Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2007, 17:26   #17
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Znaczenie słów jakby falami wdzierało się do umysłu dziewczyny, niosąc z sobą za każdym razem nową dawkę bólu, potęgującego straszliwy ciężar w piersiach.

„ Ewakuacja... dziś wieczór... musimy trwać... nie dostanę się do szpitala... nie pożegnam się nawet.”


Nieduże, ubrudzone od pyłu dłonie Basi zacisnęły się z determinacją. Znów musiała się opanować, by nie wybuchnąć potokiem pretensji i łez. Kiedyś nie powstrzymałaby się. Prawdą jednak jest, że człowiek do wszystkiego przywyknie... Nawet do widma śmierci.

„ Nie płacz dziewczyno, nie płacz! Nie płacz, bo w końcu sama siebie znienawidzisz...”

Sanitariuszka wyprostowała się dumnie. Spojrzała ostro na Wiernego, lecz nic nie rzekła. Ich dowódca wiedział wszystko, co miał wiedzieć, a ponieważ był dobrym człowiekiem, Basia wierzyła, że zrobi co tylko będzie można, by pomóc jej wykorzystać każdą szansę ocalenia Junaka. Tylko co, jeśli tej szansy nie będzie?

Nagle Dyzio uświadomił wszystkim, że chwila wytchnienia, którą mieli, już się skończyła. Niemcy zbliżali się, więc należało postawić wszystkich w stan pełnej gotowości. Dziewczyna śledziła wzrokiem sylwetki przyjaciół, którzy przemykali na swe pozycje. Dostrzegając niedaleko prawie nierozłącznych towarzyszy: Chmurę i Czarnego, rzuciła do rannego powstańca:

- Chmura, wariacie tylko nie szarżuj, bo ci tę rękę utnę, żebyś nią nie machał.

Ciszej zaś pod nosem dodała:

- Niech Bóg ma was w opiece.


Jej myślom było jednak daleko do pobożności. Nie po raz pierwszy Basia poczuła chęć, aby samej chwycić za broń i walczyć ze Szwabami.
Choć miała świadomość absurdu, to jednak nie mogła zaprzeczyć logice stwierdzenia, że im więcej Niemców zginie, tym większe szanse na przeżycie będą mieli jej przyjaciele oraz... jej narzeczony.

Odebrać życie po to, by życie ocalić – oto paradoks wojny.

Wtem poruszenie na barykadzie zwróciło uwagę młodej sanitariuszki. To Wierny znów wyrwał się do walki, jak ostatni szaleniec. Dziewczyna ręką powstrzymała wyrywający się z gardła jęk strachu. Wiedziała jednak, że działanie porucznika wbrew pozorom wcale nie było tylko głupią brawurą. Człowiek ten pragnął odkupić wszystkie trudne decyzje, przez które musiał ranić lub nie potrafił pomóc swym bliskim.
Nikt Wiernego za owe postanowienia nie obwiniał, wszyscy wszakże wiedzieli, że czasem nie ma dobrych rozwiązań, że trzeba wybrać mniejsze zło...

Tak, wiedzieli to wszyscy oprócz samego powstańca, który w swym poczuciu obowiązku i odpowiedzialności zapominał, że swoją brawurą może również sprawić ból.

Wzrok sanitariuszki odruchowo przeniósł się na sylwetkę Olgi. Łączniczka jak zaklęta wpatrywała się w postać przywódcy i chyba nawet nie dostrzegła współczującego uśmiechu Basi.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline