Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2019, 00:24   #1
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
[Rozdział 1] Mutaberracja


Tsunami słonecznego żaru zalewało Bielsko pomimo wczesnej godziny. Bezchmurne niebo zapowiadało południowy koszmar szczególnie, iż Plac Zwycięstwa był jedną z największych, jeśli nie największą, nieosłoniętą powierzchnią w mieście. Zapowiadała się fala udarów oraz zasłabnięć szczególnie dla osób starszych oraz najmłodszych. Z całą pewnością nie wszyscy pomyślą o nakryciach głowy.

Impreza dla części ludzi zaczęła się znacznie wcześniej niż dla innych. Policja musiała wyłączyć z ruchu najbliższe ulice i, wraz z wynajętą ochroną, zabezpieczyć plac. Montażyści i akustycy dwoili się w próbach zakończenia opóźnionego wznoszenia sceny. Najbliżej końca mieli ci pierwsi, ponieważ zostały ostatnie szlify wraz z ostateczną kontrolą konstrukcji.

Prostokątne podwyższenie posiadało cztery ażurowe filary podtrzymujące sklepienie utworzone z rozpiętej, białej płachty obliczonej na odbicie jak największej ilości promieniowania pochodzącego od gwiazdy dziennej. Odnosiło to skutek w umiarkowanym stopniu ze względu na wędrówkę słońca po nieboskłonie.

Akustycy biegali w tę i we w tę klnąc na zbyt wcześniej kanapy z ażurowymi siedziskami i oparciami. Miejsca dla znamienitych gości zaproszonych imiennie przez samego profesora Zagórskiego. Miały być wśród nich największe umysły bioinżynierii, biocybernetyki czy robotyki.

Łysy mężczyzna łapał się za głowę. Klął na czym to świat stoi robiąc niemal niekontrolowane kroki w różnych kierunkach, przez co finalnie kończył w miejscu wyjściowym. Jojczył, że za tak nędzne pieniądze powinien zacząć szukać nowej pracy, ale kto go weźmie w takim wieku. Inny z gęstymi włosami średniej długości lepiącymi się do czoła krzyknął, żeby jego kolega skończył pieprzyć i podszedł do konsoli. Z głośników popłynęła seria pisków o różnych natężeniach zakończonych głośnym, nader wyraźnym na pustym jeszcze placu, kurwieniem.

Barierki stały na swoim miejscu, czego miał za zadanie dopilnować student Akademii Wychowania Fizycznego. To jemu powierzono dowodzenie nad całym zespołem kilkudziesięciu ochroniarzy, których średnia wieku plasowała się gdzieś w okolicach sześćdziesięciu lat. W jego zespole było kilku młodych, obrotnych ludzi, którzy w ostateczności migli zainterweniować. W ostateczności, ponieważ żaden ze zgromadzonych nie chciał przekroczyć granicy swoich obowiązków. A przykra prawda była taka, że ochrona mogła najwyżej dokonać obywatelskiego zatrzymania bez użycia przymusu bezpośredniego. Takie prawo...

Na szczęście tym razem policja była blisko. Komisariaty znacznie uszczupliły swoje zasoby ludzkie oddelegowując swoich pracowników do rozmaitych zadań, z których obstawa samego wydarzenia pochłaniała najmniej liczną grupę. Większość miała za zadanie utrzymania sprawnego przepływu ruchu drogowego przy znaczących utrudnieniach.

Montażyści kończyli ustawianie obszernych baraków z blachy falistej tuż przy bramkach wejściowych. To właśnie do nich masowo wnoszono worki z prezentami oraz ogromne ilości zgrzewek z wodą.

Godzinę przed rozpoczęcie wpuszczania zjawiła się obsługa wydarzenia składająca się ze studentów o wieku nieprzekraczającym dwudziestu sześciu lat. Niska kierowniczka z kruczoczarną kurtyną włosów przestępowała z nogi na nogę próbując dodzwonić się do spóźniającej się pracownicy.

