Wątek: Id Inferno
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2019, 22:02   #17
DrStrachul
 
DrStrachul's Avatar
 
Reputacja: 1 DrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputacjęDrStrachul ma wspaniałą reputację
0.
Podobno ludziom przed śmiercią, całe życie przelatuje przed oczami. Bzdura! Ja widziałem tylko dwie rzeczy. Twarz mojej ukochanej córeczki, której już nigdy więcej nie zobaczę i obicie jego oczu we wstecznym lusterku, gdy poprosiłem o pomoc. Kogo oczy? - spytasz. Oczy mojego mordercy. Tak! Człowiek na którego liczyłem, dzięki któremu miałem odzyskać moją córeczkę, którego poprosiłem o wsparcie, okazał się moim zabójcą. Sam w to nie wierzę, a jednak…

Złapał mnie za włosy i gwałtownie szarpnął do tyłu.
- Masz coś jeszcze do dodania? -syknął wściekle, a krople jego śliny spadły mi na policzek.
Chłód lufy mojej własnej broni wbił mi się w skroń. Sytuacja zakrawała na absurd. Tak wiele wiedziałem o tym człowieku. Byłem pewien, że kto, jak kto, ale on nie jest do tego zdolny.

Gdy pociągnął za spust, czas niemal przestał istnieć. Czas lotu kuli, która rozerwała mi mózg liczony był ułamkach sekundy. Mimo to właśnie w tym momencie przez mój umysł przeleciało miliony myśli. Zastanawiałem się gdzie popełniłem błąd. Co stało się iskrą zapalną, która uczyniła z tego człowieka bezwzględnego, wyzbytego z emocji zabójcę? Wspominałem moją ukochaną córeczkę. Wszystkie dobre i złe chwile, które z nią przeżyłem. Ten jeden krótki moment przepełniony był milionem uczuć, myśli i pytań. A przed oczami widziałem tylko te dwie rzeczy.
Moją słodką córeczkę i odbicie jego oczu we wstecznym lusterku.

Ból był jak iskra. Jak błysk flesza. Krótki, ale niesamowicie intensywny. Czułem, jak kula przelatuje przez mój mózg. Z lekkością, gładko i bez żadnego oporu. Czułem, jak Siła wystrzału rozrywa moją czaszkę, która pęka niczym dojrzały arbuz uderzający o ziemię.

Ból był jak iskra. Krótki błysk flesza, a później tylko ciemność. Nieprzenikniona, gęsta i lepka ciemność.

1.
Nie pamiętał, jak wrócił do wynajętego domku. Szczegóły zatarły się w pamięci. Krótkie migawki wspomnień pulsowały pod powiekami. Paliły niczym rozgrzane żelazo. Krew pulsowała w skroniach, jakby chciała przebić się przez ścianę żył, mięśnie i skórę. Jakby chciała uciec. Uwolnić się.

Drżąca dłoń zmazywała odciski palców z telefonu Brada. Obca dłoń, pozbawiona czucia i koordynacji.

Wbijający się pod czaszkę głuchy trzask ustawianych na blacie fotograficznych kuwet.

Pistolet wciskany w stygnącą dłoń trupa z roztrzaskaną czaszką. Zrzucane nerwowo z ubrania strzępy mózgu i kawałki pogruchotanych kości.

Trupio blade światło księżyca słabo oświetlało upiorną scenę mordu. Stygnący trup z roztrzaskaną czaszką na środku zdewastowanego pokoju. Mord? Nie, samobójstwo pogrążonego w depresji i rozpaczy ojca. Tak! Nie było wątpliwości, że to samobójstwo.

2.
Działał, jak automat. Czuł się trochę tak, jakby wypełniał jakąś instrukcję, czy ustalony przez kogoś plan lub wgrany w podświadomość program. Usunąć odciski palców, zniszczyć ubranie, odszukać samochód, wyrzucić kluczyki do jeziora, skopiować dokumenty. Krok po kroku, niemal bez większego zastanowienia, wykonywał kolejne czynności.

