spała z nim a potem okradła. Jego twarz niestety a może na szczęście nie była ani trochę znajoma.
- Dziękuje, a mówią, że rycerskość umiera. Czy z obsypaniem mnie z rana tą kurtuazją idzie może też wspólne śniadanie? - No w końcu sam zaczął tą rozmowę szkoda by jego wysiłki się zmarnowały i nie mógł spędzić w jej towarzystwie trochę czasu … i zapłacić za jej śniadanie.
- Wybacz, ale jestem już umówiony. - Na jego twarzy pojawił się wyraz żalu, ale trudno było powiedzieć, czy był on szczery, czy też była to tylko uprzejmość. - Może następnym razem...
Bezczelnym spojrzeniem 'obmacał' biust Saxy.
- Heh i tak zdycha rycerskość - skomentowała i weszła rozglądając się po gospodzie. Mężczyzna wyminął ją i zrobił to samo, po czym zlokalizował interesujący go stolik i ruszył w jego kierunku. Saxa chciała zignorować już potencjalnego sponsora śniadania, ale kiedy zobaczyła, kto siedzi przy stoliku przemknęła się niezauważona do sąsiedniej loży i przysłuchiwała się, o czym mogą rozmawiać człowiek, który ją zna, kapłanka, którą poznała poprzedniej nocy i ruda elfka, która jej pomogła w ucieczce.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 15-02-2019 o 20:20.
Obca jest offline