Pół godziny przed rozpoczęciem wpuszczania pojawili się pierwsi zainteresowani próbujący wejść na teren imprezy za potrzebą, lecz na pytanie jej pracownika czy może ich na chwilę wpuścić odpowiadała, że "siusialnik jeszcze zamknięty". Potrzebujący nie musieli jednak długo czekać, ponieważ po konsultacji z pozostałymi pracownikami nakazała otworzenie wydarzenia dziesięć minut po dziesiątej, czyli całe dwadzieścia minut wcześniej. Jak się okazało, była to słuszna decyzja. Plac zapełnił się setkami osób. Wiele z nich utworzyło pokaźne kolejki do przenośnych toalet. Wkrótce wizyta tam będzie się odbywała wyłącznie na własne ryzyko.

Czas płynął nieubłaganie. Policjanci, którzy zajęli swoje miejsca rozmawiali ze sobą na rozmaite tematy. W końcu nic złego się nie działo.

Punktualnie o w pół do dwunastej na scenę wkroczył gospodarz wydarzenia, Szczepan Rozanowicz, jednakże nie po to, by rozpocząć wydarzenie. Pavel Zagórski oraz jego goście spóźniali się. A wody już nie było. Większość przezornie zabrała własne zapasy, ale także te skurczyły się do niebezpiecznie małego poziomu.

Wkrótce pojawili się pierwsi ludzie świata nauki wprowadzeni od tyłu, zaś kiedy pozostał już tylko kwadrans do południa, wszyscy zasiadali na swoich miejscach. Nie było tylko głównego prowodyra całego zamieszania. Niewątpliwie zadowoleni z tego obrotu sytuacji byli stosunkowo liczni widzowie dochodzący po czasie. Na Placu wrzało jak w ulu. Dziesiątki tysięcy par oczu wpatrywało się na porozstawiane telebimy prezentujące rozmawiających ze sobą naukowców. Nieliczni mieli przywilej oglądania sceny z bliska.

Nagle na scenę wbiegł mężczyzna kłaniający się w geście przeprosin. Przybył profesor Pavel Zagórski. Tłum oszalał jak podczas koncertu ulubionej kapeli. W większości źródłem zamieszania nie była młodzież przybyła dla celebryty. Noblista przyłożył lewą rękę do serca, zaś prawą uniósł, a następnie ukłonił się. Wrzała wezbrała jak wody podczas przypływu. Za jego plecami obsługa wnosiła dzieło Zagórskiego przykryte białą płachtą.

Spóźniony przywitał się i wymienił kilka słów z każdym znajdującym się na scenie, po czym karnie stanął na tyłach oddając show prowadzącemu. Z licznie rozstawionych głośników popłynął jego głos. W tym czasie akustycy przypięli Zagórskiemu mikroport.

- Miałem zaplanowane całe przemówienie, ale oszczędzę go państwu. Nie będę kradł czasu temu, dla którego przyszliście tak tłumnie. W tym miejscu muszę jednak wspomnieć, że dziś mamy przyjemność spotkania się z większą ilością znamienitych osobistości świata nauki, lecz do ich przedstawienia jeszcze przejdziemy we właściwym czasie. A teraz, proszę państwa, profesor Pavel Zagórski!

Przed mikrofonem stanął szeroko uśmiechnięty Noblista w białej, rozpiętej od góry koszuli z podwiniętymi rękawami.


Grom braw przeszył powietrze i utrzymał się na tyle długo, że Zagórski odwrócił się ku pozostałym, by unieść ręce w żartobliwym geście bezradności. Tłum roześmiał się. W końcu z wolna zapadła cisza.

- Na wstępie muszę państwa przeprosić za spóźnienie. Nie dacie wiary, ale do miasta przyjechał jakiś nieodpowiedzialny facet, który swoją imprezą sparaliżował miasto!

Ludzie ponownie wybuchli śmiechem, a sam Pavel uśmiechnął się przeciągając dłonią po brodzie.

