Reakcja Gretty zaskoczyła Ericha. Miał zamiar stoczyć ostatnią w swoim życiu walkę i poprzez poświęcenie dać pozostałym, a przede wszystkim swojej siostrze czas na ucieczkę z tego miejsca. Jednak Gretta nie zamierzała mu na to pozwolić. Wyglądało na to, że człowiek nie był w stanie przeciwstawić się nadchodzącemu koszmarowi i jedyną szansę ocalenia daje ucieczka. A Gretta nie chciała uciekać bez niego...
- Dobrze. Już dobrze, uciekajmy stąd. - Zgodził się z nią wreszcie. - Chodź, akolito! Nic tu po nas! Nie możemy powstrzymać tego, co przywołali roznosiciele zarazy! - zawołał do Roela i pociągnął go za ramię. Na szczęście atakujący odpuścili i zdawali się czekać na nadejście przywołanej przez Kadata istoty.
- Biegnijmy za nimi! - wskazał prowadzonych przez starca chłopów.
Przebiegając obok jednego z budynków zauważył koryto służące do pojenia koni. Spoczywało na kamiennych wspornikach, jednak nie było do nich przy trwale przymocowane, zatem nie trwało długo, by przy pomocy Gretty wylał jego zawartość i przeniósł w kierunku pokonujących palisadę chłopów. Drewniane koryto nie było łodzią, jednak powinno pomóc utrzymać się na powierzchni, a do tego przenieść jego pancerz, tarczę i tym podobne nie pomagające w pływaniu przedmioty.