Barka spłynęła z prądem, co było pewną stratą, jako że mogła wejść w skład zgarniętego na bandytach łupu.
Eryastyr był jeszcze bardziej wściekły, bo opryszek z łodzi go trafił, a to mu humoru nie poprawiło.
- Jak się wszystkiego dowiesz - powiedział do Coruji, która przesłuchiwała jednego z jeńców - to pomożesz mi opatrzyć parę dziurek. A medyka odwiedzę później, jak się skończy to zamieszanie. - Spojrzał w stronę, skąd słychać było coraz głośniejszy hałas.
- Na razie zostańmy tutaj - zaproponował. - Może by się udało odzyskać tę barkę. - Przeniósł wzrok na Benedyktę.