Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2019, 20:45   #7
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Odwróciła twarz od zdjęcia zdając sobie sprawę, że mierzenie się z Alice może być trudniejsze dla niej, niż sądziła.
“Chęci to jedno, ale muszę mieć plan, a żeby mieć plan muszę wiedzieć z czym mam doczynienia...” jej myśli nie były już takie pewne ale przynajmniej miała plan.
- Dobra wyjdźmy stąd. Już się naoglądałam. - Powiedziała i lekko popchnęła Jane do wyjścia. - Przynajmniej wiem co tu jest...chyba sobie to zostawię. Choć tak naprawdę łatwo to znaleźć.
- No niby tak…- odparła z uśmiechem Hong zerkając przez ramię.- Dziwnie się tam czułam, wiesz?
- No był to gabinet osoby która próbowała do czegoś dojść i popełniła samobójstwo...dziwne by było gdybyś się tam dziwnie nie czuła. - pocieszyła ją Susan - No dobra to właściwie wszystko co chciałam pokazać.
- Czyli teraz mnie wyrzucasz i sama wypijasz resztę butelki?- zaśmiała się wesoło Jane zerkając na Susan. Zamyślona przygryzła wargę, zarumieniła się nagle i potrząsnęła głową.- Może to i lepiej. Czuję że alkohol miesza mi w myślach.
- Nieee, nie będę piła. Zostawię na później. Choć powiem ci że sama wolę wina algo kolorowe owocowe drinki z palemkami. - I nie wyrzucam cię tylko poza piwnica do której i tak się nie dostaniemy to widziałaś już wszystko co moim zdaniem wymaga napraw… czyli głównie pozbycie się tej obrzydliwej tapety. - Wyjaśniła swój komentarz Susan.- Mówiąc szczerze jeszcze do końca nie wiem jak zagospodarować dół. Pewnie pozbędę się co drugiej półki na ścianach żeby było miejsce na wazowy, i chyba część kontuaru wypadałoby usunąć albo nie wiem jakoś odłączyć i przerobić. Jak potrzebne to już na raz to mogę jutro naszkicować co miałam na myśli. Choć szczerze wole mieć najpierw uporządkowaną część mieszkalną.
- Ja też bym radziła zacząć od mieszkania. Biznes poczeka. A żywić się możesz u mnie.- odparła z uśmiechem Hong i rozejrzała po gabinecie.- To jak? Kuchnia czy sypialnia? Gdzie będziemy pić i gadać?
- Łóżko sypialni mam wygodniejsze do plotek …- powiedziała i naglę ugryzła się w język, spaliła buraka zdając sobie sprawę jak to musiało zabrzmieć.-... znaczy to nie miała być propozycja czegoś więcej.
- No… wiesz… - odparła również zawstydzona Jane.- Nie przestraszyłabym się, gdyby była. Ja akurat mam doświadczenie.
Przygryzła wargę wodząc spojrzeniem po piersiach Susan i potarła czoło nerwowo czoło dłonią. Odetchnęła głęboko.- To też źle zabrzmiało. Niemniej… nie przestraszyłabym się.
- To dobrze, ja po prostu … poruszane tematy wcześnie… Ok wiesz co po prostu pójdę po nasze szklanki i butelkę bo zaraz zrobi się już za bardzo dziwnie. - Stwierdziła Susan i pobiegła po schodach na dół korzystając z chwili by uspokoić skołatane serce i głowę.
Gdy wróciła na górę, Jane już rozgościła się na łóżku. I zdjęła spodnie. Pomijając zgrabne nogi i majteczki w różowe serduszka Susan zwróciła uwagę na bransoletę - łańcuch na jej kostce. Tyle że nie żelazny, a miedziany.
- Nie chciałam brudzić ci pościeli.- wyjaśniła Hong.- W sklepie dokonuję też prostych napraw. I nie przejmuję się brudem. Więc spodni nie mam czystych.
- Nie ma sprawy i tak muszę ją zmienić na nową. Tyle że jej jeszcze nie kupiłam. - przyznała się Woods okrążając łóżko u siadając z drugiej strony. Szklanki znowu były pełne, przynajmniej taką ilością trunku jaką się podawało. - Ładny łańcuszek…
- Taa…- westchnęła Jane upijając nieco trunku i dodając.- Ja nie miałam tyle siły co ty. Uległam Alice, zaczęłam całować jej stopy, uda.. weszła pod spódnicę, zdarłam zębami majtki i zaczełam lizać jej muszelkę… I wiesz co, byłam strasznie podniecona. Napalona jak nigdy w życiu. Potem ona sprawiła, że doszłam krzycząc z rozkoszy. I wieczorem… pochwyciłam jakiegoś mieszkańca i oddałam mu się w bocznej uliczce… żeby sobie udowodnić, że mam kontrolę nad swoim ciałem.
Musnęła palcami łańcuszek.- Potem spotkałam Rose i kochałyśmy się przez dwie godziny. Potem… uznałam, że nie ma co walczyć. I…- wzruszyła ramionami.- … zanim się obejrzałam, znalazłam się w Towarzystwie Historycznym. To… - trąciła palcem łańcuch.- ,.. najniższy stopień wtajemniczenia.
- Alice miała żelazny… są tylko te czy jeszcze inne stopnie? - Zapytała nie mogąc oprzeć się myśli że łańcuch na nodze ma trochę … niewolniczy podtekst.
- Jest złoty na kostce miss Dupont.- westchnęła ciężko Jane i zerknęła na Susan dodając.- Miejscowa tradycja… wywodząca się z jednej z porąbanych historii powiązanych z tym miastem. Dość upiorna jak dla mnie ta historia.-
Podsunęła pustą szklankę niemal pod nos Susan. - Więc może ty coś radosnego opowiesz?
Susan dolała alkoholu do pustej szklanki i zaczęła - Dawno, dawno temu na północy żyła mądra i ładna…- Używając wyobraźni i wzorując się na klasycznych bajkach, Susan uraczyła Jane opowieścią o niej samej przynajmniej do momentu wyjścia za mąż. Późniejsza historia była już mroczna i było jej daleko do radosnej. Choć Historia Susan nie była prawdziwa wzorowała się na historii Yoony. Tylko szczegóły były inne ‘rycerz’ Susan był detektywem a nie człowiekiem z półświatka i łapał złych ludzi zamiast ich zabijać. -... Koniec … reszta historii nie jest już radosna.
- Moja jest gorsza.- odparła Jane popijając trunek i przyglądając się siedzącej Susan. Odetchnęła głośno.- Nie chcę ci dorzucić paliwa do koszmarów, więc.. wolę ostrzec od razu.
- Widziałam jak ginie mój mąż …- “...z mojej ręki a potem sama rozpuściłam jego zwłoki w kwasie siarkowym ...” - … poradzę sobie z twoją historią, mów. - Dolała jej znowu alkoholu, sama miała nadal wystarczająco.
- To nie jest moja historia.. to jedna z uroczych opowieści dotyczących tego miasta. Działo się to pod koniec wojny secesyjnej. Ówczesny pan i władca tych ziem pojechał na wojnę zostawiając swoje córki do nadzorowania majątku i niewolników. Miłe to one nie były, za to były piękne. I cóż… wojna została przegrana. Niewolnicy się dowiedzieli... wpadli do dworku i urządzili sobie orgię ze zbiorowym gwałtem i torturami owych ślicznotek. A potem zwiali…- westchnęła z ironią w głosie.- ...One ledwo to przeżyły. Ich ojciec wrócił w ostatniej chwili i… porozwieszał na drzewach szczątki tych sprawców, których złapano. Potem umarł… a córki przejęły majątek i wiesz… teraz dopiero zaczyna się najbardziej porąbana część.-
Susan przysunęła się do Jane z jednej strony zafascynowana makabrą z drugiej całkowicie obrzydzona tym, co wydawało się jej że zaraz usłyszy.
- Ten jeden wieczór odbił się na psychice tych dziewcząt. Przez większość roku były normalne… w miarę normalne. Ale w rocznicę swojego pohańbienia sprowadzały kilkunastu mężczyzn, faszerowały ich narkotykami i “odgrywały” tamtą noc z owymi kochankami zredukowanymi do opętanych seksem bestii… i zabijały ich po wszystkim, równie okrutnie jak ojciec pomordował ich oprawców. Urocza miejscowa legenda, co?- Jane upadła na łóżko i uniosła nogę w górę machając swoją stopą… i bransoletką na niej.- Urocza pamiątka tej pokręconej historii.-
- Nie powiedziałabym,...znaczy wiem, że ironizujesz ale jednak… masakra....- Susan aż wzdrygnęła się na myśl o tej historii. - I towarzystwo powstało na jej podwalinach?
- Och.. też. Założyciel miasta był francuskim zboczeńcem lubującym się w orgiach i rytuałach z czarnego lądu i Indii. Towarzystwo bardzo lubi historię… a ta w tym mieście jest pokręcona. - wzdrygnęła się Jane zerkając na Susan. Oblizała usta.- Chcesz wiedzieć jak to było? Gdy wodziłam ustami po stopie Alice? Przestraszona i pobudzona?
Odetchnęła głęboko.- Niesamowicie pokręcone uczucie, ale przynajmniej przyjemniejsze od historii tego przeklętego miasta.
- Wracasz do tego już któryś raz. Za każdym razem brzmisz jakbyś próbowała siebie przekonać do czegoś.- Susan nie wiedziała czy dobrze robi mówiąc to na głos, ale to co zrobiła Alice w gabinecie… nie wydawało jej się ani trochę lepsze od tego z historii. Choć czy można ją było winić za myśli które miała Susan? A jeśli jej myśli to tylko to co robi Susan. Z drugiej strony to co mówiła Jane wydawało się prawdziwe … pokręcone i nieprawdopodobne ale prawdziwe.
- Chciałam bym wierzyć Susan, że to co zrobiła mi Alice i Rose i pozostałe… to spłynęło po mnie jak woda po kaczce.- westchnęła smętnie Jane spoglądając na bransoletkę.- Że nie wpłynęło to na mnie, ale to nieprawda… nie jestem niewinna. Mam myśli i pragnienia. A ty masz alkohol…- podsunęła Woods pustą szklanicę.-... i te pragnienia muszą być kostkami lodu, bo wypływają na powierzchnię.
 
Obca jest offline