Wszystko co dobre musiało się skończyć prędzej czy później i Cedmon był pewien, że wędrówka przez rajską dżunglę w końcu przestanie być przyjemnością. Dlatego też łucznik rozglądał się na wszystkie strony wypatrując ewentualnego niebezpieczeństwa.
No i okazało się, że nie trzeba było się rozglądać, bowiem aż dwa osiłki pojawiły się na ich drodze. Uzbrojone po zęby i wyposażone w pokaźnych rozmiarów kły i pazury.
Być może były uosobieniem miłości i pokoju, ale Cedmon niezbyt w to wierzył. Dlatego też, nie czekając na atak, strzelił do bliższego z goryli.