Wątek: Id Inferno
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2019, 12:25   #19
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Jessica miała wrażenie, że przez ostatnie dni życie toczy się obok niej, za jakąś szklaną taflą. Tafla była czysta, widziała wszystko bardzo dokładnie, słyszała, co się dzieje, ale niczego nie mogła dotknąć. Nic nie czuła.
Wstawała, szła do pracy, prowadziła nic nie znaczące spotkania z pacjentami, z które kasowała zwyczajowe honorarium. W każdej terapii zdarzały się przestoje, mielizny. Często sam kontakt z terapeuta, jego życzliwa obecność, wystarczał, aby pacjent miał ważenie bycia zaopiekowaniem. Wrażanie, ze terapia przynosi skutki.

Tak było i teraz. Jessica automatycznie słuchała, odzwierciedlała, parafrazowała i podsumowywała. Dostrajała się do emocji pacjenta i tonu jego głosu, ale jej myśli biegły gdzieś obok, dryfując do Franka i dzieci. Oraz do tego, co próbował jej przekazać dr Wagner. Mike, jak prosił, żeby go nazywała. Skrupulatnie skupiała się na unikaniu go w szpitalu, gdzie spotykała się Esther. Rysowały, bawiły się, ale Jessica nie poruszała żadnych drażliwych tematów. Bała się reakcji dziewczynki, a najbardziej tego, ze nie będzie potrafiła zachować obiektywizmu. Jej superwizor miał wrócić po niedzieli. W końcu.

Ramirez za to kompletnie nie zaprzątał jej myśli. Wsunęła go do specjalnej szufladki w mózgu opisanej jako nieważne/niepilne, gdzie spokojnie się kurzył. Jak mebel porzucony na strychu.

----------------

- A gdzie tatuś? – głos Rebecci przebił się przez szybę otaczającą Jessicę. Rezonował z jej strachem o Franka.
Uśmiechnęła się uspokajająco do kamerki laptopa. Dzieci patrzyły na nią wyczekująco.
- Tatuś wyjechał – podanie prawdziwej informacji na początku ułatwiało przekazanie kolejnej, tym razem fałszywej: - Wyjechał z wujkiem Mikiem zbierać materiały do kolejnej książki.
Rebecca zmarszczyła zabawnie nosek, niezadowolona.
- Tatuś powinien spędzać czas ze swoją córeczką – powiedziała i dodała, sprawnie naśladując ton głosu i intonację Jessici: - Ma tylko czas do 12 roku życia, bo potem koleżanki będą ważniejsze od rodziców .
- Ale nie dla mnie – zapewniła mała Jesscię. – Ja zawsze będę z tobą i z tatusiem!
- Tak kotku
– poczuła, ze ściska ja w gardle i zaraz się rozpłacze . – Tak będzie. Tatuś bardzo cię kocha, i was też chłopaki. Muszę już iść do pracy. Pa.

Wyłączyła laptop.

Chwile potem zapikała jej komórka. Harry pisał na swoim mesangerze, nie na ich grupie rodzinnej.
„Chcę wracać. Tu jest nudno. Umówiłem się z kumplami”
„Niedługo. Tata wyjechał a ja mam mnóstwo pracy. Musicie zostać jeszcze trochę u dziadków. Jesteś już duży, rozumiesz takie rzeczy, prawda?””
‘ Noooo… przynajmniej szkoła mi odpada

Przynajmniej szkoła mu odpada… nie może ich trzymać wiecznie u dziadków. Zadzwoni na policje, może już złapali tego Ramireza.
Po weekendzie. Na pewno Frank zadzwoni w poniedziałek.

----------------

Frank nie zadzwonił, zadzwonił za to Archer. W końcu!
Słuchała jego smętnej gadki a złość zmieszana z bezradnością rozsadzała ją od środka.
- Jakie, kurwa, osobiste, kurwa, względy? Jakie względy poza tym, że osobiste? Zwodzisz mnie przez tydzień, a teraz wystawiasz? – wrzeszczała do telefonu, a właściwie do automatycznej sekretarki, która włączyła się, kiedy nie odebrał jej połączenia. – Co ty sobie wyobrażasz?! Natychmiast, natychmiast powtarzam, chcę wszystko, co zebrałeś, bo inaczej zrobię ci taki sajgon w International Federation of Associations of Private Detectives, że popamiętasz do końca życia! Nie mówiąc już o tym, ze nie wypłacisz się z kosztów powództwa cywilnego, które ci wytoczę! Trzy dni! Trzy pierwsze dni po zaginięciu są kluczowe, a ty mnie spławiasz po tygodniu?! Wiesz, jak to się na etyki zawodowej? Wiesz w ogóle… – połączenie się przerwało, widać przekroczyła już maksymalną długość nagrania w jego skrzynce.

Wybrała znów numer. Wzięła głęboki oddech.

-Dzień dobry, tu znowu Jessica Mitchell, chciałam przeprosić za ton i formę mojej ostatniej wypowiedzi, zdecydowanie nieodpowiednią, przeżywam ostatnio sporo stresów.. Tym niemniej podtrzymuję w mocy merytoryczną zawartość treściową. Proszę o przekazanie mi wszelkich zebranych materiałów, bo inaczej podejmę kroki prawne. Czekam do 15, dziękuję, miłego dnia.

----

Dokumenty leżały porozkładane na siedzeniu obok, kierownicy i kolanach Jessici. Nie wiedziała, kto podrzucił jej paczkę, ale zawarte w niej dane pasowały do tego, co mówił Mike. Oraz do tego, co próbował jej przekazać Frank… zanim ją zostawił na lotnisku. Wyglądało na to, że nie zwariował, tylko serio był umoczony w jakiś spisek rządowy. Przypomniała sobie jego słowa:
- Mogą nas podsłuchiwać. To ma związek z dziewczynką, którą badasz. Śledzą mnie i pewnie ciebie też.
- Na dziewczynce robiono eksperymenty medyczne na mózgu. Pomyśl. Pod domem stoi granatowa furgonetka. Siedzi w niej dwóch, może trzech smutnych typów.
- Joel Leibman, ojciec Esther był podwójnym agentem. Pracowali nad falami mózgowymi… Jessy, skojarz fakty.


Skojarzyła. Tyle, ze za późno. Przez chwile siedziała bez ruchu, zamyślona. Potem poskładała dokumenty, dyskretnie rozglądając się, czy nikt jej nie śledzi.
Potem wybrała numer telefonu:
- Mike? Chce się spotkać. W jakimś spokojnym miejscu. W szpitalu raczej nie. To może dotyczyć twojej córeczki.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline