Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2019, 22:30   #3
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
"Dzisiaj jest pierwszy dzień z tego, co zostało z twojego życia, więc przeżyj go dobrze."



óz ruszał z pomniejszego rynku Waterdeep. Okoliczny kupiec sprzedał to co planował poprzedniego dnia i zabierał się z powrotem do swojej wsi. Zabierał ze sobą swojego syna i elfa. Ktoś podbiegł na tył wozu i złapał się krawędzi pewnie się podciągając.
Co do..?
Hej woźnico! Znajdziecie jeszcze miejsce dla jednej osoby? – postawna kobieta o krótkich czarnych włosach i wystrzyżonych bokach uśmiechnęła się przyjaźnie. Jej oczy koloru nieba niosły ze sobą wspomnienie ciepłego letniego dnia.
Zapłacę, nie bójcie się, pieniądze mam. Kłopotów też nie chce. Słyszałam, że w stronę Złotego Łanu jedziecie, ale nie zdążyłam się zebrać wcześniej.
Nie do końca przekonany kupiec w końcu kiwnął głową.
Zróbcie tylko coś nie tak a wyrzucę was, zrozumiano?
Jak najbardziej!
Dłoń owinięta czerwonym sznurkiem wysunęła się po kolei do każdego jadącego.
Hanah jestem. Miło poznać. Huff, ależ gorąc! – kobieta klapnęła obok elfa w szerokim kapeluszu uśmiechając się do niego zaraz pozwalając zająć się swoimi sprawami. Nie żeby podczas jazdy dało się wiele robić. Można była milczeć, rozmawiać, patrzeć przed siebie albo obserwować innych. Hanah zaś ściągała teraz uwagę na swoja osobę. Na pierwszy rzut oka przypominała najemniczkę. Wysoka i szeroka w ramionach jak na kobietę z charakterystycznie ściętymi włosami. Znoszone buty i skórzana zbroja wskazywały, że widziały swoje tak jak ich właścicielką. Z wizją silnorękiej kłócił się tylko fakt, że kobieta nie miała przy sobie broni. Jedynie u jej pasa wisiał duży tom w skórzanym schowku. Dodatkowo z połów rozsupłanego napierśnika prześwitywał medalion z wizerunkiem skrzyżowanych białych dłoni połączonych czerwonym sznurkiem. Jego właścicielka zaś właśnie wyjęła modlitewnik. Chwilę potem jej usta poruszały się bezgłośnie wypowiadając kolejne wersety modlitwy porannej.

Elfi towarzysz w szerokim kapeluszu okazał się mieć na imię Varis. Takiej osobowości kobiecie nie przyszło jeszcze spotkać. Niczym prawdziwy artysta z najgorszych opowiadań używał słownictwa, które nawet uczonej w kilku dziedzinach kapłance ciężko było zrozumieć. Niczym aktor na scenie świata elf w kapeluszu wygłaszał prozę życia i kwestie codzienności. Jedynym czego brakowało to oklasków od widowni. Hanah prawie zaklaskała. Była pod wrażeniem.

Jeszcze tego samego dnia dostrzegli nietypowego podróżnego. Wysoki elf o dwukolorowych włosach ciągnął za sobą muła.
Hej, woźnico wiecie gdzie po drodze można noclegować? – zapytał kiedy tylko wóz się z nim zrównał. Woźnica już miał odpowiedzieć kiedy mu przeszkodzono.
W stronę Złotego Łanu może przypadkiem? My się tam właśnie udajemy. Może dołączycie? – czarnowłosa zagaiła do nieznajomego. Po krótkiej chwili targowania się jeszcze z woźnicą nowy towarzysz mógł dołączyć do pasażerów. Jego muł został przywiązany do tyłu wozu i grzecznie szedł nie skarżąc się za często. Droga do obozu była monotonna. Prawie dziesięć dni jazdy dawało szansę poznać się wzajemnie. Neff jak się przedstawił elf z dwukolorowymi włosami był bardzo ciekawy. Bywały momenty w których był bardzo przyjacielski, tylko po to aby zaraz zacząć się zachowywać opryskliwie lub wybuchnąć śmiechem. Zaraz potem przepraszał.
Jakiś dziwne te elfy... – szeptał woźnica wieczorami, kiedy już zbierali się do noclegu. Pech chciał, że zwracał się też i do kapłanki.
No to i są dziwne. Ilmater naucza zaś, aby wspierać niespokojne dusze. Oni na takie wyglądają. Kłopotów wam nie robią, nie szepcie więc za ich plecami. – Tak, Hanah nie przeszkadzało zachowanie nowopoznanych. Na pewno ją zaskoczyli, lecz nie zrazili.


iedy podróż się skończyła - a monotonna nie była, kapłance przyszło zderzyć się z rzeczywistością. Dziesięć dni w podróży z tak ekscentrycznym towarzystwem mogłoby nadwyrężyć nerwy niejednej osoby. Tak jednak się stało, że Hanah sama miała silny charakter, który nie płoszył się pod naciskiem cudzego ego. Chłonął je i przetrawiał sprawiając tylko, że na twarzy kobiety nie raz malował się uśmiech. Był szczery, lecz tym którym ciężko było wierzyć w cudzą szczerość mogli doszukać się w nim kpiny lub wyższości.

Wysiadając z wozu niebieskooka wręczyła opłatę kupcowi. Czekały ją jednak kolejne wydatki. Przez swoją nierozwagę zapomniałą pewnych składników, które teraz musiała uzupełnić. Miała przed sobą cały targ pełen gwaru. Stosy towaru piętrzyły się i dziw brał, że jeszcze żadna banda bandytów nie rzuciła się na ten obóz z zębami i pazurami. Kapłanka weszła pomiędzy wozy i namioty z obietnicą dla towarzyszy, że spotkają się później jak już znajdzie co potrzebuje. Szybko zgubiła się w plątaninie kolorów i ludzkich głosów wypytująco od konkretnych kupców i ledwo unikając zakupu niepotrzebnych jej rzeczy. Wszak dusigrosze niechętnie polecali konkurencję, a co dopiero tacy, którzy już ponad tydzień czekali w tym miejscu. Zagubiona zaczęła szukać rozglądać się za jednym z jej elfich towarzyszy. Jej spojrzenie spotkało się jednak z parą oczu ziejących czernią.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 22-02-2019 o 14:36.
Asderuki jest offline