Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2019, 17:29   #3
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Susan dość szybko zaczęła się przekonywać, że to nie będzie aż tak łatwe jak jej się wydawało. Przede wszystkim zaś, pracochłonne. Mijały godziny, które spędzała na kolanach czyszcząc wannę i jej okolice, łazienkę, ubikację… długie godziny. Męczące godziny. Gdy już skończyła, był wieczór, ale łazienka była czysta. Woods zdała sobie sprawę przy okazji, że odnowienie całego domu to praca ponad siły dla samotnej kobiety. A już na pewno w tempie jakie sobie tu założyła. Trzeba to rozłożyć na dłuższy okres czasu. Na dziś już skończyła. Co prawda burczało jej w brzuchu, ale nie miała sił, by zebrać się w sobie i pójść do pubu. Woods żałowała teraz, że odmówiła propozycji pani wiceburmistrz (nawet jeśli była to randka, choć w to akurat Susan wątpiła). Kolacja domowej roboty z pewnością by się teraz przydała. Wbrew zapowiedziom Eleonore prądu w tym domu jeszcze nie było, ale sądząc po głuchy dźwiękach dochodzących z rur, przynajmniej woda już była dostępna.
- Może gaz też jest … - Ledwo powiedziała do siebie, w końcu kupiła chleb i jajka i masło wiec spokojnie mogła zrobić sobie jajecznicę. Powlokła się do ciemnej kuchni. Przyświeciła sobie latarką w telefonie i zaczęła przeszukiwać szafki i szuflady. Znalazła parę świec i pudełko zapałek, … a dokładniej pudełko z sześcioma zapałkami. Dwie się złamały, jedna nie zadziałała. Dopiero czwarta zaiskrzyła małym płomyczkiem nadziei który od razu rozmnożył się na dwóch świecach.
Próba wody wywoła po całym domu jęczenie rur jakby cały dom odczuwał niewypowiedziane cierpienie. Na szczęście po paru litrach plucia rudawo-brunatnej cieczy zaczęła lecieć już w miarę czysta. W słabo oświetlonej przez świece odnalazłą kolejne sprżety kuchenne które powędrowały na płukanie do zlewu.
- Czas na próbę ognia…- Powiedziała do ciemności która nie opuszcza jej towarzystwa. Przekręciła pokrętło kuchenki. I zbliżyła płomień świecy do palników, nasłuchując charakterystycznego odgłosu lecącego gazu.
- Jest ! - Krzyknęła uradowana kiedy jeden z palników zapłoną niebieskawym płomieniem, oświetlając bardziej pomieszczenie. Dosyć szybko kuchnia wypełniłą się aromatem smażonej jajecznicy i odgłosem gotującej się wody w czajniku. Pierwsza kolacja w nowym domu i do tego przy świecach.
- Smacznego Susan Woods! - powiedziała do siebie udając, że ktoś jeszcze siedzi z nią w kuchni. - A dziekuje Kuchnio! - Odpowiedziała Susan do kuchni.

Zaspokoiwszy głód i dopijając czarną gorzką herbatę kobieta zbierała siły by wrócić na górę i się położyć. Była zbyt zmęczona by gdziekolwiek jeszcze iść, łazienka wyssała z niej całą siłę. Świece powoli się wypalały odpychając dzielnie mrok mieszkania w zakamarki. Pewnie z zewnątrz wyglądało jakby dom nadal był niezamieszkały.

Gdy dotarła po skrzypiących schodach do sypialni, ta… wypełniona była intensywnym zapachem piwonii. Unoszącym się niemal jak niewidzialna mgiełka. W cieniach rzucanych przez świecę na łóżko Susan dostrzegła ukrytą pod kołdrą sylwetkę.
- Acchh?! - Krzyknęła przestraszona, na widok wypukłości na łóżku a kiedy po chwili się uspokoiła dodała na głos, - Kretynko, zostawiłaś tak rzeczy, - uspokoiła samą siebie i podeszła do wypukłości. Chciała przesunąć swoje ubrania w nogi łóżka. Zastanawiała się dlaczego mimo pozostawienia okien otwartych zapach perfum nadal rezydował w jej pokoju.
Po sprzątnięciu rzeczy i przekonaniu się, że jednak żadne ciało nie kryje się na i pod łóżkiem i pospiesznym wygładzeniu pościeli Susan poczuła, że zaczyna jej brakować powietrza. Zapach piwonii, choć piękny, był coraz bardziej przytłaczający. Ruszyła więc odruchowo do okna odsunęła kotary otwarła, by je przewietrzyć i móc wreszcie odetchnąć głęboko. Nie przejmowała się, że ktoś ją teraz zobaczy… akurat nie było wszak nic ciekawego do zobaczenia. Przynajmniej w jej oknie. Budynek na lewo od pubu, jarzył się światłami na piętrze. Budynek na prawo nie. W samym pubie widać było światło… ale wzrok Susan przyciągnęło okno zaciemnionego budynku. Z niego wychylała się kobieta. O wyjątkowo bujnych kształtach i gęstych włosach koloru… ciemnego. Opadały jej puklami na twarz i na duże nagie piersi obejmowane lubieżnie przez jej dłonie. I wpatrywała się w Woods świecącymi jak u wilka oczami uśmiechając się zmysłowo.
“Wow, nie no trafiłam do mocno wyuzdanej okolicy.” Pomyślała właścicielka byłej cukierni wpatrując się w kobietę po drugiej stronie ulicy. “Ciekawe czy w ciemności kryje się jej kochanek który ją do tego podpuszcza.” Zastanawiała się nie spuszczając wzroku z białego ciała kobiety “Może ten pokaz jest dla kogoś innego a ja się załapałam na formę voyeuryzmu.”
Krótkie zerknięcie na boki, pozwoliło Susan stwierdzić, że nie dostrzegła żadnego innego widza… a i zmysłowa ekshibicjonistka patrzy się prosto na nią, rozkoszując się miękkością własnego biustu. Było coś jednak niepokojącego w tym erotycznym pokazie, coś kryjącego się w jej oczach wydających się nieco nieludzkie, ciele jakby idealnym do grzechu. Jakieś ukryte zagrożenie w jej zmysłowych ruchach palców po jej skórze.
“Ech, to się robi już za dziwne na mój gust, dobranoc dziwaczko.” Pożegnała się w myślach z sąsiadką naprzeciwko i zostawiając otwarte okno po raz kolejny i lekko uchyloną kotarę. Mając nadzieję, że zapach piwoni się w końcu ulotni z mieszkania. Kiedy się odwróciła ‘macki’ na tapecie ...bluszcze na tapecie poruszały się leniwie.
- Spokojnie Susan. - Powiedziała do siebie oddychając głęboko. - To tylko gra świateł i ciemności. A ty!- Zwróciła się do tapety. - Znikasz z tego pokoju jak tylko się obudzę rano!
Po wdrapaniu się na łóżko, Woods zasnęła bez problemu. Nawet nie zauważyła kiedy oczy zamknęły się…

...Zimno, wilgoć, dźwięk łańcuchów. Zima podłoga koi ból obitych pośladków i pleców. Jest ciemno, zapach jest zatęchły i pełen zgnilizny. Ręce wyciągnięte w górę, oplecione były łańcuchami. Zapach piwonii mieszać się zaczął z innymi zapachami, gdy przykuta do ściany i siedząca na podłodze Susan spojrzała na otwierające się drzwi jej celi. Weszła ona.. kobieta dominująca, wadera wilczego stada... naga, lubieżnie poruszająca się z każdym ruchem, bezwstydna. Choć nie dostrzegała jej twarzy Woods doskonale wiedziała kim ona jest. Przesunęła wzrokiem po jej szyi, na piersi i brzuch… w dół… do wijących się między udami...oślizgłych, lepkich…
- Nie... proszę… nie… - pisnęła w przerażeniu ściskając uda.
- Świat należy do śmiałych.-
 
Obca jest offline