- Dość o mnie. Wszyscy zgromadziliśmy się tutaj, by posłuchać o czymś znacznie bardziej interesującym niż moja osoba. Zapewne wiecie państwo, że w przyrodzie istnieje coś takiego jak oddziaływania. Grawitacyjne znają wszyscy. Doświadczamy go codziennie. Ziemia przyciąga nas, a my przyciągamy Ziemię. Słońce przyciąga Ziemię, a Ziemia przyciąga Słońce. Einstein przedstawił tą siłę z nieco innej perspektywy. Na telebimach widzicie państwo teraz ciekawszy obrazek niż moja twarz. W ten sposób widział to Einstein. Jako zagięcie czasoprzestrzeni. Można ją sobie wyobrazić jako gumową membranę, na której umieszczamy kulę do kręgli. Niech będzie to nasze Słońce. Puśćmy teraz w obieg nieproporcjonalnie dużą Ziemię. Czyli szklaną kulkę. Możecie państwo zaobserwować ruch po obrzeżach leja utworzonego przez kulę do kręgli. Tak można to sobie wyobrazić. Oto pierwsze z oddziaływań podstawowych.

Otworzył butelkę z wodą i napił się z niej.

- Mamy także nieco mniej znane oddziaływanie silne. Niegdyś wierzono, że materia składa się z kulek nazywanych atomami. Do czasów dawniejszych nie ma po co sięgać. Jakiś czas temu, nie ważne kiedy, to nieistotne, odkryto, iż to nie wszystko. Dookoła jądra atomowego, na tak zwanych powłokach walencyjnych, które my roboczo nazwijmy sobie orbitami, krążą bardzo niewielkie elektrony przenoszące ujemny ładunek elektryczny. Do nich jeszcze powrócimy. Skupmy się teraz na jądrze. Wewnątrz znajdują się dodatnio naładowane protony oraz neutralne neutrony. Tam znajduje się największa część masy. Zejdźmy jednak jeszcze głębiej. Znajdziemy tam kwarki. Posiadają dwa ładunki - elektryczny oraz... kolorowy. Ale nie dlatego, że mienią się kolorami tęczy. To taka umowna nazwa. Kolory kwarków dzielimy na czerwony, zielony i niebieski. O, proszę państwa, mamy tu informatyka. Dokładnie tak, identycznie jak paleta RGB. Widzicie to państwo na telebimie. Co ciekawe, zawsze tak jest. Zawsze występują trzy kolory na raz i są one nierozerwalne dzięki oddziaływaniu silnemu. Wyobraźcie sobie państwo, że macie młodszego brata. Niektórzy pewnie nawet nie muszą sobie tego wyobrażać. Ten młodszy brat kradnie państwu bieliznę pomimo, że jest na niego zbyt duża. W końcu nie wytrzymujecie państwo i próbujecie mu ją naciągnąć na głowę. Oczywiście bez zdejmowania. Jest to ciężkie zadanie, ponieważ guma chce powrócić do swojego naturalnego stanu. Tak samo jest z kwarkami. Jeśli coś próbuje oderwać kwark od pozostałych, związanych z nimi ładunkami kolorowymi, siła oddziaływania wzrasta, by do tego nie dopuścić. I analogicznie przeciwnie.

Ponownie pociągnął łyk wody, lecz tym razem nieco większy. Spojrzał na etykietę i pokiwał głową.

- Mamy też oddziaływania słabe. Dla tych charakterystyczny jest zapach. Mamy po sześć rodzajów kwarków oraz sześć rodzajów tak zwanych leptonów. Okazuje się, że przyroda jest leniwa i najpowszechniejsze są najlżejsze z nich. Możecie sobie państwo wyobrazić chudzielca, który ma podnieść worek ziemniaków. To oczywiste, że będzie preferował mniejsze ciężary, więc rozłoży sobie jeden worek na kilka reklamówek. I o to chodzi w oddziaływaniach słabych. Zachowują się jak nasz chudzielec. Rozbijają ciężkie kwarki i leptony na lekkie. Po zmianie worka kartofli na reklamówki z kartoflami zmienia się ten zapach, o którym mówiliśmy sobie przed chwilą. Tak, wiem, przynudzam, lecz wstęp jest konieczny.

Została już tylko połowa butelki. Ktoś z obsługi przyniósł kolejną, zaś Zagórski uśmiechnął się i skinięciem podziękował.

- Kiedyś wyróżnialiśmy oddziaływanie magnetyczne i elektryczne. Teraz mamy oddziaływanie elektromagnetyczne, ponieważ są one bardzo do siebie zbliżone. Jedno wywołuje drugie. O elektryczności nie muszę państwu zbyt wiele mówić. Wystarczy wspomnieć, że ma ono związek z tymi nieszczęsnymi elektronami krążącymi wokół jądra atomowego. A te elektrony to najlżejsze z leptonów. Zaraz... to czy w takim razie nie da się połączyć elektromagnetyzmu z oddziaływaniami słabymi? Ha! Da się! To są oddziaływania elektrosłabe. To może da się też połączyć je z oddziaływaniami silnymi i grawitacyjnymi? Wielu moich kolegów wierzy, że tak i o ile próba dołączenia do tego zestawu oddziaływań silnych ma już kilka teorii mniej lub bardziej sensownych, to ta nieznośna grawitacja ciągle się wymyka. Tak na marginesie, jedna z teorii mówi, że na początku wszechświata istniało tylko jedno oddziaływanie, które dopiero później uległo rozdzieleniu. Teraz jednak chwila, na którą wszyscy czekają.

Podszedł do płachty. Zerwał ją jednym ruchem, a oczom zebranych ukazał się... defibrylator. Naukowcy na sofach popatrzyli po sobie. Nagle odezwał się alarm w telefonie profesora, który wyciągnął urządzenie i wyłączył je.

- Idealnie. Proszę państwa, oto moje odkrycie. Jak państwo wiecie, jestem biofizykiem, a państwo przyszli tu umrzeć.

Odpowiedziała mu cisza i bezruch. Przynajmniej ze strony publiczności, bo policjanci i część ochrony poruszyła się niespokojnie.

- Pozwólcie państwo, że wyjaśnię. Wszyscy wypiliście spreparowaną przeze mnie wodę zawierającą bezwonną oraz bezsmakową substancję chemiczną. Moje odkrycie krąży w waszych żyłach, a konkretniej mówiąc, w rdzeniu kręgowym, gdzie się gromadzi. Wystarczy trzydzieści minut, co obwieścił mój alarm. Tak na prawdę nie był potrzebny, ponieważ mamy dwunastą trzydzieści trzy, zaś państwo napili się wody znacznie wcześniej. Teraz przepuszczę przez państwa wspomnianą elektryczność, która spowoduje czasowe wyłączenie prawie całego rdzenia kręgowego i w efekcie uduszenie. Niniejszym, proszę państwa, przejmuję władzę nad światem.

Ludzie zerwali się nagle do bramek, nie czekając na to aż Zagórski skończy mówić. Za nim do akcji przystąpiła policja. Ochrona miała pełne ręce roboty z niekontrolowanym tłumem.

- Proszę położyć ręce na kark, profesorze - odezwał się jeden z policjantów, zaś Zagórski wolnym ruchem wyjął rękę z kieszeni. Nie odwrócił się. Włożył do ust szczękę bokserską.

Nagle wrzasnął przez zaciśnięte zęby, zaś całe jego ciało napięło się. Padł na scenę targany drgawkami padaczkowymi, zaś wszyscy ludzie, jak jeden mąż, bezwładnie runęli na ziemię. Szeroko rozwarte usta próbowały chwycić choć trochę życiodajnego tlenu. Bezskutecznie. Umierali.

Wkrótce zamarł wszelki ruch pozostawiając jedynie pole usiane martwymi ciałami leżącymi jedne na drugich.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 07-03-2019 o 00:43.
Alaron Elessedil jest offline