Pełnia świadomości wróciła dopiero, gdy wjechał na autostradę. Wracał z iście upiornej podróży. Czuł gromadzące się w mięśniach zmęczenie. Jego powodem nie był wysiłek fizyczny, a stres. Rosnąca z każdą sekundą obawa i lęk przed popełnieniem błędu. Margines pomyłek prawie nie istniał. Musiał być perfekcyjny w tym, co robił. Nigdy w życiu nie czuł nic podobnego. Nawet, gdy zdawał egzaminy końcowe nie odczuwał tak wielkiej burzy emocji.

Na domiar złego jego działania, nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. nigdzie nie znalazł samochodu Brada. Studiowanie dokumentów z teczki, także niewiele dało. Wzrosło jedynie przeświadczenie, że teczka nie była kompletna. Brad rzucił mu jedynie przynętę, którą miał się zachłysnąć. Miał niemal pewność, że były agent CIA, o ile faktycznie nim był, wiedział dużo więcej o całej sprawie.
Mimo to teczka stanowiła ważne źródło informacji Była dobrym punktem wyjścia do dalszego śledztwa.

Pierwszy raz od kiedy zaciągnął się do pracy dla wywiadu czuł, że naprawdę jest agentem. Nie tylko donosicielem i pośrednikiem w przekazywaniu informacji. Teraz ciężar całej sprawy spoczywał głównie na nim. Od tego, co zrobi, jakie decyzje podejmie zależało niemal wszystko.

Monotonny ruch na autostradzie troszkę ukoił zszargane nerwy. Bieg myśli stawał się spokojniejszy i bardziej klarowny. Wracał do domu i miał jeszcze kilka godzin, aby zastanowić się co dalej robić i co powiedzieć żonie, która porzucił na lotnisku.

3.
Mijały kolejne godziny, a telefon Franka nadal był wyłączony. Pytania i wątpliwości kłębiły się w jej głowie. Każda upływająca minuta przybliżała ją do chwili, kiedy będzie musiała coś z tym zrobić. Wynajęcie detektywa stanowiło pierwszy krok. Ważny, ale czy najważniejszy.
Co z rodzicami Franka? Co z Harrym, Peterem i Rebeccą? Jak powiedzieć dzieciom, że ich tatuś zaginął?

Tak! Zaginął! Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Starała się unikać tego słowa, ale ono krążyło wokół niej niczym wygłodniały wilk.

Poczekam do poniedziałku - postanowiła. Jak do poniedziałku Frank się nie odezwie, to zaczynam działać.

4.
Gdy w poniedziałek rano zadzwonił telefon Jessica nie spała już od ponad godziny. Leżała w łóżku zastanawiając się, jak ciężki dzień ją czeka. Ile ważnych decyzji będzie musiała podjąć. Narastająca liczba pacjentów, dzieci czekające na tatusia, teściowie i czający się gdzieś morderca, Rick Ramirez.
W natłoku spraw niemal o nim zapomniała. Tylko czy on zapomniał o niej?

Spojrzała na ekran telefonu. To był Lew Archer. Niemal wyskoczyła z łóżka, stając na równe nogi.
- Halo, pani Mitchell - usłyszała głos detektywa.
- Dzień dobry, panu. Ma pan jakieś wieści o moim mężu?
Po drugiej stronie nastała chwila ciszy. Zbyt długa chwila. Tuman czarnych myśli zbierał się nad głową Jessici.
- Panie Archer, czy coś mu się stało? - wyszeptała łamiącym się głosem.
- Nie, to znaczy nie wiem - odparł detektyw niepewnie. W jego tonie było jakieś dziwne rozdrażnienie, niepewność, a może nawet strach. Jessica znała ten ton. Tak wielu jej pacjentów mówiło w ten właśnie sposób, gdy docierali w swoich opowieściach do chwil traumatycznych, bolesnych wspomnień i uczuć.
- Panie Archer jest pan tam? - zapytała spokojnym, pozbawionym emocji głosem. Zawodowe nawyki miała tak głęboko wpisane w swoją duszę.
- Jestem, jestem. Ja bardzo panią przepraszam, ale muszę zrezygnować z prowadzenia pani sprawy. Zaliczkę oczywiście zwrócę.
- Jak to zrezygnować? Dlaczego? - Jessica nie wierzyła w to, co słyszy.
Znowu chwila ciszy, po drugiej stronie.
- Względy osobiste - wyjaśnił w iście zagadkowy sposób Archer - Mogę pani polecić kogoś innego, a najlepiej radzę zadzwonić na policję.
- Względy osobiste? - powtórzyła jak automat - To jakiś żart?
- Jeszcze raz bardzo panią przepraszam, ale nie mogę zająć się tą sprawą. Musi pani szukać pomocy, gdzie indziej. Przepraszam i do wiedzenia.
Archer rozłączył się, a Jessica jeszcze przez dobrych kilka sekund stała z otwartymi ustami i telefonem przy uchu.

