Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2019, 15:05   #5
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Wyprzedzający Witolda mężczyzna krzyknął coś obraźliwego przez okno, wymachując rękami i dodając gaz do dechy. Ochroniarz spojrzał beznamiętnie na agresywnego kierowcę. Celowo jechał wolniej, aby tamten w końcu się zniecierpliwił i wyprzedził. Nie podobał mu się jego nerwowy sposób jazdy. Ze względów bezpieczeństwa wolał trzymać takich nakręconych gości na dystans. Nigdy nie rozumiał dlaczego ludzie prowadzą pojazdy z tak negatywnym nastawieniem, bez żadnego zrozumienia dla innych uczestników ruchu. On sam wykazywał bardzo dużo wyrozumiałości i cierpliwości – właśnie dlatego dobrze sprawdzał się w wożeniu VIPów. Ludzie zazwyczaj lubili z nim jeździć – spokój kierowcy udzielał się również pasażerom. Zazwyczaj.

- Ja jebię, jeździsz jak mój dziadek – westchnęła siedząca z tyłu Matylda, wystawiając łokieć za okno i starając się delektować wiejskimi widokami. Dojazd do miasta z posiadłości Zawichostów zajmował trochę czasu, toteż nie musieli od razu pakować się w miejskie korki. Wszystko jednak było przed nimi. – Po co ci ten Mercedes? Lepiej dać ci malucha.

Nastolatka prychnęła, zaś ochroniarz przelotnie zerknął w tylne lusterko. Komentarze Matyldy wydawały się go obchodzić równie mocno, jak wyzwiska agresywnego kierowcy.

- Jesteśmy w terenie zabudowanym – odparł po chwili Witold chłodnym, uprzejmym tonem. - Proszę nie otwierać okna na pełną szerokość. Jeśli jest duszno, sugeruję uchylenie szyby na nie więcej niż 5 cm.

- Sugeruję żebyś przestał nawijać jak jakiś robot – odparła opryskliwie dziewczyna, nic sobie nie robiąc z uwag. – Możesz czasem wrzucić na luz? To, że moja matka dostała pogróżki od jakiegoś świra to nie znaczy teraz, że masz robić z mojego życia piekło.

- Proszę o przymknięcie okna – powtórzył Witold, ponownie zerkając w tylne lusterko. Dojrzał w nim środkowy palec zakończony długim, pokrytym zielonym lakierem paznokciem.

Po chwili wewnątrz pojazdu rozległ się charakterystyczny dźwięk zamykanej szyby. Matylda odskoczyła od okna jak oparzona.

- Ty świrze! – krzyknęła do ochroniarza. – Mogłeś mi zmiażdżyć ramię! Wszystko powiem mojej matce i wywalą cię na zbity pysk! Zresztą wiesz co? Zobaczymy co im powiesz jak wyskoczę z auta i złapię stopa!

Krnąbrne dziewczę zaczęło bezskutecznie szarpać za klamkę, próbując jakoś odblokować drzwi. Bezskutecznie. Witold uśmiechnął się delikatnie kącikiem ust. Naprawdę pomyślała, że mógł o coś nie zadbać? Czegoś nie przewidzieć? Bardzo lubił mieć wszystkie kontrole z przodu. I bardzo lubił ten model Mercedesa. Nie był przeznaczony dla zwyczajnego użytkownika.

Matylda czuła się jak więzień, ale Witold również nie był zadowolony ze swojej funkcji. Pilnowanie gówniarzy sławnych ludzi nie należało do niczego przyjemnego. Większość z nich była bardzo roszczeniowo nastawiona i miała o sobie zbyt wysokie mniemanie. Do tego wszystkiego, jeśli zagrożenie było realne, mogło się zrobić niewesoło. W przypadku porwań dzieci, na ogół przestępcy zaczynali od całkowitej, fizycznej eliminacji ochrony. Nie przeszkadzało to jednak Witoldowi. Mało kto wiedział, że ten niezwykle spokojny i cierpliwy człowiek, całymi dniami tylko wyczekuje, aby stało się coś ekscytującego. A tak na marginesie – „ekscytujące” oznaczało dla Witolda coś innego, niż dla przeciętnego zjadacza chleba.

- Nie znosisz przegrywać, co? – zagadnął mężczyzna, kiedy Matylda skończyła już wyładowywać frustrację na drzwiach.
- Znasz kogoś kto lubi? Ty lubisz?
- Nie.
- Sam widzisz, nie różnimy się.
- Różnimy. Jak przegram to myślę, jak następnym razem wygrać. A ty kopiesz w drzwi…

Matylda prychnęła. Obiecała sobie, że jeszcze znajdzie jakiś sposób, aby wyprowadzić swojego „goryla” z równowagi…

***
Z powodu zamknięcia ulic, musiał zaparkować samochód dość daleko od Placu Zwycięstwa. O miejsce parkingowe było zresztą równie ciężko co o wjazd, ale to miał już zarezerwowane z odpowiednim wyprzedzeniem na jednym z płatnych, podziemnych parkingów. Denerwowało go tylko jedno – nie mógł zabrać ze sobą broni. W przypadku imprez masowych ochrona przeszukiwała wszystkich na wejściu. W przypadku znalezienia broni, nie zostałby wpuszczony a wtedy Matylda weszłaby bez niego i straciłby ją z oczu. Beretta M9 została włożona do zabezpieczonego schowka i tam musiała grzecznie poczekać na swojego właściciela. Pozostawało liczyć na własne ręce i wyposażenie ochronne. Pod nienagannie wyprasowaną koszulą znajdowała się lekka kamizelka kuloodporna. Rękawy drogiego garnituru skrywały ochraniacze przedramion, mające zabezpieczać przed ostrzem noża –podobnie jak wykonane ze specjalnego materiału rękawiczki. Witold zdecydowanie nie lubił rozstawać się ze swoimi gadżetami.

- Pisklę opuszcza gniazdo – oznajmił do mikrofonu Witold, zaś Matylda momentalnie parsknęła śmiechem.
- To mają być kryptonimy operacyjne? Wow! Jak w marnym filmie o szpiegach!
Ochroniarz obrócił w stronę dziewczyny swą grubo ciosaną facjatę i odpowiedział zimno:
- To akurat był żart. Ja to lubię się czasem pośmiać.

Nadeszła długo wyczekiwana chwila - czas na wykład profesora Zagórskiego!
 

Ostatnio edytowane przez Bardiel : 17-03-2019 o 12:36.
Bardiel jest offline