10-03-2019, 19:59
|
#21 |
| dy Delran usłyszał, że rozmowy ucichły, złapał szybko za rękę Cely i wrócił z nią na miejsca, na których stali, gdy kobieta z elfem zniknęli.
Kiedy znaleźli się spowrotem na swoim miejscu, pół-elfka odruchowo poprawiła spinkę, sprawdzając czy nie poluźniła się gdy Derlan pociągnął ją w stronę z której się zakradli i trzyma się we włosach.
– Wybaczcie, fałszywy alarm – Hanah wyłoniła się zza krawędzi budynku. – Poczekam z Delranem przy wejściu, a wy sprawdźcie tyły. Tak będzie najbezpieczniej.
Cely była nieco zdezorientowana zachowaniem kapłanki, wydawało jej się nieco dziwne. Przytaknęła jednak na plan dziewczyny i czekała by wraz z resztą ruszyć na tyły.
Derlan skrzyżował ręce na piersi, oparł się o futrynę drzwi wejściowych i uśmiechnął się szyderczo.
– Jak tam? Wszystko w porządku Neff? – Cely słysząc te słowa posłała w stronę Derlana spojrzenie które mówiło “nie zaczynaj”.
– W jak najlepszym Szepcie. Dzierlatka się trochę o mnie martwiła, ale wszystko sobie wyjaśniliśmy – odpowiedział elf w zdecydowanie lepszym niż poprzednio humorze.
Delran zrobił zdziwioną minę.
– Szepcie? Nie mogłeś się bardziej wysilić? – łotrzyk odchrząknął głośno. – Dobra, szkoda czasu, ja i nowa pójdziemy na tyły – powiedział, po czym spojrzał na Hanah. – Może lepiej zostań z naszym wrażliwym towarzyszem, tak na wszelki wypadek – puścił oko do Neffa i nie czekając na odpowiedź ruszył na tyły budynku.
Cely czuła się trochę zdezorientowana. Plany drużyny zmieniały się niczym w kalejdoskopie. Najwyraźniej będzie musiała przywyknąć, że w tej kolorowej drużynie każdy ma swoje zdanie. Spojrzała tylko na Neffa i Hanah.
– Uważajcie na siebie. – rzuciła do nich z uśmiechem, po czym szybkim krokiem ruszyła za Delranem.
– Wy również. Jakby co krzyczcie – jesteśmy niedaleko – Neff zdołał jeszcze mrugnąć do oddalającej się pary.
– Szczerze powiedziawszy zależy mi na przyjrzeniu się tym dyniom. Mogą być te stąd. – powiedziała do pozostałych kapłanka stając w drzwiach.
– A co dokładnie zamierzasz zrobić? – spytał mistyk.
– Eem… Noo dotknąć, potrząsnąć, rozłupać? Nie znam się za bardzo na tym jak powinna wyglądać normalna dynia, ale może coś by mi się udało z niej wywnioskować? – kapłanka podrapała się po głowie robiąc bezradna minę. – Może zobaczę czy jest w jakiś sposób magiczna.
– Myślę że byłbym w stanie ci pomóc. Jestem w stanie dość szybko zebrać wiedzę na temat… dyń – Musiał jednak wcześniej jeszcze coś sprawdzić. Skupił swą wolę by skierować jeden ze swoich podstawowych psychicznych ataków w stronę którejś z większych, pomarańczowych roślin. Chociaż na pierwszy rzut oka niczego nie można było dostrzec, fale telepatycznej energii powędrowały w stronę dyni, uderzając w jakąkolwiek jaźń, która mogłaby tam istnieć.
Nic nie wskazywało na to, że coś się wydarzyło, lecz trafione jego mentalną mocą warzywo zaniosło się drgawkami. W jednym miejscu pojawiło się rozbudowane pęknięcie, z którego popłynął gęsty, ciemnopomarańczowy sok.
Zdezorientowany elf spoglądał na efekt swoich czynów. W głowie pojawiały mu się dziesiątki przypuszczeń i pytań, na które nie miał odpowiedzi. Jeszcze.
– Nie zbliżajcie się do tego! – krzyknął do pozostałych, po czym kontynuował swój eksperyment. Sięgnął po ograniczony zasób swoich mocy, po czym starał się narzucić swą wolę na wciąż drgającą roślinę.
– ”Chcesz się podzielić wszelkimi wspomnieniami, o które cię zapytam!”
– Neff? – Kapłanka zdążyła tylko rzucić pytaniem i poderwać się z framugi drzwi, nim elf zarzucił drugim czarem. |
| |