5.
Oswojenie się z faktem, że została pozbawiona pomocy i że musi załatwić kolejną sprawę, zajęło jej dobry kwadrans. Jessica nie należała jednak do osób, które łatwo się poddają i popadają w zniechęcenie przy byle kłopotach. Co prawda, teraz miała ich niemało. Problemy są jednak po to, aby je rozwiązywać. I jak to mawiają nie ma takiego dna od którego nie da się odbić.

Zjadła szybkie śniadanie, ubrała się i z gotowym planem działania ruszyła do samochodu. Po drodze niemal z przyzwyczajenia zajrzała do skrzynki. W środku leżała duża, brązowa koperta zaadresowana na jej imię i nazwisko. Nie było nadawcy. Stemple pocztowe wskazywały chyba na Ohio. Nie była pewna. Musiałaby to sprawdzić.

Z pomocą kluczyka od samochodu otworzyła przesyłkę.
Dokumenty zebrane w teczce wyglądały na profesjonalny materiał wywiadowczy lub rzetelną dokumentacją dziennikarską. Znalazł tam dość obfite dossier rodziny Leibmanów. Nie było, co prawda prawie żadnych osobistych, czy prywatnych informacji. Uwagę wzbudzał za to fakt współpracy Joela Leibmana z dwoma wywiadami. Wedle autora dokumentacji potwierdzeniem tejże było kilka wyjazdów zagranicznych, spotkania z osobami, które ponoć są agentami, czy przebywanie w miejscach będącymi lokalami kontaktowymi.

Teczka zawierała szczegółową dokumentację medyczną Esther i Miriam Leibmann, od narodzin, aż po dzień dzisiejszy. Wyniki badań, kontroli, szczepień czy wizyt u dentysty. Było też kilka kserokopii wyników jakiś badań. Używane zwroty były nietypowe i podejrzane.

“Obiekt X5-101 w dniu 10-11-2016 został poddany rutynowej kontroli. Wyraźny wzrost odczynnika alfa wskazuje, że poprzednie zabiegi przebiegły zgodnie z planem. Obiekt nie wykazuje, co prawda wzrostu w zakresie emanacji falami typu B, ale przypuszczamy, że nastąpi to w ciągu najbliższych dni.”

Tego typu opisów było kilka. Każdy z nich kojarzył się bardziej z dokumentacją do jakiegoś filmu sf niż z prawdziwymi aktami medycznymi.

Oprócz tego w środku znalazło się też też kilka zdjęć podpisanych na odwrocie “Tajny ośrodek badań” Zabudowania przypominały zwykłą bazę wojskową, położoną gdzieś na pustyni.

Dodatkowo w kopercie znajdowały się też kartoteki innych dzieci. Dokumentacja zawierała podobnie, jak w przypadku córek Leibmanów, pełną teczkę badań i wyników medycznych, datę uprowadzenia i opis dalszych losów. Było to dwadzieścioro jeden dzieci w wieku od 6 do 12 lat, obu płci. Cześć z nich uznana była za zaginione, co potwierdzały kopie raportów policyjnych. Część natomiast była stałymi pacjentami różnych szpitali psychiatrycznych. Teczka zawierała także dwa akty zgonów oraz jeden szczegółowy raport koronera.
Z raportu wynikało, że Timothy Brown, lat 10, zmarł w wyniku rozległych obrażeń czaszki oraz obrażeń wewnętrznych wywołanych najprawdopodobniej długotrwałymi torturami. Szczegółowy opis obrażeń sugerował wyjątkową brutalność i skrupulatność oprawców.

Jessica była zszokowana przejrzanymi dokumentacji. Nasuwało się jej tysiące pytań, podobnie jak teorii wyjaśniających to wszystko.Niezależnie kto przesłał jej kopertę należało zacząć działać.
 

Ostatnio edytowane przez DrStrachul : 19-02-2019 o 22:42.
DrStrachul jest offline